Kiedy niespodziewanie karierę zakończyła Australijka Ashleigh Barty, wydawało się, że nie ma tenisistki, która weźmie leżącą na ulicy władzę i utrzyma ją długo. Polka była jedną z kandydatek, ale z pewnością nie jedyną. Minęły trzy miesiące i okazało się, że nie ma konkurencji, a do Paryża przyjechała w aurze niezwyciężoności. Dwa lata temu jej pierwszy triumf w turnieju Roland Garros był sensacją, teraz sensacją byłaby jej porażka.

Ale znakomita gra, to nie jedyny powód do dumy z Igi. To jak się zachowuje, jak przyjmuje swój nowy status jest równie ważne. W przemówieniu po zwycięstwie na korcie w Paryżu kolejny raz w pięknych słowach wspomniała o wojnie na Ukrainie, za co dostała długą owację (chyba dłuższą niż po zwycięskim meczbolu), podczas konferencji prasowych na pytania odpowiada ciekawie, tylko czasem szukając rady u swojej psycholożki.

Czytaj więcej

Triumf Igi Świątek w turnieju Roland Garros

Wszyscy zauważyli jak istotną rolę w drużynie polskiej tenisistki odgrywa Daria Abramowicz i można zapytać, czy to nie jest czasami nowa konieczność w sporcie, szczególnie po tylu psychicznych załamaniach, nie tylko tenisistek, jakich byliśmy świadkami w ostatnich miesiącach. Iga rozedrgana, przegrywająca w listopadzie podczas turnieju Masters w Guadalajarze zmieniła się w tenisistkę - maszynę do wygrywania i uśmiechniętą dziewczynę dobrze czującą się w roli liderki jednego z najpopularniejszych i najlepiej wynagradzających swych gwiazdorów sportów na świecie.

Boris Becker (wygrał Wimbledon w wieku 17 lat) powiedział, że dojrzewanie to trudna sprawa, a dojrzewanie publiczne to już często zadanie ponad siły. Wydaje się, że Iga Świątek jest do tej drogi dużo lepiej przygotowana niż był on i wielu graczy po nim.