Ukradli ci auto, jesteś podejrzany

Ubezpieczyciel może wykorzystać brak twardych dowodów przestępstwa, by odmówić wypłaty.

Aktualizacja: 22.12.2012 09:31 Publikacja: 22.12.2012 08:40

O braku ważnego ubezpieczenia OC będzie mógł poinformować każdy przechodzień czy kierowca

O braku ważnego ubezpieczenia OC będzie mógł poinformować każdy przechodzień czy kierowca

Foto: Fotorzepa, Robert Wójcik Robert Wójcik

Jeśli złodziej zostawi widoczne ślady włamania np. do mieszkania, a jeszcze lepiej, jeśli widziano go, jak ucieka z łupem, to mamy kradzież, a poszkodowany może spokojnie żądać odszkodowania. Co ma jednak robić, gdy mu ukradli auto przy drodze w lesie, gdy zbierał grzyby czy poszedł na spacer? Albo musiał je zostawić, gdyż się zepsuło. Czy musi udowadniać, że nie jest oszustem?

To nierzadka niestety sytuacja. Potencjalnie, a nieraz de facto taki właśnie jest status osoby, która straciła auto. Nie musi to zaraz oznaczać, że zostanie oskarżona o wyłudzenie odszkodowania, ale po prostu może go nie dostać. Firma ubezpieczeniowa może powiedzieć: idź do sądu, procesuj się. Czy można takich perypetii uniknąć? Chyba nie.

Zgłosili kradzież przy szosie

Tak zakład ubezpieczeń powiedział Piotrowi K., mieszkańcowi warszawskiego Żoliborza, mimo że kilka osób podobnie zeznawało w sprawie kradzieży auta wartego 7 tys. zł. Czyżby chciał wyłudzić drobne odszkodowanie czy ma po prostu pecha, nie mając dowodów straty?

Piotr K. 13 marca tego roku zgłosił na komisariacie policji w Dobrem, miasteczku pod Mińskiem Mazowieckim, kradzież citroena C5 należącego do jego matki. Zeznał, że samochodem tym zawoził na działkę letniskową termę i hydrofor, a matka towarzyszyła mu, jadąc smartem. Gdy wracali, w citroenie zepsuła się elektryka, był więc zmuszony zostawić auto, oczywiście zamknięte, na poboczu szosy, a pojazdem matki wrócili do Warszawy, w której prowadzą warsztat samochodowy. Z warsztatu wraz z bratem i kolegą pojechali sprowadzić citroena, ale okazało się, że auta już nie ma, nie było też żadnych śladów kradzieży. Zaraz zgłosili to na policji i w zakładzie ubezpieczeń.

Matka potwierdziła zeznania syna. Brat także, z tym że podał, że rano był na Żoliborzu w przychodni, tymczasem zapis monitoringu w przychodni nie ujawnił osoby do niego podobnej. Za to wuj (brat matki), mieszkający w sąsiedztwie działki, widział owego dnia dwóch siostrzeńców, jak wnosili termę i hydrofor, choć jednego tylko z daleka. Siostry zaś nie zauważył. W tej sytuacji policja zwróciła się o udostępnienie billingów połączeń telefonicznych, które wykazały, że Piotr K., w czasie kiedy miał być na działce, nawiązywał szereg połączeń, logując się przez stację na terenie warszawskiej Pragi, gdzie prowadzi warsztat.

Biorąc pod uwagę te sprzeczności w zeznaniach, jak też brak śladów kradzieży auta (tłuczonego szkła, zerwanej trawy, śladów holowania czy wciągania na lawetę), prokuratura z Mińska Mazowieckiego uznała, że nie doszło do kradzieży citroena, w konsekwencji umorzyła dochodzenie. Uzasadnienie postanowienia kończyło się tak: „Jakkolwiek nie można takiej wersji jednoznacznie wykluczyć [że samochód ukradziono], to w świetle poczynionych w sprawie ustaleń faktycznych równie prawdopodobna i możliwa do przyjęcia wydaje się sytuacja, w której przestępstwa w ogóle nie popełniono".

Zniknęło auto i co?

– Nie powinniśmy akceptować takiego stanowiska prokuratury: nie wiemy, co się wydarzyło, więc nie podejmujemy dalszych czynności wyjaśniających, umarzamy postępowanie – nie owija w bawełnę mec. Tomasz Waszewski. – Tymczasem ubezpieczyciel podchwycił temat za prokuraturą, że zeznania świadków nie współgrają ze sobą i zapisami ze stacji logowań komórek, nie ma więc wystarczających okoliczności świadczących o popełnieniu przestępstwa. Ja bym walczył, odwoływał się, ostatecznie poszedł do sądu cywilnego z pozwem – dodaje prawnik.

– Ta akurat sprawa w mojej ocenie jest niejednoznaczna – mówi z kolei adwokat Szymon Filek. – Jeśli zaś chodzi o kwestie dowodzenia kradzieży, to moim zdaniem wykazanie, że pojazd zaginął, jest w istocie wystarczające. Należy przyjąć, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że jego zaboru dokonał człowiek, a skoro go nie oddaje, to znaczy, że go ukradł.    W standardowej sytuacji „zniknięcia" samochodu po prostu nie daje się zatem wytłumaczyć inaczej niż poprzez jego kradzież. Przepisy kodeksu postępowania cywilnego upoważniają też sądy do dokonywania ustaleń faktycznych w drodze domniemań (art. 231). Ubezpieczony, który zdoła w sporze z ubezpieczycielem wykazać „zaginięcie" auta, powinien zatem w większości wypadków uzyskać odszkodowanie z tytułu kradzieży bez wykazywania szczegółowo okoliczności kradzieży i bez oczekiwania na jakiekolwiek decyzje w ewentualnym postępowaniu karnym.

Złodzieje nie śpią

Nie można jednak zapominać o przestępczości ubezpieczeniowej. Według raportu Polskiej Izby Ubezpieczeń z 2012 r. ubezpieczenia komunikacyjne stanowią większość wykrytych wyłudzeń. Po pierwsze dlatego, że pojazdów jest coraz więcej, a kilkanaście tysięcy z nich pada każdego roku łupem złodziei, więc kradzież samochodu to nic nadzwyczajnego.

Z drugiej strony zakłady ubezpieczeń, likwidatorzy szkód dobrze rozpoznali metody działania sprawców. Większość potrafi zdiagnozować charakterystyczne symptomy tych przestępstw. Liczba wyłudzeń z autocasco systematycznie rośnie i w 2011 r. odnotowano 1599 przypadków (prawie trzy razy więcej niż pięć lat temu, a wartość wyłudzeń to 32 mln zł.

Zdaniem Pawła Wawszczaka, głównego specjalisty w Biurze Rzecznika Ubezpieczonych, zakład ubezpieczeń ma ograniczone możliwości uzyskiwania dowodów na szkodę ubezpieczeniową. Jeśli jest spór między nim a ubezpieczonym co do popełnienia kradzieży pojazdu, zeznania świadków są rozbieżne, a brakuje innych dowodów, które mogłyby potwierdzić określoną wersję zdarzenia, to taka sprawa powinna być rozstrzygnięta przez sąd. Sąd cywilny nie jest w żaden sposób związany z ustaleniami i ocenami prokuratury (art. 11 k.p.c.). Musi samodzielnie ustalić stan faktyczny i ocenić zgromadzone w sprawie dowody, w tym wiarygodności określonych zeznań świadków.

– Udowadnianie kradzieży auta niestety przypomina dowodzenie, że nie jestem wielbłądem – wskazuje mec. Mikołaj Wild. – Mając zeznania poszkodowanego, które także są dowodem, oraz świadków potwierdzających jego wersje z jednej strony i niewiele dowodów po drugiej stronie: przedstawiciela zakładu nie było przecież na miejscu, sąd cywilny będzie musiał wyraźnie powiedzieć, dlaczego nie daje wiary poszkodowanemu.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

m.domagalski@rp.pl

Postępowanie firm ubezpieczeniowych

Celem etapu likwidacyjnego szkody jest ustalenie przebiegu zdarzenia, zasadności i wysokości roszczeń:

- z założenia postępowanie to jest niesporne;

- zakład ubezpieczeń ma siedem dni na poinformowanie, jakie dokumenty są mu potrzebne;

- „likwidacja" szkody ubezpieczeniowej powinna nastąpić w terminie 30 dni;

- zakład nie może wstrzymywać likwidacji do czasu zakończenia np. sprawy karnej;

- może to zrobić tylko przy ubezpieczeniach obowiązkowych;

- w autocasco obowiązki ubezpieczonego wynikają z polisy i ogólnych warunków ubezpieczenia i zwykle chodzi o zawiadomienie o wypadku oraz o ewentualnym sprawcy.

Na podstawie art. 16 ust. 1 ustawy o działalności ubezpieczeniowej     oraz art. 817 kodeksu cywilnego

W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"