Zew Krupówek

Przez te dwa styczniowe dni pępek świata jest w Zakopanem. Dokładnie widać go tam, gdzie Krupówki łączą się z Piłsudskiego, tłum kibiców pieszo lub saniami rusza na Wielką Krokiew, a zmysły zaczyna porażać dźwięk trąb, zapach parującej golonki, frytek, bigosu oraz grzanego piwa

Publikacja: 21.01.2010 09:42

Zew Krupówek

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

To nasz polski pępek: w szaliku biało-czerwonym, w kapeluszu kowbojskim z orłem w koronie, w rogatej czapce błazeńskiej, oflagowany i patriotyczny. W tym miejscu nie tylko demonstruje się jedność z Małyszem, nie tylko „Adaś, przeleć ich!” – woła, lecz dumę lokalną głośno obwieszcza, umieszczając na fladze nazwę swej małej ojczyzny w Zamojskiem czy Suwalskiem.

Dba się także o dziatwy chowanie, pędząc z nią z najdalszych zakątków kraju, by rodzinnie przeżyć oczyszczenie u stóp historycznej skoczni.

Konkursy skoków trwają krótko, ledwie dwie godziny, ale śmiało można założyć, że w Zakopanem przez te dwa dni niewiele się śpi. Noc przykrywa swe tajemnice, ale ranek pokazuje, że nikt się nie oszczędzał. Miasto żyje, Krupówki żyją, Piłsudskiego żyje. Istotą tego życia jest ruch. W górę i w dół, między skocznią i dworcem, między stanicą i sklepem ogólnospożywczym, między artystami, którzy jak posągi stoją nieruchomo na mrozie i za to chcą pieniędzy, między góralkami z oscypkami prawdziwymi i prawie prawdziwymi, między coraz bardziej burym białym misiem, owczarkami podhalańskimi i kucykami, które pozują z każdym na wieczną rzeczy pamiątkę.

Melodia Krupówek to wówczas ochrypły zaśpiew grup młodzieży męskiej, ryk trąb i piszczałek, nawoływania sprzedawców, muzyka grajków ulicznych – zbierających wedle stosownych napisów na piwo, jedzenie, seks lub nawet pomoc psychiatryczną.

Niech się schowają wszystkie promenady świata, gdy potem tuż przed zmierzchem idzie się ławą pośród zakopiańskich willi w kierunku Skoczni im. Stanisława Marusarza, gdy po drodze maluje się na policzkach najważniejsze barwy, gdy żonie kupuje się śmiało perfumy Gondola lub mrugające światełkami nausznice, a dzieciakowi chińską lornetkę, zupełnie jak wojskową ruską, gdy odbiera się z rąk kolorowej hostessy napój energetyczny albo baton.

Czuje się wówczas siłę. Moc rozpiera taka, że oczywistą sprawą wydają się kordony policyjne, ochroniarze i setki stalowych barier. W końcu nie wszyscy mają bilety.

Zew Krupówek dosięga każdego. W latach wyborczych zawsze mocniej działa na polityków, takich jak prezydent Kwaśniewski, który głośno wjeżdżał rządową limuzyną w sektor VIP-ów, poprzedzany uzbrojoną piechotą przecinającą tłum, i takich jak europoseł Czarnecki, który zamaskowany kapeluszem krasnala wyjadał kluski lane z gulaszem z gorącego gara dla dziennikarzy i wypijał im herbatę z prądem.

Bardziej wtajemniczeni wiedzą, że święto skoków w Zakopanem byłoby też nieważne bez bankietu w hotelu Kasprowy, bankietu, który nie zna wahań koniunktury. Tam, przy stołach uginających się od jadła, trwa biesiada do ostatniego gościa, tam nie ustają tańce szalone, a muzykantów i sławy sportu zna z telewizorów cała Polska. Tam podsycane są namiętności sponsorów i utwierdzany zapał działaczy, rośnie wspólna dla takich chwil wiara, że warto zakopiańskie skoki sponsorować i organizować.

Same konkursy są dziś jak wzorzec metra z Sevres. Na nich świat się uczył kibicowania skokom. To tutaj ludzie z mikrofonem pozdrawiają skoczków we wszystkich językach świata, tutaj krzyk trybun dociera na drugą stronę Tatr, tutaj muzyka tysiącwatowa poprzedza każdą próbę w światłach wielkich reflektorów i każdy ze sportowców jest rycerzem gór.

Pokonkursowy smutek szybko nie mija, jeszcze raz można przejść ramię w ramię do centrum, jeszcze długo śpiewać hymn ku chwale Małysza. Dopiero na zakorkowanej zakopiance nadchodzi żal, że to tak krótko, i refleksja, że z tym pępkiem świata to jest chyba trochę na niby.

—Krzysztof Rawa

Skoki narciarskie: Puchar Świata w Zakopanem

tvp 1, Eurosport, TVP Sport | 16.15 | piątek | 16.00 | sobota

To nasz polski pępek: w szaliku biało-czerwonym, w kapeluszu kowbojskim z orłem w koronie, w rogatej czapce błazeńskiej, oflagowany i patriotyczny. W tym miejscu nie tylko demonstruje się jedność z Małyszem, nie tylko „Adaś, przeleć ich!” – woła, lecz dumę lokalną głośno obwieszcza, umieszczając na fladze nazwę swej małej ojczyzny w Zamojskiem czy Suwalskiem.

Dba się także o dziatwy chowanie, pędząc z nią z najdalszych zakątków kraju, by rodzinnie przeżyć oczyszczenie u stóp historycznej skoczni.

Pozostało 86% artykułu
Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu