Wielostronna współpraca gospodarcza oparta na regułach Światowej Organizacji Handlu (WTO) jest już tylko dalekim wspomnieniem. Od czwartku Ameryka wprowadzi nowe stawki celne, które są pochodną woli, żeby nie powiedzieć – kaprysu jednego człowieka: Donalda Trumpa. Tak stanowi dekret podpisany w ten weekend przez prezydenta.
Dla wielu krajów i ich przedsiębiorców to prawdziwy dramat. Brazylia na około połowę eksportu do Stanów zapłaci stawki w wysokości 50 proc., co w praktyce wykluczy ją z rynku. Szwajcarzy będą musieli pogodzić się ze stawką 39 proc., Hindusi – 25 proc. Kanadyjczycy będą płacili daninę 35 proc. wprowadzając swoje produkty na rynek swojego potężnego, południowego sąsiada. Na RPA czekają stawki 30 proc., na Serbię 35 proc., a na Algierię – 30 proc.
Czytaj więcej
Na 1 sierpnia prezydent USA Donald Trump zapowiedział radykalne podniesienie ceł na towary ekspor...
Z punktu widzenia ekonomicznego nie ma w tym żadnej logiki. Niektóre malutkie kraje, jak Lesotho po prostu nie zdołały się dobić do Białego Domu, aby cofnąć stawki wprowadzone przez Trumpa w „dniu wyzwolenia” 2 kwietnia. Inne zapłaciły za rzekome przewinienia, które nie mają nic wspólnego z gospodarką. Kanada za to, że jej premier Mark Carney zapowiedział uznanie państwa palestyńskiego oraz za wyimaginowany przez amerykańskiego prezydenta brak gotowości do powstrzymania przemytu fentanylu. Brazylia za to, że zgodnie ze swoim prawem chce osądzić byłego prezydenta Jaira Bolsonaro („Trumpa tropików”) za próbę zamachu stanu w styczniu 2023 r. Tajlandia została z kolei nagrodzona za wstrzymanie starć granicznych z Kambodżą, za co niektórzy zwolennicy Trumpa chcieliby przyznania swojemu idolowi Nagrody Nobla.
Za chaotycznymi stawkami wprowadzonymi przez Trumpa kryją się jego głębokie przekonania
Tylko kraje, którym udało się wcześniej uzgodnić z USA nowe warunki handlu, jak Wielka Brytania, Unia, Japonia czy Korea Południowa wywalczyły obniżenie stawek (do 10-15 proc.) choć za zobowiązanie do zakupu ze Stanów energii i uzbrojenia za setki miliardów dol.. Z kolei nad Chinami, drugą gospodarką świata, wisi groźba stawek w wysokości ponad 40 proc., choć jej wprowadzenie zostało odłożone o prawie 2 tygodnie. Dłuższą, 90-dniową zwłokę zdołała uzyskać prezydent Meksyku, Claudia Sheinbaum, która ma potężne narzędzie nacisku na Trumpa: współpraca w sprawach migracyjnych.