Za granicą często obowiązują inne zasady dochodzenia roszczeń niż w Polsce. – Tak np. w razie wypadku w Czechach obrażenia uczestników powinny być odnotowane w protokole policyjnym. Inaczej mogą oni mieć kłopoty z uzyskaniem odszkodowania. Z kolei w Rumunii policja sama kieruje uczestników wypadku do lekarza, aby określił, czy odnieśli obrażenia w jego trakcie – mówi Paweł Lewandowski, radca prawny z Europejskiego Centrum Odszkodowań.
Zwraca też uwagę, że osoba, która ucierpiała w wypadku komunikacyjnym, powinna zawsze ustalić numer rejestracyjny, markę pojazdu sprawcy i kraj jego rejestracji, a także dane kierującego. Ważne jest ponadto zapisanie numeru polisy OC i nazwy ubezpieczyciela, który ją wystawił.
Na szczęście od momentu wejścia Polski do UE obowiązują ułatwienia w dochodzeniu roszczeń za wypadki na całym terytorium Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Szwajcarii. Wszelkie formalności można załatwić w Polsce za pośrednictwem tzw. reprezentanta ds. roszczeń zagranicznego towarzystwa ubezpieczeniowego. Informacje, do kogo złożyć wniosek o odszkodowanie, można znaleźć na stronie internetowej Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (www.PBUK.pl). Jeśli nie znajdziemy przedstawiciela zagranicznego ubezpieczyciela w Polsce, postępowanie w sprawie poprowadzi samo PBUK.
Ze statystyk The European Insurance Market wynika, że średnie polskie roszczenie o odszkodowanie jest jednym z najniższych w UE i wynosi około 3150 euro. W Austrii wynosi ono 5320 euro, a w Niemczech 14 842 euro. Na najwyższe odszkodowania mogą liczyć osoby, które uległy wypadkowi na terenie Szwajcarii (średnio 42 tys. euro).
– Nawet jeśli zagraniczny ubezpieczyciel nie przyzna poszkodowanemu odszkodowania, może on skierować sprawę do polskiego sądu – zauważa mec. Lewandowski.