Reklama

Mikołaj Małecki: Grzybobranie z kodeksem karnym

Czy grzyb należy do tego, kto pierwszy go zobaczy? Czy można go zarezerwować i czy „podbieranie” z koszyka innej osoby jest kradzieżą?

Publikacja: 12.10.2025 14:26

Mikołaj Małecki: Grzybobranie z kodeksem karnym

Foto: Adobe Stock

Sezon grzybobrania w pełni, przyda się zatem analiza „dogmatyczna” zbierania grzybów. Pomińmy oczywiste sytuacje zbierania grzybów z terenów prywatnych, w parkach narodowych bądź niszczenie owocników lub ściółki, za co grożą kary określone w kodeksie wykroczeń. A więc: idziemy na „legalne” grzyby. I co dalej?

Rezerwacja grzyba

Pierwsza kwestia: czy wolno zarezerwować sobie grzyba? W 2023 r. pewien grzybiarz znalazł w lesie kanie. Ich białe owocniki można wymoczyć w mleku i upiec smaczne kotleciki. Jednak znalezione przez niego egzemplarze były jeszcze nierozwinięte. Mężczyzna postanowił więc wrócić po nie za jakiś czas, a miejsce oznaczył tabliczką: „Rezerwacja kani, proszę nie zrywać”. Niestety, jak opisywały media, ktoś inny w międzyczasie zauważył tabliczkę, uprzedził grzybiarza i zebrał wszystkie kanie.

Czy rezerwacja kani ma znaczenie prawne? Odpowiedź jest jednoznaczna: nie. Grzyby nie stają się rzeczą „cudzą” w momencie ich znalezienia i oznaczenia tabliczką przez grzybiarza. Zebranie takich grzybów przez inną osobę nie jest zabraniem „cudzej” rzeczy w rozumieniu przepisów o kradzieży. Nie liczy się moment zauważenia czy znalezienia grzybów, lecz decyzja, by pozostawić je w lesie. Grzyby nie należą do pierwotnego znalazcy, który faktycznie nie zabrał ich dla siebie – zostawił tam, gdzie rosły. Nie objął grzybów we władanie, a zatem nie może rościć sobie prawa do pozbawienia innych bywalców lasu możliwości ich zebrania.

Czytaj więcej

W tych miejscach lepiej nie zbierać grzybów. Kary za złamanie przepisów są wysokie

Nie będzie skuteczne ogrodzenie terenu z grzybami np. za pomocą wbitych w ziemię gałęzi. Takie miejsce nie jest chronione przepisami o mirze domowym. Artykuł 193 kodeksu karnego stanowi, że karze podlega, kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu. W końcowej części przepisu mowa o „ogrodzonym terenie” bez żadnego doprecyzowania. Jakkolwiek na to patrzeć, polana zabarykadowana gałęziami jest ogrodzonym terenem. Jednak, rzecz jasna, w omawianym przepisie nie chodzi o jakikolwiek teren, który został ogrodzony. Nie chodzi o teren ogrodzony samowolnie, lecz teren, który został ogrodzony, bo jego właścicielowi przysługiwało już wcześniej prawo postawienia danego ogrodzenia.

Reklama
Reklama

Zatem: grzyba rezerwować wolno, jednak nie jest to prawnie wiążące. Ustawienie tabliczki lub barykady z gałęzi nie czyni z danego terenu prywatnej własności grzybiarza. Inny znalazca może ominąć zarezerwowane grzyby z uprzejmości dla kolegi-hobbysty, jednak formalnie nie wiąże go zakaz ich zabrania z lasu.

Zbieranie grzybów. Kto pierwszy, ten lepszy?

A co z grzybami, które ktoś już zebrał? Grzybiarz ma w koszu sporo borowików, jednak na chwilę oddala się, pozostawiając koszyk na ścieżce. Z perspektywy prawnej egzemplarze należą do osoby, która je zabrała. Grzyby znajdujące się w koszu są we władaniu grzybiarza, a władztwo nad grzybem ma znaczenie prawne. Wszystkie są rzeczą „cudzą” z perspektywy osób postronnych. Podebranie grzybów z cudzego kosza jest więc karalną kradzieżą.

Rozważmy nieco bardziej skomplikowany przypadek wspólnego grzybobrania. Na polance pełnej kozaków spotyka się dwóch grzybiarzy. Każdy z nich ma ochotę zabrać ich jak najwięcej. Jak podzielić grzyby pomiędzy zbieraczy?

Czytaj więcej

Marta Wrzosek, mykolog: Grzyby oszukują nasze zmysły

Grzybobranie rządzi się zasadą „kto pierwszy, ten lepszy”. Grzyb należy do tego, kto go pierwszy znajdzie. W prostej sytuacji zasadę pierwszeństwa można rozumieć wprost: grzyb jest tego, kto go pierwszy zobaczył. Jednak w sytuacji konfliktowej określenie, kto pierwszy znalazł grzyba, może być problematyczne. Kryterium „zobaczenia” może nie sprawdzić się w wyjątkowo urodzajnym miejscu, gdzie rośnie wiele grzybów. Kanie, których owocniki unoszą się wysoko nad ziemią i kontrastują z zielono-brązowym otoczeniem, da się ogarnąć wzrokiem. Jednak samo ogarnięcie wzrokiem grzybodajnej polany nie wystarczy, by powiedzieć: „Wszystkie należą do mnie”. Przypominałoby to rezerwowanie sobie grzyba, i to za pomocą wzroku, co – jak mówiliśmy – nie jest wiążące prawnie.

Prawnokarnie rzecz biorąc, opisywaną sytuację należy rozstrzygać za pomocą testu usiłowania. Nie wystarczy zamierzenie, by zerwać grzyby; liczy się bezpośrednie zmierzanie do ich skutecznego zabrania. Sam zamiar nie czyni z grzybiarza posiadacza grzybów. Liczy się faktyczne zmierzanie, a więc działanie ukierunkowane wprost na to, by zerwać konkretny okaz. Tak jak w przypadku usiłowania, którego cechą jest bezpośredniość zmierzania do dokonania przestępstwa. Per analogiam, grzybiarz bezpośrednio zmierzający do dokonania zerwania konkretnego grzyba może rościć sobie do niego prawo.

Reklama
Reklama

Do kogo należy grzyb w lesie?

Grzyby należą do tego, kto je pierwszy zauważy oraz jest w stanie zerwać je po kolei w danym miejscu i czasie. Grzyb jest tego, kto ma go w zasięgu ręki. Nie da się zerwać oddalonych od siebie grzybów za jednym zamachem. Należy je zrywać po kolei, spokojnie, z szacunkiem dla lasu i jego darów. W ten sposób każdy grzybiarz może zabierać egzemplarze, po które jest w stanie fizycznie sięgnąć, i zebrać je do kosza zgodnie z regułami sztuki. Znamy już zasady obchodzenia się z grzybem zgodne z kodeksem karnym. Zatem: pomyślnego grzybobrania!

Autor jest doktorem habilitowanym, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, prowadzi portal DogmatyKarnisty.pl

Sezon grzybobrania w pełni, przyda się zatem analiza „dogmatyczna” zbierania grzybów. Pomińmy oczywiste sytuacje zbierania grzybów z terenów prywatnych, w parkach narodowych bądź niszczenie owocników lub ściółki, za co grożą kary określone w kodeksie wykroczeń. A więc: idziemy na „legalne” grzyby. I co dalej?

Rezerwacja grzyba

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Rzecz o prawie
Adam Koczyk: Klucz do rozwiązania sporu wokół Trybunału Stanu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Sąd ostatnią deską ratunku dla podatników
Rzecz o prawie
Robert Damski: Co mówią komornikom dłużnicy?
Rzecz o prawie
Leszek Kieliszewski: Połowa Polaków nie ufa sądom. Co to w praktyce znaczy?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Picie w ciąży może rodzić odpowiedzialność karną
Reklama
Reklama