?: Czy afera mięsna z czasów Gomułki to dobry temat na spektakl Teatru Telewizji?
Wojciech Tomczyk: W historii mordu sądowego na Stanisławie Wawrzeckim znajduję wszystko, co niezbędne do stworzenia dobrego, zajmującego przedstawienia. Ale autorom spektakli telewizyjnej Sceny Faktu, którzy podejmują trud opisywania prawdy, w tym historycznej, kiedy uczestnicy zdarzeń, ich rodziny oraz świadkowie żyją, część krytyki stawia zarzuty uprawiania publicystyki. Fałszywie i w złej wierze. Przecież w teatrach zdarzają się spektakle, w których cytuje się artykuły wstępne z pierwszych stron gazet i nikt tego nie nazywa publicystyką. To kwestia polityki i tego, jaką gazetę się cytuje. Zdarzają się też w teatrach sztuki, których nie powstydziliby się „mistrzowie” socrealizmu. I nic. Ale o widowiska telewizyjne trwa walka.
Oglądając „Aferę mięsną”, miałem wrażenie, że spektakl jest zrobiony w słusznej sprawie, jednak to produkcyjniak a rebours.
Nie zgadzam się. Jako widz czuję się usatysfakcjonowany. Trafnie został uchwycony klimat epoki, a scena nocnego oczekiwania na wyrok w opustoszałej sali sądowej robi wstrząsające wrażenie. Podoba mi się również decyzja o obsadzie: wybór aktorów drugiego i trzeciego planu gwarantuje bowiem wiarygodność tego przedstawienia o zwykłych ludziach. Gwiazdy ten efekt by popsuły.
Napisał pan „Wampira” inspirowanego inną aferą sądową PRL – śledztwa w sprawie seryjnego gwałciciela na Śląsku. Jakie trzeba zachować proporcje między faktami a kreacją?