Wnioski o usunięcie sprawcy przemocy z mieszkania leżą w sądach często dłużej niż miesiąc. Powodów jest kilka. Sprawcy często się ukrywają, a ofiary składają niekompletne dokumenty. Nie pomaga też pandemia, a często i strach przed oprawcą, który sprawia, że ofiara wycofuje wniosek o nakazanie opuszczenia lokalu. Instytut Wymiaru Sprawiedliwości w szczegółowej analizie przyjrzał się sytuacji ofiar przemocy.
Nierealny termin
Przemoc w rodzinie to ciągle aktualny problem. Potwierdzają to dane statystyczne dotyczące procedury niebieskiej karty. Tylko w ubiegłym roku policja wypełniła ponad 70 tys. formularzy o jej założenie. Prawie tyle samo wypełnili pracownicy pomocy społecznej. Chociaż to nieco mniej niż w 2020 r., to ciągle zbyt dużo. Zdaniem ekspertów wpływ na to miała pandemia i wprowadzone w jej trakcie obostrzenia. Pracownicy pomocy społecznej rzadziej wychodzili w teren, a policjantom przybyło obowiązków związanych z przestrzeganiem covidowych zaleceń.
Czytaj więcej
Przestępstwo z użyciem przemocy dotyczy zarówno przemocy fizycznej, jak i psychicznej – uważa Sąd Najwyższy.
Instytut Wymiaru Sprawiedliwości przeanalizował postępowania sądowe oraz wydane orzeczenia o nakazie opuszczenia przez sprawcę przemocy lokum zajmowanego wspólnie z ofiarą. Wnioski nie napawaja optymizmem. Okazuje się, że jednym z najważniejszych problemów postępowania o zobowiązanie do opuszczenia domu jest czas.
– Przewidziany miesięczny termin na wydanie rozstrzygnięcia przez sąd w zdecydowanej większości przypadków nie jest przestrzegany – czytamy w raporcie Instytutu.