W filmie dokumentalnym Andrzeja Sapiji Tadeusz Różewicz wspomina najważniejsze wydarzenia ze swojego życia i snuje refleksje o źródłach swej poezji. Diagnoza współczesnej cywilizacji, którą przedstawia w wierszach, dramatach i prozie, jest jednak więcej niż katastroficzna.
Poeta, który – wbrew temu, co prorokował przed laty niemiecki filozof Theodor Adorno – jednak stworzył poezję „po Oświęcimiu”, stwierdza nagle zdumiony, że o Auschwitz kręci się teraz komedie: „pasja i holokaust zaczynają/przynosić coraz większe zyski/czterysta milionów dolarów to jest kasa/nie jakieś tam trzydzieści srebrników”. Patrząc na Reichstag, który ku uciesze tłumu opakował w srebrzystą folię artysta o imieniu Christo, Reichstag, w którego okolicach odbywa się w rytmie techno Parada Miłości, poeta wspomina Reichstag płonący w roku 1933. Bo od tego pożaru w ogniu stanęła cała Europa.
Proza Różewicza pozostaje dzisiaj nieco w cieniu jego liryki i sztuk teatralnych. A przecież trzeba pamiętać, że zanim ogłosił w roku 1960 pierwszy dramat, czyli „Kartotekę”, mógł się pochwalić całkiem imponującym dorobkiem prozatorskim. W latach 70., po wydaniu rozszerzonego „Przygotowania do wieczoru autorskiego”, a także „Duszyczki” – miniatury literackiej, zarzucił jednak prozę na rzecz poezji i dramatu.
Dzisiaj warto się uważnie przyjrzeć zwłaszcza jego opowiadaniom partyzanckim, które powstały w latach 40. i 50. Różewicz napisał niejedno o wojnie, okupacji, swoim udziale w partyzantce Armii Krajowej, ale jego pisarstwa nigdy nie można byłoby posądzić choćby o cień kombatanctwa. „Opowiedziałem ci już wszystko. W życiu nie dzieje się wiele nadzwyczajnych rzeczy. O wojnie nie będę opowiadał. To nie jest ciekawe” – mówi mężczyzna do kobiety w opowiadaniu „Grzech”. „Co rano budziła się ze mną moja przeszłość” – tak zaczyna się nowela „Próba rekonstrukcji”. Tylko to jest pewne – pamięć. Przyszłość zaś jest jedną wielką niewiadomą.
Czasem żartem, czasem serio Tadeusz Różewicz wypowiada głośno to, o czym myślimy, co wiemy, ale czego głośno wypowiedzieć nijak nie potrafimy.