Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego ogłosiła w piątek, że finalizuje prace nad projektem ustawy, który wprowadzi do polskiego prawa tę popularną w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej instytucję. Ma ona ułatwić poszkodowanym walkę o swoje prawa.
Obecnie choćby były ich setki w podobnej sytuacji, muszą składać pozwy oddzielnie. Taką drogę przechodzą np. poszkodowani i bliscy ofiar tragicznej katastrofy hali MTK w Katowicach. – Niektórzy w ogóle pozwu nie złożyli, czekając na wynik pilotażowych spraw – powiedział „Rz” mec. Rafał Kolano, który prowadzi sprawy trzech rodzin.
Oddzielne pozwy często są zupełnie nieopłacalne – trudno np. domagać się zwrotu kilku złotych opłaty za przejazd autostradą, która jest w remoncie. Zawsze natomiast wymagają sporego zachodu i wydatków. Pozwy zbiorowe mają to zmienić. W tym wypadku jednak powodowie będą musieli wybrać swojego przedstawiciela, zaangażować adwokata oraz zdecydować się na jednakową dla każdego kwotę odszkodowania. Zyskają za to na czasie, niższe będą koszty, w tym opłaty sądowe, które wyniosą 2 proc. wartości sporu (normalnie 5 proc.).
Ojczyzną pozwów zbiorowych są Stany Zjednoczone (ang. class-action). Postępowanie takie polega na tym, że grupa osób wytacza jeden pozew (zwykle o odszkodowanie), gdy stan faktyczny sporu bądź podstawa prawna żądania oraz podstawowe fakty są takie same dla każdej z nich. W USA każdy, kto odpowiada kryterium danego pozwu zbiorowego, uważany jest za poszkodowanego i nie musi nawet zgłaszać się do sądu, a wyrok ma skutek także wobec niego.
W ostatnich latach instytucja ta zagościła w krajach europejskich, ale przyjmują one dość wycinkowe rozwiązania, np. w sprawach konsumenckich bądź – jak w Holandii – nastawiając je na mediację. W europejskim modelu uczestnikami procesu stają się tylko ci, którzy zgłoszą do niego akces. To rozwiązanie przyjmuje Polska.