– Dlaczego nie żegna cię ani należna kompania honorowa, ani orkiestra wojskowa, nie przelatują nad grobem twoim ukochane samoloty, nie znalazło się dla ciebie miejsce w alei zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, nie znalazł się gest pamięci ze strony ministra spraw zagranicznych? Dysponenci należnych ci honorów okazują nam przez to maksymalną wzgardę – pytał 18 lutego w katedrze polowej Wojska Polskiego emerytowany pilot Wojska Polskiego gen. Roman Harmoza. Tego dnia odbył się pogrzeb byłego dowódcy Sił Powietrznych gen. Ryszarda Olszewskiego, na którym pojawili się przedstawiciele m.in. kierownictwa Sił Zbrojnych i delegacje wielu instytucji wojskowych. Zabrakło jednak uroczystej wojskowej asysty honorowej.
Jeszcze kilka lat temu taka asysta mogła być przyznana na pogrzeb niemal wszystkich żołnierzy. Wiele asyst wzbudzało jednak kontrowersje, m.in. podczas pogrzebów współorganizatora stanu wojennego gen. Floriana Siwickiego czy stalinowskiego prokuratora Wacława Krzyżanowskiego. W 2014 roku przepisy uściślił więc ówczesny szef MON Tomasz Siemoniak. Zdecydował, że przed zgodą na asystę dowódca garnizonu będzie mógł zapoznać się z opinią organów i urzędów centralnych, czyli m.in. IPN.
Przed rokiem kolejną zmianę wprowadził szef MON Mariusz Błaszczak z PiS. Uznał, że o asyście na pogrzebach generałów i admirałów osobiście będzie decydował sam minister obrony. Było to skutkiem kontrowersji wokół pogrzebu gen. Zdzisława Rozbickiego, współtwórcy propagandy stanu wojennego, którego wojsko pożegnało jak bohatera: z pocztem sztandarowym i orkiestrą dętą.
Gen. Olszewski miał jednak zupełnie inny życiorys, a niemal wszystkie szlify zdobywał w wolnej Polsce. W 1995 roku został rektorem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, a cztery lata później – wiceszefem Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej. Dowódcą Sił Powietrznych był w latach 2002–2005. Wcześniej studiował w Waszyngtonie.
Dlatego odmowa MON o przyznaniu asysty wywołała niezrozumienie i falę krytyki. Zawrzało w lotniczych grupach dyskusyjnych, a tygodnik „Przegląd”poświęcił tej sprawie artykuł „Haniebna decyzja”. – To podłość, to zdziczenie – komentował na łamach gazety były wiceminister obrony z SLD Janusz Zemke.