W stolicy brakuje w przedszkolach ok. 3 tys. miejsc. – Budowanie od podstaw nowych jest drogie, nie mamy na takie inwestycje pieniędzy w budżecie, dlatego postanowiliśmy wykorzystać doświadczenia wrocławskie – przyznaje Krzysztof Zygrzak, zastępca burmistrza Bemowa.
Pomysł jest prosty: – Namawiamy różne podmioty do tworzenia nowych przedszkoli. Po ich utworzeniu otrzymają one pełną dotację na utrzymanie dziecka. W zamian za to rodzice będą płacili za przedszkole tyle, ile za miejsce w placówce publicznej, a rekrutacja do nich odbędzie się na takich samych zasadach jak do przedszkoli publicznych – tłumaczy wiceburmistrz.
Przedszkola niepubliczne otrzymują 75 proc. dotacji na utrzymanie każdego dziecka. Nowe placówki publiczne, dla których organem prowadzącym (właścicielem) nie będzie samorząd, dostaną pełną kwotę, czyli ok. 850 zł miesięcznie na dziecko.
Przedstawiciele dzielnicy są już po wstępnych rozmowach z dwoma podmiotami (na razie nie ujawniają jakimi), które utworzą nowe przedszkola. – Jedno zostanie uruchomione na Jelonkach Południowych, drugie na Starym Bemowie. Powinny ruszyć w drugim kwartale. Planujemy, że w każdym będą miejsca dla setki dzieci i że w przyszłości uda się całkowicie rozwiązać problem braku miejsc w przedszkolach – dodaje Krzysztof Zygrzak. Na Bemowie brakuje ok. 400 miejsc.
Na utworzenie takich przedszkoli zgodziła się prezydent miasta. Władze stolicy zapowiadają, że jeżeli program pilotażowy na Bemowie się uda, w taki sposób przedszkola będą tworzone w innych dzielnicach. – Pomysłem zainteresowana jest m.in. Białołęka. Te dwie szybko rozwijające się dzielnice mają trudności z zapewnieniem miejsc dla wszystkich chętnych dzieci – mówi Joanna Gospodarczyk, dyrektor biura edukacji w ratuszu.