Wydawałoby się, że jeśli kontrahenci nie łamią prawa, to podpisując umowę, mogą dowolnie ustalić wzajemne rozliczenia. Problem może się jednak zacząć wtedy, gdy taką nietypową transakcję przyjdzie rozliczyć podatkowo. Nie pomogą tłumaczenia, że ktoś coś kupił taniej czy czegoś nie naliczył, bo różnica w cenie miała być rozliczona później. Przekonała się o tym podatniczka, która w czwartek przed Naczelnym Sądem Administracyjnym przegrała ze skarbówką spór o PIT od opodatkowanej sprzedaży nieruchomości.
Okazyjny zakup
W sprawie chodziło o podatek od sprzedaży mieszkania, które podatniczka kupiła po bardzo okazyjnej cenie w jednym z nadmorskich kurortów. W akcie notarialnym z marca 2009 r. cenę zakupu ustalono na 490 tys. zł. Wkrótce zmieniono umowę sprzedaży, inaczej określając sposób zapłaty. Na jej mocy podatniczka zobowiązała się uregulować 490 tys. zł najpóźniej do 31 grudnia 2020 r. w miesięcznych ratach odpowiadających miesięcznym ratom kredytu hipotecznego zaciągniętego przez sprzedającego.
Czytaj także: Sprzedaż nieruchomości przed 2019 r.: dwa lata na inwestycję, żeby skorzystać ze zwolnienia z PIT
Kłopoty podatniczki zaczęły się, gdy po kilku miesiącach od zakupu sprzedała lokum za prawie 1 mln zł. Gdy bowiem odpłatne zbycie nieruchomości w obrocie prywatnym następuje przed upływem pięciu lat, licząc od końca roku nabycia, w grę wchodzi 19-proc. PIT. Podstawą opodatkowania jest dochód, tj. przychód minus koszty. Jedną z najistotniejszych pozycji po stronie kosztów w sprzedaży nieruchomości, która wcześniej została nabyta odpłatnie, jest cena zakupu.
W przypadku podatniczki fiskus do rozliczenia PIT przyjął wartości z aktów notarialnych. Przychodem była więc cena, za którą kobieta sprzedała mieszkanie (ok. 1 mln zł). Za koszty urzędnicy uznali zaś nieco ponad 500 tys. zł, na co składało się 490 tys. zł, za które mieszkanie zostało pierwotnie nabyte, plus wydatki na sporządzenie aktów notarialnych. Nie uwzględnili w kosztach 700 tys. zł, które nowy nabywca mieszkania uiścił jako spłatę kredytu hipotecznego osoby, od której podatniczka je kupiła. Po uwzględnieniu kosztów i częściowo zwolnienia na własne cele mieszkaniowe do zapłaty było ponad 50 tys. zł PIT.