Komendant bez kary

Nie będzie śledztwa w sprawie afery tzw. fikcyjnych dzielnicowych w Zielonej Górze

Aktualizacja: 12.06.2013 01:59 Publikacja: 12.06.2013 01:57

Komendant bez kary

Foto: Fotorzepa, Mac Maciej Kaczanowski

Odwołany niedawno szef opolskiej policji nadinspektor Leszek Marzec uniknął kary dyscyplinarnej za skandaliczną rozmowę z podwładną i odszedł policji z wysoką emeryturą. Nie poniesie też konsekwencji za sprawę „fikcyjnych dzielnicowych" – ustaliła „Rz".

Chodzi o kilka milionów złotych, jakie płacił policji samorząd Zielonej Góry na zatrudnienie dzielnicowych. Okazuje się, że pieniądze trafiły do ogólnego budżetu policji. Część tej sumy zakwestionowało CBA, które chciało ścigania m.in. Leszka Marca – wtedy szefa  lubuskiej policji. Prokuratura uznała jednak, że w grę wchodzi tylko odpowiedzialność służbowa. A tu skończyło się niczym. – Nie zgadzamy się z decyzją prokuratury i złożyliśmy odwołanie do sądu – mówi „Rz"  Monika Wiśniewska z biura prezydenta Zielonej Góry.

Sprawa zaczęła się w 2009 roku. Miasto zgodziło się wówczas na finansowanie 15 etatów dla dzielnicowych. Szybko okazało się, że miasto płaci, ale dzielnicowych nie przybyło, a wakatów jest nawet dwukrotnie więcej niż np. w Gorzowie, gdzie samorząd się do policyjnego budżetu nie dokładał.  W dodatku komendant Marzec nie chciał wytłumaczyć, na co wydał pieniądze. – Mamy zastrzeżenia głównie do rozliczenia środków z lat  2009–2011 – wyjaśnia Monika Wiśniewska.

Sprawą zajęło się CBA i ustaliło, że w latach 2010–2011 r. miasto przekazało na etaty dla dzielnicowych 480 tys. zł, które poszły na inne cele.

– Pieniądze te trafiły do policji, ale zostały wykorzystane, np. na zakup komputerów,  opłaty mediów, awanse funkcjonariuszy faktycznie pracujących w innych wydziałach – mówi „Rz" Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. Biuro złożyło doniesienie do prokuratury, oceniając, że komendant wojewódzki oraz miejski popełnili przestępstwo, wydając środki niezgodnie z porozumieniem. Jednak prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. Decyzję – co zastanawiające – podjęła w dniu, kiedy media ujawniły słynne nagranie rozmowy Marca z podwładną.

Prokuratura twierdzi, że policjanci, za których płaciło miasto,  wykonywali inne obowiązki służbowe i ich praca również „przyczyniła się do poprawy bezpieczeństwa". A „oddelegowanie dzielnicowych z porozumienia"  do innych obowiązków jedynie naruszało rozporządzenie z 1999 r. o zasadach pokrywania kosztów utrzymania dodatkowych etatów policji i podpisane porozumienie.

Przestępstwa się nie dopatrzyła. – Nie każde formalne przekroczenie uprawnień, względnie niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego, wypełnia znamiona przestępstwa. Działanie komendantów nie stanowiło ani przekroczenia uprawnień, ani niedopełnienia obowiązków – mówi „Rz" Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Jej zdaniem można tu mówić jedynie o odpowiedzialności służbowej i dyscyplinarnej.

Inaczej sprawę widzi miasto: dawało pieniądze na konkretny cel, a wydano je na co innego. Prezydent Zielonej Góry zaskarżył decyzję prokuratury do sądu. Odrębne procesy o zwrot wydanych niezgodnie z przeznaczeniem środków toczą się w sądzie cywilnym.

Kontrola z Komendy Głównej Policji wysłana w Lubuskie po nagłośnieniu w 2012 r. sprawy przez lokalne media potwierdziła, że pieniądze wydano niezgodnie z przeznaczeniem. Jednak konsekwencji dyscyplinarnych nikt nie poniósł. Zamiast tego Marzec w lutym 2012 r. zmienił garnizon – przestał szefować lubuskiej policji, a został komendantem wojewódzkim w Opolu. Zmiany dokonał nadinsp. Marek Działoszyński, kiedy został komendantem głównym.

– Spór miasta z policją o dzielnicowych rozstrzygną sądy cywilne – mówi Mariusz Sokołowski,  rzecznik KGP.

Marzec odszedł z policji na własną prośbę w maju,  gdy media ujawniły jego słynną rozmowę z podwładną, pełną prymitywnych wywodów o seksie i ustalania obsady kadrowej.

Odwołany niedawno szef opolskiej policji nadinspektor Leszek Marzec uniknął kary dyscyplinarnej za skandaliczną rozmowę z podwładną i odszedł policji z wysoką emeryturą. Nie poniesie też konsekwencji za sprawę „fikcyjnych dzielnicowych" – ustaliła „Rz".

Chodzi o kilka milionów złotych, jakie płacił policji samorząd Zielonej Góry na zatrudnienie dzielnicowych. Okazuje się, że pieniądze trafiły do ogólnego budżetu policji. Część tej sumy zakwestionowało CBA, które chciało ścigania m.in. Leszka Marca – wtedy szefa  lubuskiej policji. Prokuratura uznała jednak, że w grę wchodzi tylko odpowiedzialność służbowa. A tu skończyło się niczym. – Nie zgadzamy się z decyzją prokuratury i złożyliśmy odwołanie do sądu – mówi „Rz"  Monika Wiśniewska z biura prezydenta Zielonej Góry.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!