Fałszywy mit Leszka Balcerowicza

Zarówno Leszek Balcerowicz, jak i system ubezpieczeń emerytalnych w Polsce z gospodarczym liberalizmem niewiele mają wspólnego – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 03.04.2011 20:09

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Śmierć idei wolnego rynku ogłosił ostatnio w „Rzeczpospolitej" Michał Karnowski w tekście „Balcerowicz pokonany". Z tezą, jaką postawił wicenaczelny „Uważam Rze", chętnie się zgodzę. Rzeczywiście, obrońcy swobód gospodarczych całkowicie zniknęli ze świata polskiej polityki. Dawni gospodarczy liberałowie, zamiast naprawiać państwo, wolą konsumować rentę władzy.

Karnowski, udowadniając swoją efektowną tezę uczynił źrenicę wolności gospodarczych z Leszka Balcerowicza oraz bronionych przez niego funduszy emerytalnych. Prestiżowa porażka byłego wicepremiera oraz zmiana ustawy o OFE mają więc oznaczać klęskę idei gospodarczego liberalizmu.

Problem w tym, że postawienie sprawy w taki sposób to walka z wiatrakami, wojna wytoczona fantomom. Bowiem w rzeczywistości Balcerowicz czy system ubezpieczeń socjalnych w Polsce z ideą wolnego rynku niewiele mają wspólnego.

Czyja klęska

Chwyćmy więc byka za rogi i rozliczmy najpierw byłego wicepremiera, powszechnie uważanego za konsekwentnego zwolennika wolnego rynku. Powszechnie, ale niesłusznie. Oddajmy mu najpierw, co wicepremierowskie: jest głównym autorem gospodarczych przemian dokonanych po 1989 roku, a przede wszystkim jego rygorystycznej polityce finansowej i monetarnej zawdzięczamy powstrzymanie galopującej inflacji, zjawiska niewątpliwie skrajnie szkodliwego dla gospodarki.

A teraz zapytajmy o kwestie, które najsilniej kojarzone są z gospodarczym liberalizmem. O stosunek do własności. Wszak to własność prywatna jest kamieniem węgielnym swobód gospodarczych i zdrowej gospodarki. Co Leszek Balcerowicz zrobił w kwestii upowszechnienia własności prywatnej? Nie: co mówił (bo usta miał zawsze pełne liberalnych sloganów), ale: co zrobił, kiedy był ministrem finansów, wicepremierem, szefem współrządzącej partii.

Jedno można mu przyznać: po pewnych wahaniach stał się w końcu zwolennikiem prywatyzacji kapitałowej. Ale chyba tylko dlatego, że dawała ona wpływy do budżetu, a budżet dla Balcerowicza – przynajmniej do niedawna – był rzeczą najświętszą.

Zbadajmy jednak, jak profesor reagował na pomysł powszechnej prywatyzacji. Miała ona zwykłym ludziom, którzy swoje szanse na życie w dobrobycie stracili przez kilkadziesiąt lat komunizmu, pozwolić choć odrobinę skorzystać na przekazywaniu majątku państwowego w prywatne ręce. Przypomnijmy – taką koncepcję jeszcze u schyłku lat 80. przygotowali dwaj koledzy Donalda Tuska ze środowiska gdańskich liberałów, Jan Szomburg i Janusz Lewandowski.

Natomiast Leszek Balcerowicz – mówiąc delikatnie – nigdy nie wykazał się entuzjazmem wobec powszechnego uwłaszczenia. Gdyby zainicjował je w czasach, gdy miał dominujący wpływ na sprawy państwa, byłby to dla wielu Polaków ważny argument za kapitalizmem. Jednak wtedy nie kiwnął w tej sprawie palcem. Prywatyzację przez NFI przeprowadził dopiero w 1993 roku rząd Suchockiej, pewnie dzięki temu, że nie było w nim Balcerowicza, był za to Lewandowski.

A parę lat później? Czy Leszek Balcerowicz, żywy sztandar gospodarczego liberalizmu, popierał ustawę reprywatyzacyjną z 2001 roku? Czy był zwolennikiem zwrotu majątków ich prawowitym właścicielom? Wręcz przeciwnie! W gabinecie Buzka był wicepremierem i szefem współrządzącej UW. I zrobił wszystko, co w jego mocy, aby rząd tej ustawy nie zgłosił. AWS musiał ją przeprowadzić za plecami Balcerowicza – przez swoich posłów w Sejmie (warto przypomnieć, że na czele zespołu pracującego nad reprywatyzacją stanął wtedy Bronisław Komorowski).

Spór o reprywatyzację był zresztą jednym z konfliktów, które w końcu doprowadziły do rozpadu koalicji rządowej. Później ustawa przeszła przez Sejm, ale Balcerowicz był już wówczas szefem NBP. Na koniec zresztą i tak postawił na swoim, bo prezydent Aleksander Kwaśniewski zawetował reprywatyzację.

A teraz przypomnijmy, jak było z podatkami. Niskie podatki to – wedle gospodarczych liberałów – kolejny z niezbędnych warunków szybkiego rozwoju państwa. Czy Leszek Balcerowicz, wicepremier w trzech rządach, dawniej szef partii współrządzącej Polską, znany był z obniżania danin dla państwa? Czy to on zmniejszył podatek dla przedsiębiorców CIT lub od dochodów osobistych PIT? Oczywiście, że nie on. To zrobiły tak często przez niego krytykowane za socjalistyczne ciągoty gabinety SLD i PiS. Ktoś może przypomnieć, że Balcerowicz w czasach koalicji AWS – UW forsował stopniową, rozłożoną na trzy lata obniżkę, że bardzo się starał, ale mu Kwaśniewski w 1999 roku zawetował... Złośliwie zapytam, dlaczego tak późno mu to przyszło do głowy, i dorzucę, że widać nie starał się tak bardzo, jak wtedy, gdy zależało mu na utrąceniu reprywatyzacji.

Reasumując: Balcerowicz na swojej wizytówce może napisać: „skrajny monetarysta", ale nie za bardzo ma prawo podpisać się jako „obrońca swobód gospodarczych" czy „obrońca wolnego rynku" – jakim chciałby go widzieć Michał Karnowski, zwiedziony fałszywym mitem profesora. A więc klęska Balcerowicza to klęska Balcerowicza – a nie wolnego rynku.

Porażka OFE

Mam wrażenie, że były wicepremier, od lat przedstawiany przez swoich zwolenników jako ikona wolnego rynku, sam uwierzył, że naprawdę jest symbolem liberalizmu gospodarczego. A skoro tak, to jest pewnie głęboko przekonany, iż każdy przez niego przedstawiany pogląd jest poglądem prokapitalistycznym. A ostatnio uznał fundusze emerytalne za znak firmowy wolnorynkowego kapitalizmu (ciekawe, że akurat w tej kwestii zgadza się z nim Karnowski).

Balcerowicza można zrozumieć – był wicepremierem w rządzie Buzka i współtwórcą tego systemu, czuje się więc za niego odpowiedzialny i trudno oczekiwać, że odetnie się od własnej koncepcji. Jednak w rzeczywistości przyjęty przez Polskę system emerytalny wcale nie jest warunkiem sine qua non istnienia zdrowego kapitalizmu. Gdyby tak było, już dawno mieliby go u siebie Amerykanie, Australijczycy, Duńczycy, Irlandczycy czy Kanadyjczycy – wymieniam tylko większe kraje z czołówki światowych rankingów przygotowywanych wedle indeksów wolności gospodarczej. Tymczasem ów system upodobały sobie głównie państwa Ameryki Łacińskiej, spośród których większość (może poza Chile) kojarzy się raczej z kapitalizmem nieco wynaturzonym.

Druga uwaga dotyczy już samego systemu emerytalnego i Powszechnych Towarzystw Emerytalnych, które zarządzają funduszami. Jak wiadomo, państwo przekazuje im część składki emerytalnej, która wcześniej trafiała w całości do ZUS. PTE i OFE miały funkcjonować lepiej niż ZUS, działać na zasadach komercyjnych i – korzystnie inwestując nasze pieniądze – zarabiać na przyszłe emerytury.

Ten eksperyment, niestety, nie wyszedł. Krytyczna ocena funduszy, jakiej dokonał Michał Karnowski, jest mi bliska. Rzeczywiście – OFE nie okazały się cudowną maszynką do pomnażania naszych pieniędzy, więc nie mają czym się chwalić.

Tyle że Karnowski twierdzi, iż to dowód słabości kapitalizmu. Ja natomiast śmiem twierdzić, że to żaden dowód, bo fundusze emerytalne z wolnym rynkiem i swobodami gospodarczymi nie mają zupełnie nic wspólnego.

Zacznijmy od tego, iż wszędzie tam, gdzie prywatne pieniądze spotykają się z państwem, a szczególnie tam, gdzie państwo pompuje setki miliardów złotych wyjętych z naszych kieszeni do prywatnych kas, wolny rynek i swobody gospodarcze stają się iluzją. Państwo bowiem ma nieopanowane pragnienie licencjonowania wszelkiej działalności, ograniczania swobody firm i kontrolowania ich. OFE nie działają więc zgodnie z zasadami wolnego rynku – nie dostosowują swojej struktury, sposobu działania do potrzeb obywateli, którym mają wypłacać emerytury, ale do przepisów i oczekiwań państwa, od którego zależy dopływ pieniędzy do funduszy. Nie działają w warunkach wolnej konkurencji, ale w środowisku koncesjonowanym i ściśle nadzorowanym przez państwo. Klientami funduszy nie są Polacy ciułający na swoje emerytury, ale machina państwowa. W dodatku część spośród OFE jest de facto kontrolowana przez państwo.

Dlatego właśnie porażka funduszy emerytalnych nie jest porażką liberalizmu, ale klęską zwyrodniałego systemu, który w najlepszym razie nazwać można kapitalizmem państwowym.

Inne dowody

Mam jednak inne dowody na potwierdzenie tezy Michała Karnowskiego o kryzysie wolnego rynku. Na przykład to, że dziś w politycznej rozgrywce nie mamy już gospodarczych liberałów, którzy mogliby – choćby tak jak FPD w Niemczech – współtworzyć rządowe koalicje i uparcie forsować zasady kapitalizmu. Nieliczni politycy o poglądach wyraziście prokapitalistycznych pojawiają się gdzieś na obrzeżach głównych partii, a jedyne obecnie ugrupowanie o wolnorynkowej proweniencji, Platforma Obywatelska, podnosi dziś podatki, wstrzymuje prace nad ustawą reprywatyzacyjną i nie potrafi (nie chce?) podjąć skutecznych działań ułatwiających życie przedsiębiorcom...

Ale akurat fakt, że PO, aby uratować budżet, rozmontowuje również OFE, z jakością kapitalizmu nie ma nic wspólnego.

Śmierć idei wolnego rynku ogłosił ostatnio w „Rzeczpospolitej" Michał Karnowski w tekście „Balcerowicz pokonany". Z tezą, jaką postawił wicenaczelny „Uważam Rze", chętnie się zgodzę. Rzeczywiście, obrońcy swobód gospodarczych całkowicie zniknęli ze świata polskiej polityki. Dawni gospodarczy liberałowie, zamiast naprawiać państwo, wolą konsumować rentę władzy.

Karnowski, udowadniając swoją efektowną tezę uczynił źrenicę wolności gospodarczych z Leszka Balcerowicza oraz bronionych przez niego funduszy emerytalnych. Prestiżowa porażka byłego wicepremiera oraz zmiana ustawy o OFE mają więc oznaczać klęskę idei gospodarczego liberalizmu.

Pozostało 93% artykułu
Ubezpieczenia
PZU z nową strategią. W niej sprzedaż Aliora do Pekao, wzrost zysku i dywidendy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ubezpieczenia
Artur Olech, prezes PZU. O zbrodniach przeszłości i planie na przyszłość
Ubezpieczenia
PZU zaskoczyło na plus wynikami. Kurs mocno w górę
Ubezpieczenia
Solidne wyniki PZU mimo powodzi. Niebawem nowa strategia
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ubezpieczenia
Mało chętnych na Europejską Emeryturę