44-letni Ward oczekuje obecnie w celi na wyrok. Mimo to nie zamierza zrzekać się mandatu. Izba Reprezentantów parlamentu Nowej Południowej Walii planowała pozbawienie polityka mandatu, po tym, jak odmówił on dobrowolnego odejścia z parlamentu po uznaniu go winnym. Ward ma usłyszeć wyrok we wrześniu – uznano go winnym trzech zarzutów napaści seksualnej i jednego zarzutu gwałtu. Grozi mu 14 lat więzienia.
Premier Nowej Południowej Walii oburzony: Siedzi w areszcie, pobiera wynagrodzenie parlamentarzysty. Nie ma wstydu
Jednak prawnicy Warda – który planuje odwołać się od wyroku – zapowiadają, że będą wnioskować, by sąd zablokował możliwość głosowania ws. Warda podczas rozprawy w Sądzie Najwyższym, aby zapobiec odebraniu mandatu swojemu klientowi.
Czytaj więcej
Przekazanie przez Australię Ukrainie czołgów M1A1 Abrams w ramach wartego 245 mln dolarów pakietu...
– Nie ma wstydu – mówi premier Nowej Południowej Walii Chris Minns w rozmowie z lokalnym radiem 2GB. Minns apeluje do Warda, by sam zrezygnował z zasiadania w parlamencie stanowym podkreślając, że powinno to być czymś oczywistym.
– To niewyobrażalna sytuacja, że mamy kogoś, kto siedzi w areszcie w Silverwater, skazany za poważne przestępstwa seksualne i domaga się tego, by nadal być członkiem parlamentu i otrzymywać wynagrodzenie – oburza się Minns.