Odszkodowania od adwokata za przegrany proces: nie wystarczy szkoda i zaniedbanie

Jeśli strona procesu chce obciążyć pełnomocnika za porażkę, musi udowodnić, że miała duże szanse na wygranie sprawy.

Publikacja: 26.04.2013 08:24

Odszkodowania od adwokata za przegrany proces: nie wystarczy szkoda i zaniedbanie

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Samo naruszenie staranności, wymogów procedury czy sztuki adwokackiej nie gwarantuje odszkodowania od pełnomocnika. To wniosek z piątkowego wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt: V CSK 210/12), o tyle ciekawego, że spraw takich przybywa, już w SN było ich kilka. Jak powiedział sędzia Mirosław Bączyk, to znak czasów, że wszyscy wszystkich kontrolują.

Tą drogą poszła też Anna E., która przegrała przed sądami pracy sprawę o wynagrodzenie za godziny nadliczbowe. Domagała się 51 tys. zł i w pierwszej instancji dostała 30 tys. zł, ale sąd II instancji pozew oddalił.

Szukała jeszcze szansy przed Sądem Najwyższym (Izba Pracy), ale ten odrzucił skargę kasacyjną na tzw. przedsądzie, wskazując w uzasadnieniu, że skarga kasacyjna miała wady. Jej autorka, adwokatka Dorota K., nie popełniła elementarnych, oczywistych błędów w rodzaju niedochowania terminu czy nieopłacenia pisma.

Nie przedstawiła jednak okoliczności – wskazanych w art. 398

9

Reklama
Reklama

kodeksu postępowania cywilnego – związanych z tą sprawą, które uzasadniałyby rozpatrzenie kasacji.

Na dodatek nie zawiadomiła mocodawczyni o odrzuceniu kasacji. Kiedy powódka dowiedziała się o tym sama, było już po terminie na skuteczną skargę w Strasburgu.

Sądy cywilne: Rejonowy i Okręgowy w Częstochowie, oddaliły pozew, ale w tej sprawie Annie E. udało się „przebić" przez przedsąd Izby Cywilnej SN.

Pełnomocnik pozwanej adwokat Michał Wieczoryński argumentował przed SN, że nawet gdyby kasacja była przyjęta, nie było gwarancji, że powódka uzyskałaby korzystny wyrok i żądaną kwotę. Tym bardziej nie gwarantował tego Strasburg. Wynagrodzenie to było tylko hipotetyczne, zatem strata Anny E. też jest hipotetyczna, a bez wykazania szkody nie ma mowy o odszkodowaniu.

Sąd Najwyższy podzielił tę argumentację. – Owszem, doszło do naruszenia adwokackich obowiązków, ale to nie wystarczy, musi być jeszcze szkoda i jej związek z tymi zaniedbaniami, ich związek z oddaleniem roszczenia jest zaś bardzo odległy – wskazał sędzia Bączyk. – Byłby większy, gdyby powódka domagała się zwrotu wynagrodzenia od adwokatki za złe wykonanie usługi, ale ona szkodę widziała gdzie indziej – w przegranej sprawie.

SN dodał, że te zasady dotyczą zarówno adwokata z wyboru, jak i z urzędu.

Reklama
Reklama

Samo naruszenie staranności, wymogów procedury czy sztuki adwokackiej nie gwarantuje odszkodowania od pełnomocnika. To wniosek z piątkowego wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt: V CSK 210/12), o tyle ciekawego, że spraw takich przybywa, już w SN było ich kilka. Jak powiedział sędzia Mirosław Bączyk, to znak czasów, że wszyscy wszystkich kontrolują.

Tą drogą poszła też Anna E., która przegrała przed sądami pracy sprawę o wynagrodzenie za godziny nadliczbowe. Domagała się 51 tys. zł i w pierwszej instancji dostała 30 tys. zł, ale sąd II instancji pozew oddalił.

Reklama
Sądy i trybunały
Coraz więcej wakatów w Trybunale Konstytucyjnym. Prawnicy mówią, co trzeba zrobić
Prawnicy
Prof. Marcin Matczak: Dla mnie to podważalny prezydent
Zawody prawnicze
Rząd zmieni przepisy o zawodach adwokata i radcy. Projekt po wakacjach
Matura i egzamin ósmoklasisty
Uwaga na świadectwa. MEN przypomina szkołom zasady: nieaktualne druki do wymiany
Podatki
Rodzic może stracić ulgi w PIT, jeśli dziecko za dużo zarobi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama