W sobotę Mariusz Kowalski (rolnik, uprawia 13 hektarów pod Tarczynem) zadzwonił do policjanta z miejscowego komisariatu.
– Wyzywam cię na pojedynek – powiedział Kowalski do funkcjonariusza. – Nie ma sprawy, przyjeżdżaj – usłyszał.
Pan Mariusz nie pojechał, tylko zadzwonił do Komendy Głównej Policji.
– Zgodnie z kodeksem honorowym postanowiłem poprosić jego przełożonego o zgodę na pojedynek. Poza tym nie chciałem być wrobiony w pobicie policjanta. Zamierzałem uzgodnić, by na czas pojedynku zdjął mundur, aby nie doszło do jego obrazy – tłumaczy Kowalski. – Jestem gotowy do walki. Na pięści, szable, a nawet kulki z farbą.
Zgody na pojedynek nie uzyskał, bo policjant z Komendy Głównej nie zrozumiał, o co chodzi panu Mariuszowi. Dopytywał, czy chce złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez wyzwanego na pojedynek policjanta. Efekt telefonu był jednak taki, że informacja o niecodziennym zdarzeniu dotarła do komendy powiatowej w Grójcu.