Przy okazji każdych wyborów wypływa temat „młodych”. Obowiązującym szablonem rozmowy jest utyskiwanie na wyborców w grupie wiekowej 18–29 jako na tych, którzy „niczym się nie interesują” i „mają skłonność do radykalizmu”. Rzadko pada pytanie o to, jaką ofertę przygotowania do dokonywania politycznych wyborów przygotowali im starsi rodacy. Po wyborach zresztą temat znika. Skąd przy okazji następnych wyborów, choćby za trzy lata, mieliby się na polskiej ziemi wziąć owi młodzi i oświeceni – nie wiadomo.
W ostatniej „Rzeczy o polityce” profesor Roman Kuźniar przypomniał moją książkę „Koniec pokoleń podległości”. Zwracałem w niej uwagę, że właśnie myśląc o młodych Polakach, mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu na tle historii. Oto po raz pierwszy od XVIII wieku w niepodległym państwie urodziło się i dorosło pokolenie. Dobiega trzydziestki. Choć trudno w to uwierzyć, od rozbiorów nic takiego nie miało miejsca. W swoim tekście profesor Kuźniar stwierdził, że III RP produkuje raczej „pokolenie podległości 2.0”. Padło nawet zdanie, że „młodzi nie obronią wolności wpisami w mediach społecznościowych”.
Tymczasem młodzi wyborcy w I turze wyborów sprawili nam niespodziankę. Większość wzięła udział w głosowaniu (ok. 64 proc.). Uderzający jest także polityczny pluralizm w tej grupie. Z niewielką przewagą wygrał Rafał Trzaskowski, ale głosy dość równo rozłożyły się pomiędzy Krzysztofa Bosaka, Szymona Hołownię i zamykającego stawkę Andrzeja Dudę (23–19 proc.). Jeśli można cokolwiek prognozować na tej podstawie w odniesieniu do II tury, to w tej grupie wyborców większe szanse na wygraną ma Trzaskowski.
Przed wyborami Bogusław Chrabota w tekście „Kolejne pokolenie przełomu”, zamiast załamywać ręce nad młodymi Polakami, namawiał milenialsów do podjęcia walki politycznej. Podzielam raczej to właśnie podejście.
Ostatecznie młodzi Polacy, tak jak my wcześniej, poszukują swojej politycznej drogi w świecie. Zmieniają swoje preferencje. Głos oddany na radykalnego polityka w 18. roku życia może przynieść odmienny rezultat w roku 22. czy 26. W dojrzałych demokracjach takie rzeczy bierze się po prostu pod uwagę. Tu jednak dotykamy szerszego problemu: politycznych relacji międzypokoleniowych w Polsce. Pokolenia, które pamiętają Polskę Ludową podległą Moskwie, owe „pokolenia podległości”, stanowczo narzucają swoją agendę młodym. Trudno tu mówić o partnerskiej wymianie zdań. Na ogół młody Polak ma bezkrytycznie przyjąć punkt widzenia starszego Polaka, ukształtowanego w specyficznych warunkach PRL-u. Agenda obejmuje interpretację polskości, historii najnowszej (w szczególności okres Solidarności) czy hierarchię problemów politycznych określanych jako „najważniejsze”. Nie są to żadne abstrakcyjne rozważania. Krzysztof Katkowski, tegoroczny maturzysta z liceum, które miałem okazję ukończyć, zwrócił uwagę, że za rządów PiS-u wprowadzono do kanonu lektur np. wiersz Jarosława Marka Rymkiewicza „Do Jarosława Kaczyńskiego”.