Reklama

Adam Sanocki: Lotniska, to nie tylko pasażerowie i samoloty. To wielki wkład w gospodarkę

– Chcemy pokazać jak ważne jest lotnictwo dla polskiej gospodarki. Nie mówiąc oczywiście o jego roli w obronności kraju. Możemy mieć branżę, która znajdzie się w czołówce europejskiej – mówi Adam Sanocki, członek zarządu Polskich Portów Lotniczych

Publikacja: 20.10.2025 04:04

Adam Sanocki, członek zarządu Polskich Portów Lotniczych

Adam Sanocki, członek zarządu Polskich Portów Lotniczych

Foto: materiały prasowe

Według oficjalnych danych polska branża lotnicza ma tylko niespełna 2 proc. wkładu do krajowego PKB. Raport Polskich Portów Lotniczych „Wpływ polskich portów lotniczych na regiony” pokazuje jednak, że jest to znacznie więcej. Czy taki właśnie był zamysł jego przygotowania?

Powodów było kilka. Chcieliśmy pokazać, jak wielką siłę ma ten sektor gospodarki. W Polsce mamy 15 lotnisk, które są postrzegane przez pryzmat liczby pasażerów, przychodów i kosztów. Natomiast w naszym przekonaniu lotniska to znacznie więcej. Nie chodzi mi tutaj o aspekt emocjonalny, który w branży funkcjonuje, ale o ten wymierny, związany z potężnym wpływem na gospodarkę. Podskórnie to czuliśmy, ale nikt tego wcześniej nie sprawdził.

Drugi element to punkt odniesienia wobec lotnictwa w Europie. Wiadomo, że w Polsce porty lotnicze rosną trzy i pół razy szybciej, niż pozostałe lotniska na kontynencie. A w kontaktach z najróżniejszymi organizacjami, jak chociażby Airport Council International, którego jesteśmy członkiem, widzimy, że wszyscy chwalą się swoim wkładem do gospodarki. Stwierdziliśmy więc, że skoro i pod tym względem jesteśmy „bardzo zieloną wyspą”, powinniśmy to zmierzyć i pokazać.

Czytaj więcej

Nie ma już lotniczego dołka na Lotnisku Chopina. Będzie co przenosić na CPK

Aspekt trzeci, może najmniej ważny, bo niezwiązany z wizerunkiem branży, a raczej ze zwróceniem uwagi na grupę kapitałową Polskich Portów Lotniczych, o której nie bardzo wiedziano, czym w istocie jest. Nadal często mierzymy się z opiniami, jakie funkcjonują w Polsce, że PPL to Lotnisko Chopina w Warszawie. A przecież w skład naszej grupy wchodzi 19 podmiotów, w tym mamy udziały w 12 lotniskach na 15, jakie funkcjonują w Polsce. PPL to także 7 spółek zajmujących się handlem lotniskowym, handlingiem, Polish Airports Academy, czy też ACS – firma zajmująca się sprzątaniem, czy meteo. Tworzymy więc cały łańcuch usługowy, który potrafi kompleksowo zarządzać tą branżą. Jako grupa zatrudniamy ponad 7,5 tys. osób. Samo Lotnisko Chopina to ok. 2,5 tysiąca pracowników. Przychody PPL za 2024 r. to 3,6 mld zł.

I to właśnie chcieliśmy pokazać: jak ważne jest lotnictwo dla polskiej gospodarki. Nie mówiąc oczywiście o jego roli w obronności kraju.

Reklama
Reklama

Naprawdę możemy mieć branżę, która znajdzie się w czołówce europejskiej. Wcześniej stawiano raczej na IT, motoryzację, czy farmację z większymi bądź mniejszymi sukcesami. Tymczasem, jeśli i decydenci, i my sami skupimy się na rozwoju, szanse mamy ogromne.

Poprzedni pomysł na Centralny Port Komunikacyjny zakładał powolne wygaszanie portów regionalnych, może z wyjątkiem tych największych, jak Kraków, Wrocław, czy Gdańsk. Z tego raportu wynika, że byłby to ogromny błąd. Tego też chcieliście dowieść?

Ten trend na szczęście został odwrócony. Widzimy wprawdzie jeszcze próby powrotu do tamtej narracji. Nie chcę tutaj wchodzić w tematy polityczne, ale projekt, który w tej chwili jest w Sejmie, niestety wraca do poprzednich pomysłów i jest wręcz szkodliwy.

Mam nadzieję, że nasz raport pokaże, że powinniśmy stawiać na rozwój portów regionalnych w ramach rozwoju całej branży lotniczej, w tym także budowy nowego centralnego lotniska. A biorąc pod uwagę czasy, w jakich funkcjonujemy, a które są wyjątkowe, powinniśmy wykorzystać je poprzez współpracę różnych środowisk.

Czytaj więcej

Ruszyła lotnicza miotła. Pierwsze zmiany w CPK

Staliśmy się także strategicznym udziałowcem w powstającym CPK. Właśnie trwają prace nad dokumentami transakcyjnymi, które szczegółowo określą naszą rolę w zarządzaniu i operowaniu lotniskiem centralnym. Dzięki temu nasi pracownicy mogą spokojnie myśleć o kontynuacji swojej kariery w branży lotniskowej. A nasza działalność na Lotnisku Chopina oraz w pozostałych spółkach z grupy kapitałowej nabrała nowego znaczenia. W tamtej konfiguracji było to pod dużym znakiem zapytania. Tymczasem wszystkie nasze analizy pokazały, że bardzo źle skończyłoby się to dla całej branży. Gdybyśmy realizowali poprzedni scenariusz, ta „kura znosząca złote jajka”, czyli branża lotniskowa w tym najlepszym dla rozwoju czasie zostałaby po prostu zarżnięta.

Są lotniska, które przynoszą straty, jak chociażby wyśmiewany nieustannie Radom. Ale jeśli spojrzymy na otoczenie, nawet tych portów ze stratami, to obraz  jest przecież zdecydowanie pozytywny?

Rzeczywiście, nawet Radom, który jest dla nas wyzwaniem, ponieważ przynosi straty, pokazuje, że porty deficytowe jako spółki mają ogromny pozytywny wpływ na rozwój gospodarczy regionu. Lotnisko Radom, które miało w 2024 r. 45 mln zł straty, wniosło do rozwoju regionu prawie 900 mln zł wpływów. Modlin, który miał 40 mln zł straty, zasilił regionalną gospodarkę prawie 3 mld zł. Łódź ze stratą 35 mln zł dołożyła regionowi prawie 2,6 mld. Generalnie ten raport ma więc zmienić podejście także tych, którzy tworzą prawo oraz właścicieli – władz wojewódzkich. Lotniska to także miejsca pracy, inwestycje, cały łańcuch dostaw towarów i usług i zależności powodujących, że regiony rozwijają się szybciej, łatwiej i lepiej.

Reklama
Reklama

Wróćmy do Radomia. Na czym konkretnie pomaga zarobić to lotnisko?

Ten wpływ jest ogromny. Pasażer, który tam wylądował, może skorzystać z restauracji, może wynająć samochód, zamówić taksówkę, czy też odebrać auto z płatnego parkingu. Jeśli pojedzie do miasta, najczęściej wynajmie pokój w hotelu i zrobi jakieś zakupy. Jest więc cały łańcuch firm, które uczestniczą w tym procesie.

Czytaj więcej

Polskie lotniska najlepsze w Europie. Będzie rekord odprawionych pasażerów

W raporcie zbadaliśmy wpływ katalityczny portów lotniczych w trzech obszarach: turystyce, cargo oraz logistyce. Do tego oczywiście dochodzi jeszcze e-commerce. Koło lotnisk wielkie firmy budują magazyny – takim przykładem jest chociażby koreański LG i lotnisko we Wrocławiu. Te wszystkie obiekty trzeba było wybudować, teraz trzeba je zasilić energią i sprzątać. Wyliczyliśmy, że takie inwestycje sięgają w tej chwili już ponad 480 mld.

Co w tej chwili utrudnia rozwój lotnisk regionalnych?

Z pewnością złe ustawy. A mamy tego przykład obecnie w Sejmie. I sposób myślenia o tym, że lotnisko musi być spółką nastawioną na zysk. A są to inwestycje długookresowe, które przynoszą wymierne korzyści. Także wstrzymywanie inwestycji przez administrację, z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich latach. Dopiero teraz, praktycznie od półtora roku, porty odrabiają stracony czas i jesteśmy w czasie inwestycyjnego boomu. Mówimy o rekordowych kwotach, sięgających ponad 50 mld zł. Z tego 43 mld na samo CPK. Ale 8,5 mld to pieniądze, jakie idą na modernizację, rozbudowę lotnisk regionalnych. Większość z nich – Kraków, Wrocław, Rzeszów, Katowice, Warszawa wydaje setki milionów złotych w rozbudowę swojej infrastruktury. I chodzi tutaj o to, co szybko zauważy pasażer, czyli jego bezpieczeństwo, oczywiście najważniejsze, ale i wygodę podróży. Nam przecież zależy, żeby odprawy pasażerskie były szybkie, wygodne i jak najmniej uciążliwe.

Lotniska regionalne mają jeszcze jedno ograniczenie – hałas. To także hamuje ich rozwój?

To także problem prawny. Hałas w naszym kraju nie jest jednakowo traktowany. W samej branży transportowej, normy dla lotnisk są bardziej wyśrubowane.

W Polsce hałas jest również mierzony inaczej, niż w Europie. Nie jest tutaj brana średnia roczna, ale pomiar szczytowy. Normy są ostrzejsze, niż to określa Światowa Organizacja Zdrowia. W nocy jest to 30 decybeli, podczas gdy w centrum miasta dla motocykli i samochodów – 35 decybeli. Porty regionalne już wiele lat temu wyliczyły, że gdyby podnieść tę normę nocną tylko o jeden decybel, wzrost połączeń lotniczych sięgnąłby 20 proc.

Reklama
Reklama

Tymczasem według ustaleń z naszego raportu wzrost połączeń o 10 proc. daje zwiększenie PKB per capita o 0,5 pkt. proc. Muszę tutaj podkreślić, że branża lotnicza jednocześnie zdecydowanie stawia na zrównoważony rozwój i nigdy aspekt biznesowy nie był i nie będzie ważniejszy od środowiskowego, w tym także komfortu społeczności lokalnej. Tyle że jeśli zrównamy nasze standardy z obowiązującymi w Unii Europejskiej, wpływ lotnisk na rozwój regionu będzie jeszcze większy.

Wszystko wskazuje, że ten rok będzie dobry dla polskiej branży lotniczej. Już teraz mamy dwucyfrowe wskaźniki wzrostu. Czy jest coś, co może „pójść nie tak”?

Mam nadzieję, że nie wydarzy się coś całkowicie nieoczekiwanego, taka katastrofa, jak pandemia, czy incydenty związane z geopolityką. Mam nadzieję również, że nie przejdą w Sejmie projekty ustaw szkodliwych dla naszej branży, chociaż mają nazwę „Tak dla rozwoju”.

Pod tym względem jakikolwiek zwrot podyktowany czysto politycznymi ambicjami, a nie realną oceną sytuacji gospodarczej, też może okazać się zagrożeniem. Ale na to nie mamy wpływu.

Natomiast jeśli chodzi o zarządzanie ryzykiem, naturalnie jesteśmy do tego przygotowani. Chodzi mi chociażby o zmiany klimatyczne, ale przede wszystkim ryzyko utraconych szans. Musimy jak najlepiej wykorzystać te 10 lat, aby polskie lotnictwo stało się jednym z kluczowych w Europie. Mamy duże predyspozycje, aby to zrobić. Do tego jednak niezbędne są zmiany w prawie, chociażby w obszarze zamówień publicznych.

Reklama
Reklama

Wydawało się, że incydent z wlotem dronów na teren Polski na początku września uderzy w branżę lotniczą. Tymczasem wrześniowe wyniki nie pokazują, by wzrost ruchu z Polski i do Polski miał się zmniejszać.

Cały czas mamy jeszcze niski wskaźnik podróży lotniczych, który nadal wynosi tylko 1,5 na statystycznego Polaka. Na zachodzie Europy wynosi on 3, a nawet 4. Tym samym widać, jak duży potencjał ma ta branża. Dochodzi do tego jeszcze zmiana pokoleniowa. Generacja Z, a nawet młodsza ma zupełnie inne podejście do korzystania z życia i podróżowania. Moje pokolenie latało raz w roku. Dzisiaj każdy długi weekend to miniszczyt wyjazdowy.

Odreagowujemy również pandemię, a konsumenci bardziej skłaniają się do doświadczeń, a nie do gromadzenia, a podróże szczególnie to ułatwiają. Stąd właśnie te wszystkie szanse na rozwój, których stracić nie możemy.

Transport
Airbus w kryzysie, Boeing wraca silniejszy. Role się odwróciły
Transport
Rosyjska ruletka lotnicza. Naprawdę strach latać
Transport
Kłopoty z A320 nie mają końca. Airbus tnie prognozę dostaw
Transport
Białoruś znów będzie śledzić tiry z Unii. Wprowadza plomby nawigacyjne
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Transport
To będzie zima stulecia. Wysyp połączeń na polskich lotniskach
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama