Z końcem maja poznaliśmy projekt ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary, która ma zastąpić normującą te kwestie ustawę z 28 października 2002 r. – chyba najrzadziej stosowaną ustawę karną w Polsce. Podmiot zbiorowy będzie mógł zostać obciążony karą do 30 mln zł, a nawet zostać przymusowo rozwiązany. Nie sposób odmówić projektodawcy racji, gdy bierze pod uwagę, że obecne przepisy są praktycznie martwe – w ostatnich latach sądy nałożyły zaledwie kilkadziesiąt kar w trybie obowiązującej ustawy. Czy remedium pozostaje jednak adekwatne do słusznej diagnozy?
Czytaj także: MS: ustawa pozwoli na skuteczne pociąganie do odpowiedzialności karnej podmiotów zbiorowych
Słuszna wydaje się koncepcja, że postępowanie przeciwko podmiotowi zbiorowemu może się toczyć w postępowaniu karnym prowadzonym przeciwko osobie fizycznej, ale także niezależnie od niego. To właśnie wymóg uzyskania prejudykatu – wyroku skazującego osobę fizyczną za przestępstwo, po którym dopiero możliwe było pociągnięcie do odpowiedzialności podmiotu zbiorowego – był jedną z przeszkód szerszego zastosowania ustawy. Projekt przewiduje, że możliwe będzie przeprowadzenie postępowania karnego przeciwko spółce, nawet gdy niemożliwe będzie skazanie osoby fizycznej – z powodu jej ukrywania się czy nieustalenia jej tożsamości (przy założeniu, że na pewno była to osoba, za którą odpowiadał podmiot zbiorowy).
Czytaj także: Kiedy sąd orzeka obowiązek naprawienia szkody
Lex retro agit?
Naczelną zasadą prawa karnego, której stosowanie zostało wyłączone w projekcie, jest zasada nieretroakcji prawa surowszego z art. 4 § 1 kodeksu karnego. Tymczasem nowa ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych ma znaleźć zastosowanie także do sytuacji przeszłych – tylko pod warunkiem, że spełnione zostaną ogólne warunki odpowiedzialności ze „starej", obowiązującej ustawy. Takiego mechanizmu nie sposób zaaprobować.