Część byłych członków komisji Millera pod wodzą szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, z pomocą urzędników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ma zajmować się przybliżaniem tez raportu, pod którym się podpisała i polemiką z "teoriami alternatywnymi", głównie tymi, które prezentuje zespół parlamentarny pod kierownictwem Antoniego Macierewicza (PiS).
Wieczorne spotkanie w kancelarii premiera było pierwszym otwartym dla dziennikarzy. Ale nie dla wszystkich. Zaproszenia zostały skierowane tylko do niektórych redakcji, a inne nie miały możliwości akredytacji. Pytanie o tę kwestię padło podczas wczorajszej konferencji premiera Donalda Tuska. W odpowiedzi wyręczył go rzecznik rządu Paweł Graś, który stwierdził, że ma ono formułę "off the record", czyli nie jest otwartą konferencją prasową, lecz formą spotkania zamkniętego i nierejestrowanego.
Był to pierwszy moment, w którym ta informacja dotarła również do zaproszonych dziennikarzy. Nie mówili o tym pracownicy Centrum Informacyjnego Rządu, którzy dzień wcześniej dzwonili z zaproszeniami. Niepisana umowa została złamana przez kilka redakcji, relacje z cytatami ze spotkania nadała również Polska Agencja Prasowa.
Na spotkaniu niewiele kwestii wywołało kontrowersje. Byli członkowie komisji Millera nie skupiali się na zarzutach wobec raportu. Głównie tłumaczyli się ze swej medialnej nieobecności przed powołaniem zespołu i braku polityki informacyjnej po opublikowaniu raportu.
Dyskusję wzbudziło pytanie o dziennikarzy, którzy pozostali na zewnątrz. Członkowie zespołu wyjaśniali, że zależało im na spotkaniach w mniejszym gronie i zapewniali, że będą kolejne. Zapowiedzieli również konferencję prasową. Stwierdzili, że są gotowi na polemiki, ale wolą robić to z ekspertami, a nie z dziennikarzami.