Ba, ale skąd wziąć, by mieć? Być może tok rozumowania Michała Żebrowskiego, jeszcze niedawno uznawanego przez niektórych recenzentów za polski odpowiednik młodego Brando, był inny. Ale fakty są takie, że największy intelektualista wśród aktorów postanowił otworzyć teatr. Wspólnie z reżyserem Eugeniuszem Korinem, ale sam Żebrowski przyznaje, że twarzą projektu „Wyższy poziom teatru” jest on sam. Panowie wynajęli salę koncertową na szóstym piętrze Pałacu Kultury i Nauki, pobierając od miasta 700 tysięcy złotych na adaptację lokalu. Plany mają tak ambitne, że powinni szybko awansować o kilka pięter, a jak Dionizos pozwoli, to i nawet na kopułę, skąd mogliby roztaczać nad Warszawą swoje wizje. Otóż na pierwszy ogień w teatrze Żebrowskiego pójdzie sztuka Woody’ego Allena „Zagraj to jeszcze raz, Sam”. Wybór mało oryginalny, zważywszy, że co trzeci amatorski teatrzyk gra ten utwór, bo i zabawny, i nazwisko autora znane. Wiadomo jednak, że o sukcesie będzie decydować obsada. Zadumał się Żebrowski, podrapał w głowę Korin, i wymyślili. Że główną rolę zagra Kuba Wojewódzki. Toż to genialne! Frekwencja murowana, ludzie będą schodami i windami walić na szóste piętro, żeby zobaczyć jak Wojewódzki robi się z siebie pajaca. On, który tyle się nagadał w przeróżnych programach, że trzeba mieć talent, by brać się za uprawianie sztuki, teraz wyjdzie na scenę i będzie grał, że gra. A w tym czasie za kotarą Żebrowski poćwiczy monolog o tym, jak wielka to rola. Pierwsze zdanie już ma: „Zapewniam, że nie jest to decyzja komercyjna, ale artystyczna” – mówi dziennikarzom. Trochę żal faceta. Miał kilka wielkich szans, by przekonać siebie i widzów, że talentu mu Bozia nie poskąpiła. W mojej opinii nie wykorzystał żadnej. Teraz postanowił, że z człowieka teatru przeistoczy się w personę rozdającą role na lewo i prawo. Przeistoczyć się dla aktora – zwykła rzecz. Ale żeby z artysty zmienić się w handlarza celebrytami? Czyż foka Buba żonglująca parówkami nie byłaby tańsza od Wojewódzkiego? Najśmieszniejsze jednak będą recenzje po premierze, zbierane na gorąco przez TVN wśród celebrytów i aktorów marzących o roli. „Och, Kuba jest boski – powiedzą ulizany Iksiński i wydekoltowana Ygrekowska. – A moment, w którym zostaje w samych stringach, to dla nas osobiście jeden z kamieni milowych polskiego teatru”.
Woody Allen drukował dla żartu recenzje z fikcyjnych, nieistniejących spektakli. Jeśli, jak chce Żebrowski, Wojewódzki tak jest podobny do Allena, niech napisze taką recenzję, ale niech się wycofa z obsady. Dla dobra Żebrowskiego, który w odróżnieniu od niego, ma jeszcze coś do stracenia.
[link=http://blog.rp.pl/Feusette]blog.rp.pl/Feusette[/link]