Australian Open: Prorok Wayne

Największe gwiazdy tenisa wspólnym głosem mówiły przed rozpoczęciem Australian Open, że turniej wygra ktoś z trójki: Nadal, Federer, Djokovic. Tylko jedna osoba, Wayne Ferreira, do tego grona dorzuciła Stanislasa Wawrinkę

Publikacja: 21.01.2014 18:09

Australian Open: Prorok Wayne

Foto: AFP

Tomasz Lorek z Melbourne

Todd Woodbridge, były znakomity deblista, dziś komentator australijskiej telewizji, prowadził konferansjerkę na spotkaniu z legendami tenisa. Przepytywał Yannicka Noaha, Matsa Wilandera, Gorana Ivanisevicia, Fabrice’a Santoro. Wszyscy zgodnie twierdzili, że turniej mężczyzn w Melbourne wygra ktoś z trójki: Nadal, Federer, Djoković.

Sielanka, wszyscy piją sobie z dzióbka, jest słodko niczym u Bliklego. Nagle Todd jakby od niechcenia, kieruje pytanie do Wayne’a Ferreiry. Spodziewa się, że były tenisista z Republiki Południowej Afryki powie: jasne, wielka trójka rozstrzygnie kwestię tytułu między sobą. Tymczasem Wayne mówi spokojnym głosem: „Turniej panów wygra Szwajcar, ale ten, którego nikt nie docenia – Stan Wawrinka”.

Nikt nie potraktował poważnie przepowiedni byłego numeru 1 wśród deblistów w kategorii juniorów. Ferreira wygląda jak artysta, który śpi na plaży w Sandringham, części Melbourne ulubionej przez wszelkiej maści odludków. Zarośnięty, w zdezelowanych okularach, w koszulce nie znającej żelazka. Ferreira jakby wiedział, że tam, gdzie nie ma dbałości o formę, najczęściej mieszka prawda.

„Wawrinka słynie z jednoręcznego bekhendu, ale obserwatorzy zapominają, że Szwajcar znacznie poprawił grę forhendem. To niedoceniany wojownik, który wszystkich zaskoczy podczas Australian Open” – prorokował w poniedziałkowy wieczór Ferreira, tenisista, który zagrał w każdym turnieju Wielkiego Szlema od Australian Open 1991 aż do US Open 2004. 
Koneserzy pamiętają jego heroiczne mecze podczas Australian Open 1992. Wayne pokonał wówczas w ćwierćfinale Johna McEnroe’a (w trzech setach) i dopiero w półfinale uznał wyższość Stefana Edberga. „Lubię zaglądać do Melbourne. Mieszkam w USA, ale tenisowa publiczność w Australii jest wyjątkowa. Oni naprawdę kochają sport” – wyznał Ferreira. Osiągnięciem, które najbardziej sobie ceni jest srebrny medal wywalczony na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie w grze podwójnej w 1992 roku. O ironio, wtedy duet z RPA Wayne Ferreira – Piet Norval po czterosetowej bitwie uległ parze z Niemiec Boris Becker – Michael Stich.  Becker doradza teraz Djokoviciowi, który nie sprostał Wawrince…

Stan jakby natchniony dobrym słowem Ferreiry zagrał koncertowo w meczu z obrońcą tytułu, a Djoković jest w potrzasku, bo jego trener i mentor Marian Vajda przebywa na Słowacji i opiekuje się chorą żoną. Becker nie przeżywa tak bardzo spotkań Serba jak czynił to Vajda. „Wiem jedno. Nole musi mieć słowiańską duszę obok siebie jeśli chce grać na najwyższym poziomie. On musi wiedzieć, że w jego boksie siedzi przyjaciel na dobre i na złe. Eksperyment z Toddem Martinem był nieudany. Teraz rozpoczął się mariaż z Beckerem i Nole przełknął gorzką pigułkę przegrywając ze Stanem” – stwierdził Nenad Zimonjić, świetny deblista z Belgradu.

Puryści tenisowi zaczną roztrząsać przyczyny porażki Djokovicia. Ktoś powie, że szybsza nawierzchnia w Melbourne Park bardziej sprzyja Wawrince. Inni dodadzą, że Nole nie miał szczęścia w kluczowych momentach meczu, Becker chwalił Djokovicia za to, że próbował ryzykować przy siatce, choć od lat wiadomo, że Nole nie jest wirtuozem jeśli chodzi o woleje.

W kuluarach Australian Open da się też słyszeć głosy, że Novak miał o 10 dni za mało, aby należycie przygotować się do Wielkiego Szlema. Racja, po co sportowcom o tak pokaźnych kontach bankowych turnieje pokazowe w Chile i Argentynie rozgrywane po męczącym sezonie?

Wawrinka, na którego stawia Ferreira, przestrzega przed znakomicie serwującym Tomasem Berdychem. Przypomina o tym, że jeszcze nigdy nie awansował do finału Wielkiego Szlema, więc brakuje mu doświadczenia. A „Berdia”, półfinałowy rywal, grał już w finale Wimbledonu 2010.

Wawrinka wrócił do żony, naprawił błędy młodości, rozmawiał przez telefon z córeczką po zwycięstwie nad Djokoviciem. „Byłem szaleńcem, kiedy słuchałem podszeptów ludzi mówiących: postaw na tenis, nie dbaj o rodzinę. Dziś wiem, że wygrana na korcie jest ważna, ale głos córki i żony w słuchawce to bezcenny skarb” – mówi Stan i wędruje pod prysznic. Oczywiście bez Homera, jego ulubionego ludzika, który zasypia z żoną i córką w Lozannie.

Tomasz Lorek z Melbourne

Todd Woodbridge, były znakomity deblista, dziś komentator australijskiej telewizji, prowadził konferansjerkę na spotkaniu z legendami tenisa. Przepytywał Yannicka Noaha, Matsa Wilandera, Gorana Ivanisevicia, Fabrice’a Santoro. Wszyscy zgodnie twierdzili, że turniej mężczyzn w Melbourne wygra ktoś z trójki: Nadal, Federer, Djoković.

Pozostało 93% artykułu
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie
Tenis
Magda Linette zagra z Aryną Sabalenką. Bolesna porażka Magdaleny Fręch w Madrycie
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa
Tenis
Porsche odjechało Idze Świątek. Polskie finały w Rouen i Barcelonie