Świat liberalno-lewicowy jest zajęty krytyką działania Donalda Trumpa. Unia Europejska zamyka kadencję komisji Junckera i koncentruje się na trudnym procesie wyboru nowych władz. Europa jednocześnie stara się rozwiązać sprawę brexitu. Kilka największych państwach europejskich ma wewnętrzne problemy. W Niemczech to kwestia sukcesji po kanclerz Merkel. W Wielkiej Brytanii oczywista rozgrywka o władzę z brexitem w tle. Włochy dochodzą do siebie po awanturach Salviniego. Hiszpanią targa kryzys kataloński. W średnich i mniejszych państwach europejskich też liczne problemy, jak upadek rządu w Rumunii. Sukces wyborczy Prawa i Sprawiedliwości jest oczywiście ciosem w liberalno-lewicowy dyskurs o jedynym kierunku rozwoju procesu dziejowego.
Brak przywództwa
Natura nie znosi próżni, nawet politycznej. Brak aktywnej polityki zagranicznej Unii Europejskiej w najbliższym otoczeniu jest zatem wykorzystywany przez zewnętrznych partnerów. Na arenie globalnej jest aktywna Rosja. W regionie Bliskiego Wschodu to Turcja bierze sprawy w swoje ręce. Mamy zatem w Europie problem polegający na braku przywództwa.
Jest jednak europejska stolica, która stara się dla siebie wykorzystać tę sytuację. Przepraszam, nie dla siebie, ale dla Europy i świata. Od kilku wieków Paryż przekonuje nas, że co dobre dla Francji, to dobre i dla Europy. Tym razem to nie król Ludwik Słońce, ale młody, ambitny prezydent Emmanuel Macron. W oficjalnych wystąpieniach zapowiada, że chciałby zrestartować i odnowić Unię i Europę. Obwieszczał Europie przesłanie o renesansie Europy. Ma też ambitny zamiar – na razie w zapowiedziach – uratowania naszej planety przed katastrofą klimatyczną. Szczegółowe plany zakładają np. uratowanie porozumienia nuklearnego z Iranem. Najambitniejsza koncepcja to jednak pojednanie z Rosją (znowu reset) i przywrócenie współpracy Moskwy z Europą i światem transatlantyckim.
Wszystko brzmi ładnie i idealistycznie. Czy realistycznie? Niestety, wiele wskazuje, że brak przywództwa i rywalizacja w Europie jest wykorzystywane przez Macrona do realizacji narodowych, egoistycznych interesów w Unii Europejskiej. Można zatem powiedzieć, że Macron stara się zostać samozwańczym – domyślnym – liderem Europy.
Europejskie stolice, najbardziej właśnie Paryż, mają usta pełne frazesów o europejskości. Jednak Paryż przoduje w rozwiązaniach antyeuropejskich. Zamiast wspierania unijnych swobód promuje protekcjonizm. Tak należy rozumieć wspieranie rozwiązań blokujących swobodny przepływ usług transportowych czy rzemieślniczych. To atak na traktatowe swobody europejskie. Prorosyjskie rozwiązania zaś to promocja skompromitowanej polityki appeasementu wobec Rosji.