Reklama

Linie lotnicze liczą zyski. Ale wzrost w Europie jest nierówny

Pierwsza połowa roku, mimo poważnych turbulencji geopolitycznych, była dla większości przewoźników europejskich na plusie. Z wyników tak przewozowych, jak i finansowych zadowolony jest również LOT.

Publikacja: 04.08.2025 04:30

Pierwsza połowa roku była dla większości przewoźników europejskich na plusie

Pierwsza połowa roku była dla większości przewoźników europejskich na plusie

Foto: Bloomberg

Według prognoz Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), rynek europejski zwiększy się w tym roku o 6 proc. I będzie napędzany głównie przez linie niskokosztowe, takie jak Ryanair, Wizz Air i EasyJet.  

Wyniki przewozowe za I półrocze pokazują, że rzeczywiście nie wszystkim udaje się osiągnąć taką dynamikę. W przypadku Lufthansy było to tylko 2 proc., znacznie lepiej poradziły sobie British Airways (5,6 proc.) i Air France-KLM (5,9 proc.).

Foto: Tomasz Sitarski

Tymczasem polski przewoźnik z ponad 10-proc. wzrostem w I półroczu bije na głowę bezpośrednią konkurencję: Austrian Airlines (3 proc.) Finnaira (3,1 proc.), czy Air Baltic (2 proc.) i stał się najszybciej rosnącą linią lotniczą w Europie. A prezes linii, Michał Fijoł, nie ma wątpliwości, że LOT bez problemu „dowiezie” zaplanowane na 2025 rok 12 mln pasażerów.

Prezes LOT zapewnia również, że nie będzie miał problemu ze spłaceniem w grudniu 450 mln zł raty pożyczki covidowej. Całkowite zadłużenie z tego tytułu wyniosło 1,8 mld zł i LOT je spłaca od grudnia 2023 r. Ostatnia rata przypadnie na grudzień 2026 r.

Reklama
Reklama

– Nie zabraknie nam pieniędzy również na zaliczkę za zamówione airbusy – mówi „Rzeczpospolitej” Michał Fijoł.

Czytaj więcej

LOT i Lotnisko Chopina odzyskują pasażerów transferowych. Muszą zapełnić CPK

Solidny wzrost LOT zapowiada także na kolejne lata. Z materiałów przedstawionych podczas posiedzenia komisji sejmowej wynika, że w latach 2026-2028 będzie on również dwucyfrowy, a w przyszłym roku przyspieszy do 13 proc.

LOT znalazł swoje nisze

LOT nie może się porównywać z europejską pierwszą ligą: Air France-KLM, Lufthansą czy British Airways, ale znajduje swoje nisze, takie jak chociażby kraje Kaukazu, czy Bałkany, w których coraz bardziej się rozpycha, gwarantując sobie pasażerów przesiadkowych w Warszawie. I otwiera nowe połączenia – takie jak chociażby marokański Marrakesz, czy stolica św. Mikołaja – fińskie Rovaniemi. Bezpośrednimi połączeniami międzynarodowymi, jak chociażby niedawno uruchomione rejsy z Gdańska do Stambułu, zaznacza obecność w regionach i próbuje konkurować z liniami niskokosztowymi.

Czytaj więcej

Filip Czernicki, prezes CPK: Wchodzimy w nową fazę rozwoju

– LOT rośnie, bo dobrze wykorzystuje i napędza rozwój rynku. Europa Środkowo-Wschodnia nie miała wcześniej silnej linii hubowej, a Ryanair i Wizz Air zajęły jedynie niektóre segmenty popytu. Do tego działa efekt skali – małej linii hubowej jest trudniej zbudować odpowiednie potoki pasażerów przesiadkowych, więc po zwiększeniu floty, LOT zaczął się sam napędzać do dalszego rozwoju – mówi Dominik Sipiński, ekspert rynku lotniczego z ch-aviation.

Reklama
Reklama

Jego zdaniem polska linia zbudowała też silną markę na mniejszych rynkach często pomijanych przez większych przewoźników hubowych, np. w Mołdawii, Rumunii i na Kaukazie. A to pomaga jej przyciągać pasażerów przesiadkowych z tych regionów np. do krajów Unii Europejskiej bądź Stanów Zjednoczonych.

– I jeszcze jedno. Ruch etniczny jest zawsze bardziej odporny na obecne zawirowania na rynku transatlantyckim niż biznesowy czy turystyczny, natomiast podstawowym czynnikiem pozostaje to, że LOT znalazł niezagospodarowaną, dynamicznie rosnącą niszę geograficzną, którą dobrze wykorzystuje i ma jeszcze sporo pola do rozwoju – uważa Dominik Sipiński.

Czytaj więcej

Będzie z czego budować CPK. PPL mają rekordowe zyski

Pomaga rosnąca polska gospodarka

Ale jest coś jeszcze. – Polska gospodarka była w pierwszym półroczu 2025 piątą na świecie pod względem tempa wzrostu PKB, a w tym roku staniemy się 20. gospodarką świata. Takie dane zawsze sprzyjają wzrostowi zainteresowania podróżami lotniczymi, a nasz rynek, biorąc pod uwagę tylko 1,6 podróży samolotem rocznie na mieszkańca jest rynkiem wciąż młodym i mocno perspektywicznym – zwraca uwagę Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Wskazuje jednocześnie, że LOT uruchamia kolejne połączenia po długich analizach i rozeznaniu rynku oraz oferty konkurencji, a nie na zasadzie hurraoptymistycznego prężenia muskułów. – Żałuję, że kiedyś tak łatwo zrezygnował z obecności w regionach, która nie oznacza przecież zaprzeczenia idei hubu. Odbudowa regionalnej siatki dzisiaj jest dzisiaj trudniejsza, ale słuszna. Z pewnością poprawa produktu także pomaga, bo w wielu liniach pogoń za kasą przysłania rosnące potrzeby pasażera – dodaje prezes ZDG TOR.

Czytaj więcej

Maciej Lasek: Nie ma odwrotu od CPK i szybkich kolei
Reklama
Reklama

Rzeczywiście, jeśli chodzi o to, co linie oferują na pokładzie, LOT wyraźnie poszedł w drugą stronę niż główni europejscy przewoźnicy. Duże linie lotnicze tną wydatki i za niemal wszystko trzeba u nich płacić. Tymczasem LOT dodaje posiłki, inwestuje nie tylko w detale, ale m.in. w komfortowe fotele do nowych samolotów.

Pochodzące ze świebodzińskiej fabryki niemieckiego Recaro są nie tylko pokryte skórą, ale i mają dostosowującą się do konkretnego pasażera konstrukcję. Na dodatek gwarantują, że siedzące z tyłu dziecko może do woli kopać w spód, a pasażer tego nie odczuje. Pierwsze fotele z Recaro już wyjechały ze Świebodzina do Seattle, gdzie będą sukcesywnie montowane w B737-MAX. LOT odbierze do końca 2027 roku 13 takich maszyn.

Co może pójść nie tak?

Branża lotnicza jest wyjątkowo wrażliwa na wszelkie wydarzenia geopolityczne. W końcu maja zaostrzył się konflikt między Indiami i Pakistanem, więc trasy przelotów z Europy do Azji znów się wydłużyły. Wkrótce potem Izrael zaatakował Iran i od 13 czerwca do 1 sierpnia europejscy przewoźnicy zawiesili połączenia z Tel Awiwem. – To było bolesne, bo udział pasażerów z Izraela w naszych przewozach wyniósł w 2024 roku 7 proc. Tymczasem w tym roku, ze względów bezpieczeństwa, musieliśmy to połączenie zawiesić na półtora miesiąca – mówi Michał Fijoł.

Czytaj więcej

Na polskich lotniskach coraz więcej pasażerów. Inwestycje idą w miliardy

LOT ma także już konkretne plany powrotu na Ukrainę, kiedy tylko zakończy się konflikt i Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) otworzy przestrzeń powietrzną nad tym krajem. Na razie jednak nic nie wskazuje, jakoby miało się to wydarzyć w przewidywalnym czasie.

Reklama
Reklama

Zagrożeniem jest także sytuacja w handlu międzynarodowym, który został obciążony cłami nałożonymi przez Donalda Trumpa. Z pewnością przewozy cargo zmaleją.

Wreszcie ceny paliwa. Na razie bardzo sprzyjają przewoźnikom. Rok temu średnia cena baryłki ropy Brent wyniosła 81 dol. Prognozy na 2025 mówią o 66 dol. To przekłada się na ceny paliwa lotniczego, za które w 2024 trzeba było zapłacić 99 dol., podczas gdy w tym roku jest to 86 dol. – To jednak nie jest taki prosty rachunek, i koszty nie spadają tak szybko. Bo tankujemy coraz więcej zrównoważonego paliwa, które jest 3-4-krotnie droższe – tłumaczy Michał Fijoł.

Według prognoz Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), rynek europejski zwiększy się w tym roku o 6 proc. I będzie napędzany głównie przez linie niskokosztowe, takie jak Ryanair, Wizz Air i EasyJet.  

Wyniki przewozowe za I półrocze pokazują, że rzeczywiście nie wszystkim udaje się osiągnąć taką dynamikę. W przypadku Lufthansy było to tylko 2 proc., znacznie lepiej poradziły sobie British Airways (5,6 proc.) i Air France-KLM (5,9 proc.).

Pozostało jeszcze 94% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Transport
Embraer uciekł spod celnego topora Trumpa. I ma nowych przyjaciół w Europie
Transport
Katarski boeing dla Donalda Trumpa już jest w USA. To bardzo drogi prezent
Transport
Cyberatak na Aerofłot ujawnia luki w rosyjskim systemie IT. Hakerzy publikują dane prezesa
Transport
Awaria radaru w Wielkiej Brytanii. Loty opóźnione i odwołane
Transport
PKP Cargo chce nowego systemu wynagradzania. Czy będą zwolnienia?
Reklama
Reklama