Upominał się o nędzarzy i prawa człowieka, o zniesienie kary śmierci, bezpłatną edukację i zakaz pracy dla dzieci. Sprzyjał emancypacji kobiet i utworzeniu Stanów Zjednoczonych Europy. Te wszystkie postępowe idee nie były oczywiste w czasach jego życia (1802-1885), a i on sam stopniowo do nich dochodził. Zaczynał jako zwolennik monarchistycznej prawicy, a kończył na skrajnej lewicy. Był uczestnikiem Wiosny Ludów i innych burzliwych wydarzeń, które kształtowały oblicze XIX-wiecznej Francji.
- Nie interesuje mnie partia, lecz zasady - deklarował pod koniec życia. - Partia to listek, który opada, zasady to korzenie, które trwają.
Bardzo też zmieniał się fizycznie – z kompletnie nieatrakcyjnego młodego człowieka stopniowo przeistoczył się w interesującego starca, którego portret jest nam znany.
Mając lat 28 Viktor Hugo był już znanym pisarzem i posiadaczem orderu Legii Honorowej, choć do napisania „Nędzników” droga była jeszcze daleka. Jako 39-latek dostąpił zaszczytu przyjęcia w poczet członków Akademii Francuskiej. Szybko zdobył uznanie, ale był i próżny. Śmiano się z niego, gdy w latach 40. kazał się nazywać wicehrabią. W 1845 roku został mianowany przez króla Ludwika Filipa zaszczytnym tytułem para Francji. Izba Parów pełniła wówczas funkcję dzisiejszego senatu. Hugo wygłosił nawet przemówienie w sprawie Polski.
Żył jak mieszczanin – miał żonę i dzieci, a także kochankę. Przez blisko pół wieku związany był z Juliette Drouet, aktorką z przeszłością kurtyzany, która pomagała mu też pojąć problemy ubogich ludzi.