"FT" pisze, że jeszcze do niedawna urzędnicy w Brukseli wyrażali nadzieję, że Donald Tusk, wróci do władzy po wyborach zaplanowanych na 15 października - a jego "wyborcze zwycięstwo pomoże odbudować zaufanie w relacjach Polski z UE i powstrzymać wzbierającą, nieliberalną, ukraińskosceptyczną falę" wzbierającą w UE.
Unijny urzędnik o wyborach w Polsce: Oznaki nie są dobre
"Ale wraz ze zbliżającym się głosowaniem z 15 października, unijni dyplomaci zaczęli zdawać sobie sprawę, że znacznie bardziej prawdopodobny jest przeciwny wynik, z poważnymi konsekwencjami dla całego bloku" - pisze brytyjski dziennik.
Czytaj więcej
Gdyby w wyborach parlamentarnych głosowałyby wyłącznie kobiety, Prawo i Sprawiedliwość zdobyłoby 38,31 proc. głosów. Wymaganego progu nie przekroczyłaby Konfederacja.
"Tak wiele zależy od tego, co stanie się w Warszawie" - mówi jeden z urzędników UE, który wypowiedział się anonimowo, by nie ingerować w proces polityczny w innym kraju. "A obecne oznaki nie są dobre" - dodaje.
"FT" przypomina, że PiS, w ciągu ośmiu lat władzy, znajdował się przez większość czasu w konflikcie z Brukselą, a obecnie partia "prowadzi zjadliwą kampanię, by zachować prowadzenie (w sondażach) - nawet kosztem wsparcia dla Ukrainy" - czytamy w dzienniku.