Pierwsza poniedziałkowa próba wprowadzenia do porządku obrad projektu klubu PiS w sprawie szczególnych zasad przeprowadzania wyborów powszechnych na prezydenta zarządzonych w 2020 r. zakończyła się dla rządzących niepowodzeniem. Trzech posłów Zjednoczonej Prawicy było przeciw, trzech - w tym wicepremier Jarosław Gowin, który podał się do dymisji - wstrzymało się od głosu.
Następnie klub PiS złożył nowy projekt - zakładający także, że marszałek Sejmu może w stanie epidemii zarządzić zmianę terminu wyborów, o ile nowy termin będzie odpowiadał terminom przeprowadzenia wyborów prezydenckich określonym w konstytucji.
Sejm zajął się projektem na wznowionym po godz. 18:30 posiedzeniu. W imieniu klubu PiS do przyjęcia ustawy namawiał szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski, członek sztabu wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy.
Przedstawiciele opozycji z Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Koalicji Polskiej i Konfederacji opowiadali się przeciwko projektowi i przeciwko organizowaniu wyborów w czasie zagrożenia koronawirusem.
"Trzeba kierować się racją stanu"
- Ta ustawa nie jest ani łatwa, ani radosna, ani popularna, jak pokazują badania opinii publicznej. Ale w takich czasach nie można prowadzić polityki ciepłej wody w kranie, trzeba kierować się racją stanu – mówił poseł klubu PiS Łukasz Schreiber. Powołując się na konstytucję stwierdził, że wyborów nie można przełożyć.