Pisarz, który wyprzedził czas

W szpitalu w Nicei w wieku 83 lat zmarł Sławomir Mrożek – wielki artysta, dramaturg i rysownik.

Aktualizacja: 16.08.2013 07:41 Publikacja: 15.08.2013 12:24

Sławomir Mrożek

Sławomir Mrożek

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

30 listopada 1982 roku napisał w „Dzienniku”: „Niechcący zostałem podobno wieszczem i natchnieniem narodu. Nie wiem, co z tym zrobić?”. I po chwili dodał: „Zrobić – nic. Niech sobie będzie”.

Był jednym z najczęściej granych w kraju i za granicą polskich dramaturgów. Jego utwory przekładane były na kilkanaście języków.

Zobacz galerię zdjęć

Od lat 60. jego dzieła wystawiane są na całym świecie. Stał się klasykiem dramatu współczesnego, a festiwale jego utworów odbyły się w Amsterdamie, Krakowie i Sztokholmie.

Z autoironią

Był człowiekiem głębokiej refleksji, a jednocześnie pełnym autoironii. Świetnie dostrzegał absurdy rzeczywistości, analizował postawy i typy ludzkie. Najlepszym tego dowodem są choćby dwa najsławniejsze dramaty – „Tango” i „Emigranci”.

Zobacz na Empik.rp.pl

W latach 1950–1954 w „Dzienniku Polskim” pisał reportaże sławiące budowę nowej, socjalistycznej rzeczywistości. Im bardziej docierał do jej sedna, tym bardziej rozumiał, że ma do czynienia z jakąś absurdalną grą pozorów, że za nadętymi hasłami głoszącymi pokój, dobrobyt człowieka stoją kłamstwo i fałsz.

Od 1950 r. publikował w „Przekroju” i „Szpilkach” rysunki satyryczne. Dzięki nim, a także pełnym czarnego humoru opowiadaniom, stał się autorem niezwykle popularnym. W języku na stałe zagościło sformułowanie „jak z Mrożka”. Przykładami zaczerpniętymi z jego utworów posługiwano się w dyskusjach. W teatrze absurdu konkurował jedynie z Eugene’em Ionesco.

Mrożek dramaturg zadebiutował wystawioną w Teatrze Dramatycznym w Warszawie w 1958 roku sztuką „Policja”. Potem były m.in.: „Męczeństwo Piotra Oheya”, „Indyk”, „Karol”, „Na pełnym morzu”, „Zabawa”, „Kynolog w rozterce”, „Czarowna noc”, „Śmierć porucznika”.
Najsłynniejszy utwór „Tango” z 1964 roku doczekał się głośnej inscenizacji rok później w Teatrze Współczesnym Erwina Axera. Sztuka opowiadająca o walce pokoleń we współczesnym społeczeństwie, konflikcie między konformizmem, anarchią, entropią a formalizmem stawiała ważne pytania o znaczenie i miejsce intelektualisty.

Przetłumaczona została na ponad 20 języków, a w Polsce sięgali po nią potem tacy reżyserzy jak Kazimierz Dejmek, Maciej Englert czy Jerzy Jarocki. Najnowsza inscenizacja „Tanga” dokonana przez Jarockiego grana jest z powodzeniem do dziś w Teatrze Narodowym.

Domem Mrożka, miejscem realizacji większości prapremier jego utworów był warszawski Teatr Współczesny Erwina Axera. Tu pojawiła się większość jego sztuk.

Wystawianie Mrożka zwłaszcza pod koniec lat 60. nie było sprawą prostą. W 1963 roku autor wyjechał do Włoch, planując na stałe pozostać za granicą. Przez osiem lat mieszkał na włoskiej Rivierze, starając się o przedłużenie paszportu polskiego – nie chciał wchodzić w otwarty konflikt z polskimi władzami, by zachować kontakt z czytelnikami w kraju.
Kiedy zapytałem go w 2012 roku, czy nigdy nie żałował decyzji o emigracji, odpowiedział: – Miałem sporo wątpliwości, o czym świadczą zapiski w dziennikach. Komunizm w Polsce, którym dość wcześnie i krótko się zachłysnąłem, potem przepełniał mnie wstrętem. Po wyjeździe tęsknota za krajem i ludźmi była jednak bardzo silna. Zawsze będę miał wyrzuty, że dałem się uwieść komunizmowi. Na szczęście trwało to niedługo i nic złego nikomu nie zrobiłem.

W 1968 roku, kiedy ogłosił w paryskiej „Kulturze” list protestacyjny po inwazji na Czechosłowację, w PRL stał się persona non grata i wprowadzono embargo na publikowanie jego utworów. Mrożek rozpoczął wtedy starania o azyl we Francji. Po 10 latach uzyskał francuskie obywatelstwo, a w 2003 roku za wkład w rozwój literatury francuskiej – Legię Honorową.

Kiedy po pięciu latach złagodzono w Polsce embargo, ukazały się m.in. „Szczęśliwe wydarzenie” i „Emigranci”. Lata 80. to okres wzmożonej twórczości literackiej. Powstała „Alfa”, „Ambasador”, „Portret", Mrożek przymierzał się do drugiej części „Vatzlava”. Zainteresowanie jego dramaturgią na świecie rosło. Powstały świetne realizacje w kraju, zwłaszcza w warszawskim Teatrze Polskim za dyrekcji Kazimierza Dejmka.

Z dzisiejszej perspektywy łatwo zauważyć, że wiele utworów Mrożka wyprzedziło swój czas. „Portret”, który wywołał gorącą dyskusję w Niemczech w epoce sporów o teczki Stasi, w Polsce pojawił się jeszcze przed utworzeniem IPN. „Rzeźnia” zapowiedziała czasy, kiedy przybytki Melpomeny wynajmowane są na komercyjne programy rozrywkowe. Z kolei „Miłość na Krymie” w latach 90. zapowiadała łzawe resentymenty, jakie później ogarną część rosyjskich oligarchów, nie mówiąc już o problemie tolerancji i ksenofobii obecnej w „Wielebnych”.

Ważna Polska

Mrożek z zaangażowaniem śledził życie polityczne w Polsce. Z entuzjazmem przyjął narodziny „Solidarności”. W wywiadzie dla dodatku „Plus-Minus”, którego przez lata był stałym współpracownikiem, mówił: – W ludziach tworzących „Solidarność” miałem wielu przyjaciół. Będąc emigrantem, bardzo interesowałem się Polską. Nawiązałem ścisły kontakt z Giedroyciem i paryską „Kulturą”. Przesyłałem różne rzeczy do kraju. Uświadomiłem sobie coś, co zawsze we mnie było: że Polska to jest poważna sprawa.

Mrożek, który zawsze cenił metaforę, odwoływał się do wartości uniwersalnych, nigdy nie pisał wprost, raz zrobił wyjątek i postanowił stworzyć sztukę o Lechu Wałęsie.
– Sztuka „Alfa” o Lechu Wałęsie powstała w wyniku euforii związanej z powstaniem „Solidarności” i tym, co się w Polsce działo – wspominał. – Złamałem wtedy swoją zasadę, by nie łączyć sztuki z polityką. I chociaż utwór nie okazał się udany, tworzony był ze szlachetnych pobudek.

Na wprowadzenie stanu wojennego Mrożek zareagował bardzo zdecydowanie. „Pod datą 13 grudnia 1981 roku czytamy w „Dzienniku”: „Dziś w nocy »stan wyjątkowy« w Polsce. W cudzysłowie, bo stan wyjątkowy trwa w Polsce od trzydziestu sześciu lat”. Potem dodał: „Wszelka współpraca z dyktaturą partyjną w postaci wojskowej jest zdradą narodową. Teraz komuniści wystąpili jawnie, choć nadal udają”.

Wkrótce sam ogłosił na Zachodzie „List do Cudzoziemców”. Zastrzegł w nim publikowanie utworów w polskiej prasie i prezentację ich w TVP. Bardzo emocjonalnie zareagował na postać generała Jaruzelskiego.

– Nienawidzę go za to, że mnie, podobnie jak milionom Polaków, zabrał nadzieję – mówił w wywiadzie dla „Rz”. – Stłamsił w nich to wszystko, co było najbardziej szlachetne. Miałem nawet pomysł na napisanie o nim sztuki. Pojawiał się w mojej wyobraźni z coraz większą liczbą medali, którą potem musiał zjeść.

W 1996 roku Sławomir Mrożek triumfalnie wrócił do Polski i wraz z drugą żoną Susanne zamieszkał w Krakowie. Bolesnym epizodem w jego życiorysie był 2002 rok, kiedy przebył udar mózgu. Jego konsekwencją była afazja, czyli niemożność posługiwania się językiem zarówno w mowie, jak i piśmie. W celach terapeutycznych lekarze polecili mu spisywanie wspomnień. Owocem tego była książka autobiograficzna, gdzie Mrożek występuje pod imieniem Baltazar.

Zaskakująca była decyzja o kolejnej emigracji. Zrealizował ją w 2008 roku. O jej przyczynach mówił tylko raz w cytowanym już wywiadzie dla „Rz”.
– Decyzję o wyjeździe podjąłem, kiedy przy władzy znalazł się PiS. Porządkowanie spraw trochę jednak trwało i kiedy wyjeżdżałem, rządy objęła już Platforma Obywatelska. Więc nieoczekiwanie tym razem nie zostałem emigrantem politycznym – dodał z przekąsem.

W 2008 osiadł w Nicei. Po ukończeniu autobiografii „Baltazar”, napisał sztukę „Karnawał” o pierwszej żonie Adama. – Nie miałem pewności, czy potrafię się na nią zdobyć, więc pomyślałem o mniejszej formie. Tak powstało radiowe słuchowisko o Mołotowie. Ośmieliło mnie to, by wrócić do pomysłu sztuki o pierwszej żonie biblijnego Adama.

W ostatnich latach twórczość Mrożka przeżywała swoisty renesans – ukazywały się kolejne tomy jego korespondencji m.in. z Erwinem Axerem, Adamem Tarnem, Stanisławem Lemem, ale przede wszystkim – jego znakomite „Dzienniki”. W III tomie napisał m.in.: „Od lat walczę ze swoją nadzieją, od lat jej nie chcę, bo ona boli...”.

Często w swych „Dziennikach” rozmyślał o śmierci. Jednym z tematów rozważań był problem samobójstwa.
„Samobójstwo z premedytacją – zauważa – wymaga konsekwencji, precyzji i przygotowania. A ja przede wszystkim nie jestem konsekwentny. Już przy porządkowaniu papierów by mi się odechciało i poszedłbym na piwo”.

Dość mroczne rozważania o śmierci puentuje z właściwym sobie przekąsem: „Być może moja dusza będzie zbawiona. A co wtedy ze mną? Czy w życiu pozagrobowym też trzeba będzie zarabiać na życie?”.

30 listopada 1982 roku napisał w „Dzienniku”: „Niechcący zostałem podobno wieszczem i natchnieniem narodu. Nie wiem, co z tym zrobić?”. I po chwili dodał: „Zrobić – nic. Niech sobie będzie”.

Był jednym z najczęściej granych w kraju i za granicą polskich dramaturgów. Jego utwory przekładane były na kilkanaście języków.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!