Reklama

Legendarna niemiecka organizacja? Festiwal błędów przy budowie lotniska

Źle wybrana lokalizacja, niedoszacowane koszty budowy, brak centrum zarządzania projektem, wreszcie ingerencja polityków i nieliczenie się z podatnikami — to błędy najczęściej popełniane przy budowie dużych lotnisk. Czy da się ich uniknąć?

Publikacja: 05.08.2025 11:06

Lotnisko Berlin Brandenburg

Lotnisko Berlin Brandenburg

Foto: Krisztian Bocsi/Bloomberg

Niemiecki ekspert rynku transportowego, Klaus Radermacher uważa, że tak. I wylicza nietrafione decyzje podjęte przy budowaniu Berlin Brandenburg (BER). Projekt miał być dowodem na bezbłędną niemiecką organizację, samo lotnisko ważnym portem przesiadkowym nie tylko dla Niemiec, ale i dla zachodniej części Europy Środkowej.

Tak się nie stało. I nadal jest podawane jako symbol nieudolności, totalnej dezorganizacji, nacisków politycznych, nie mówiąc o mocno przestrzelonych kosztach. Największym dotychczasowym sukcesem BER było przesunięcie się w tegorocznym rankingu Skytrax (głosują pasażerowie) o 42 miejsca na liście lotnisk, gdzie w 2024 roku doszło do największej poprawy usług. Berlin Brandenburg jest tam na 58. pozycji. Był na 100. Nie stał się centrum przesiadkowym.

Czytaj więcej

Rowerem po pasie startowym Berlin Brandenburg. Jak to było możliwe?

Budowa lotniska Berlin Brandenburg: Zaczęło się od złej lokalizacji

Tuż po upadku Muru Berlińskiego Lufthansa, była enerdowska linia Interflug oraz dwie inne firmy — Mannesmann i AEG przygotowały wspólny projekt, jak powinno wyglądać niemieckie lotnisko marzeń. Zanim wstępny projekt był gotowy, ulokowane we wschodniej części Niemiec lotnisko Schönefeld wystąpiło przed szereg i kupiło za 200 mln euro 100 hektarów pól uprawnych przylegających do portu. Te tereny nigdy nie zostały wykorzystane, dzisiaj są tam magazyny kilku dyskontów.

Równolegle (był rok 1993) władze Brandenburgii zaczęły się rozglądać za terenami, gdzie rzeczywiście można byłoby zbudować takie lotnisko. W grę wchodziło 7 lokalizacji, które musiały spełniać 5 kryteriów: środowiskowe, ekonomiczne, gwarancję połączenia z istniejącymi połączeniami transportowymi, przydatność dla operacji lotniczych oraz możliwości ewentualnej rozbudowy. Przy analizie wyszło, że akurat Schönefeld był najgorszym wyborem. Nie było tam możliwości budowy czterech pasów.

Reklama
Reklama

Kolejne problemy z lotniskiem Berlin Brandenburg: Rezygnacja z prywatyzacji, brak centrum zarządzania

W 1996 roku zdecydowano, że lotnisko zostanie sprywatyzowane, a budowę sfinansują prywatni inwestorzy. Trzy lata później wybrano konsorcjum, które miało zarządzać projektem. Ten wybór został zaskarżony przez konkurencję, bo okazało się, że potencjalny wykonawca projektu dopuścił się wcześniej oszustw. Nie odebrano mu projektu. Wygrani i przegrani dogadali się, złożyli wspólną ofertę. Została ona jednak odrzucona, bo nie spodobała się politykom.

Czytaj więcej

Berlin Brandenburg to worek bez dna. Kolejna pomoc publiczna

Ostatecznie trzej udziałowcy — Berlin, Brandenburgia i rząd federalny postanowili zbudować nowe lotnisko wspólnie i za państwowe pieniądze. Zdecydowano również, że nowego terminala nie wybuduje jedna firma, ale zostanie on podzielony na 7 oddzielnych projektów. Ostatecznie okazało się, że te 7 placów budowy zostało ostatecznie podzielone na 50 działek i nie było jednej osoby pilnującej spójności prac.

Jak uważa Klaus Radermacher, był to ogromny błąd, który spowodował efekt kuli śniegowej. Ostatecznie firma zajmująca się planowaniem została zarzucona koniecznością przeprowadzenia przetargów, których nie była w stanie kontrolować, gdzieś „zapodziały się” plany, a bez nich rozpoczęcie budowy było niemożliwe. Skończyło się wyrzuceniem firmy odpowiedzialnej za planowanie, co uczestniczący w projekcie uznali za idiotyczne posunięcie.

Odpowiedzialni za projekt lotniska Berlin Brandenburg nie znali się ani na budownictwie, ani na lotnictwie

W radzie nadzorczej znaleźli się przede wszystkim politycy niemający pojęcia o budownictwie i osoby spoza branży. Nie było tam fachowców znających się na zarządzaniu wielkimi projektami infrastrukturalnymi. Kiedy wyszło to na jaw, zaczęła się karuzela stanowisk i wynajmowano kolejne osoby, które miały ratować projekt. Zatrudnionych zwalniano i przyjmowano ponownie. A strategiczne decyzje podejmowali politycy, którzy dokonywali kluczowych zmian, nie mając pojęcia o ich skutkach. Na przykład zdecydowano, że terminal zamiast dwóch kondygnacji, będzie miał trzy, ale zapomniano, że przy takiej zmianie muszą być dokonane korekty w ochronie przeciwpożarowej.

Lotnisko Berlin Brandenburg w Berlinie

Lotnisko Berlin Brandenburg w Berlinie

Foto: Liesa Johannssen/Bloomberg

Reklama
Reklama

Taki festiwal niekompetencji trwał kilka lat, media krytykowały tę sytuację, ale nikt na górze się nie przejmował. A jeśli krytyka pojawiała się wśród osób zaangażowanych w projekt, natychmiast ją uciszano.

Nieuczciwa komunikacja, ukrywanie błędów i negowanie faktów

Efekt nie mógł być inny. Żaden z fragmentów projektu nie został oddany w terminie, koszty rosły w zatrważającym tempie, a tłumaczono je koniecznością zabezpieczenia odpowiedniej ochrony przeciwpożarowej.

Okazało się również, że większość przewodów elektrycznych została poprowadzona niezgodnie z projektem, ponieważ robotnicy nie mieli dostępu do odpowiednich dokumentów. Taka sytuacja uniemożliwiała przeprowadzenie kontroli, czy remontów w przyszłości. Źle wyliczono rozmiary schodów ruchomych, drzwi automatyczne nie otwierały się, a dach przeciekał. Podczas opadów wody było tyle, że przenikała do przewodów, wywołując spięcia i korozję instalacji elektrycznych. W szczytowym momencie wykryto tam 120 tys. niedoróbek.

Już w 2008 roku wiadomo było, że nie ma szansy, aby lotnisko przyjęło pierwsze samoloty zgodnie z planem, czyli w październiku 2011.

Czytaj więcej

Berlin Brandenburg, nowe połączenia nowe linie

Wtedy zarządzający projektem zaczęli indywidualnie rozmawiać z podwykonawcami. Niektórzy z nich zostali zwolnieni z dotrzymywania warunków gwarancji, co potem miało opłakane skutki. Do części umów wpisano wtedy „poufne klauzule”, które nie zostały upublicznione, a skutkowały wypłatami poważnych kwot.

Reklama
Reklama

Nie został nawet ujawniony specjalny raport przygotowany przez Federalne Biuro Audytowe w 2020 roku, co było niezgodne z wcześniejszymi praktykami tej instytucji.

Ale cały czas powtarzano: Berlin będzie miał najnowocześniejsze lotnisko na świecie. I niezmiennie podkreślano, że jest to projekt, który będzie kopiowany w wielu krajach.

Otwarcie lotniska Berlin Brandenburg przekładano sześciokrotnie

Początkowo miał to być październik 2011 roku. Potem podawano kolejne daty, które Niemcy nazywali „taktyką salami”: czerwiec 2012, marzec 2013, październik 2013. Kiedy i ten termin nie został dotrzymany, władze zrezygnowały z wyznaczania kolejnych. Ostatecznie udało się to w szczycie pandemii COVID-19 — w październiku 2020. Budowa, która miała trwać 5 lat, została zakończona po 14 latach.

Razem z wydłużeniem czasu budowy rosły także jej koszty. Początkowo miało to być 2 mld euro, potem zostały zwiększone do 2,4 mld. W 2012 urosły już do 4,3 mld, trzy lata później — do 5,4 mld. Ostatecznie w 2020 roku rząd przyznał, że przygoda z berlińskim lotniskiem kosztowała podatników między 6 a 6,5 mld euro. Kiedy doszły do tego jeszcze koszty odsetek i kapitału, suma wzrosła do 7 mld euro.

To naturalnie przełożyło się na sytuację finansową operatora lotniska, który w końcu 2023 roku był zadłużony na 212 mln euro. A strata finansowa za 2024 sięgnęła 137,3 mln euro.

Reklama
Reklama
Lotnisko Berlin Brandenburg (BER)

Lotnisko Berlin Brandenburg (BER)

Foto: Rolf Schulten/Bloomberg

„Już na początku moich analiz zauważyłem, że od samego początku koszt budowy lotniska – 2 mld euro był nierealny. Ale gdyby został ujawniony, że będzie on wyższy, lotnisko nigdy by nie powstało. Tak już było w Niemczech kilkakrotnie z projektami infrastrukturalnymi. Niestety, kiedy już się okazało, że początkowe koszty były nierealne, a czas budowy musi się wydłużyć, zaczęto podejmować złe decyzje, które tylko pogorszyły sytuację. To tylko obciążyło podatników kolejnymi wydatkami. Ale obowiązywała zasada: zamknij oczy i idź dalej” – pisze Klaus Radermacher.

I wskazuje, że nadal nie zostały ujawnione wszystkie decyzje dotyczące tego projektu, jak jest to zazwyczaj przy projektach finansowanych za publiczne pieniądze.

Co więcej, żaden z decydentów nie został pociągnięty do odpowiedzialności. A Berlin Brandenburg nie stał się najlepszym lotniskiem na świecie. W 2024 obsłużyło ono 25,1 mln pasażerów, przy liczbie mieszkańców na poziomie 3,7 mln.

Dla porównania: warszawskie Lotnisko Chopina w tym samym czasie odprawiło 21,3 mln pasażerów, a liczba mieszkańców Warszawy to 1,86 mln.

Reklama
Reklama

Berlin nie jest jedynym dużym lotniskiem zbudowanym w ostatnich latach

Przy stale zwiększającym się ruchu lotniczym nowe lotniska są dzisiaj budowane bądź rozbudowywane praktycznie na całym świecie. Planowany w Polsce Centralny Port Komunikacyjny nie jest wyjątkiem. Projekty z ostatnich lat to Phnom Penh, Meksyk, Delhi, Dubaj, Rijad, Gudżarat czy Lizbona. Ostatnio podjęto decyzję o dobudowaniu kolejnego pasa na Heathrow.

Największym przedsięwzięciem w branży było dobudowanie 4 terminali do singapurskiego lotniska Changi, gdzie dotrzymano harmonogramu prac, a koszty pozostały na zaplanowanym poziomie. Changi jest dzisiaj punktem odniesienia dla innych portów, jeśli chodzi o jakość oferowanych usług, operacyjność i zarządzanie kosztami. Miało doradzać przy powstawaniu CPK. Ostatecznie jednak wybrano seulski Incheon.

Czytaj więcej

Nieznana przeszłość Berlin Brandenburg

Nowe lotnisko powstało także w Hongkongu. Otwarto je w 1998 roku i zastąpiło znajdujące się w centrum Kai Tak. Jego budowa trwała 7 lat, a otwarcie nastąpiło w 1998 z 6-miesięcznym poślizgiem z powodu azjatyckiego kryzysu finansowego. Zostało zaplanowane i zbudowane jeszcze w czasach, kiedy Hongkong był brytyjską kolonią, więc udało się uniknąć politycznych wpływów Pekinu. Ale koszty zostały przestrzelone i okazały się dwukrotnie wyższe od planowanych.

Był to wyjątkowo skomplikowany projekt. Wiązał się z koniecznością zbudowania sztucznej wyspy o powierzchni 1,2 tys. hektarów. Ostatecznie kosztowało 15 mld dol. W tym port lotniczy 5 mld. Resztę pochłonęły tunele, drogi, mosty i szybka kolejka umożliwiająca bezproblemowy dojazd.

Reklama
Reklama

Nowe lotnisko powstaje także w Lizbonie. Będzie oddalone o 35 km od centrum miasta. Jak na razie projekt jest opóźniony i data otwarcia planowana jest na 2035 rok.

Niemiecki ekspert rynku transportowego, Klaus Radermacher uważa, że tak. I wylicza nietrafione decyzje podjęte przy budowaniu Berlin Brandenburg (BER). Projekt miał być dowodem na bezbłędną niemiecką organizację, samo lotnisko ważnym portem przesiadkowym nie tylko dla Niemiec, ale i dla zachodniej części Europy Środkowej.

Tak się nie stało. I nadal jest podawane jako symbol nieudolności, totalnej dezorganizacji, nacisków politycznych, nie mówiąc o mocno przestrzelonych kosztach. Największym dotychczasowym sukcesem BER było przesunięcie się w tegorocznym rankingu Skytrax (głosują pasażerowie) o 42 miejsca na liście lotnisk, gdzie w 2024 roku doszło do największej poprawy usług. Berlin Brandenburg jest tam na 58. pozycji. Był na 100. Nie stał się centrum przesiadkowym.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Transport
Panama zdejmuje swoją banderę z rosyjskiej floty cieni
Transport
Strajk w Boeing Defence Space and Security. Trzy fabryki stanęły
Transport
Linie lotnicze liczą zyski. Ale wzrost w Europie jest nierówny
Transport
Embraer uciekł spod celnego topora Trumpa. I ma nowych przyjaciół w Europie
Transport
Katarski boeing dla Donalda Trumpa już jest w USA. To bardzo drogi prezent
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama