Podobno muzycy nie rozmawiają o tremie, bo panicznie się jej boją. Nie dla wszystkich bywa dopingująca, ale wszyscy ją znają. Bohaterowie niemieckiego dokumentu, jak pianistka Helene Grimaud (na zdjęciu), przyznają, że trema przybiera różne formy – od przyśpieszonego bicia serca aż do niewiary we własne umiejętności.
Carlosowi Kleiberowi, argentyńskiemu dyrygentowi, przydarzyło się kiedyś takie zwątpienie w czasie marszu na scenę kanałem orkiestrowym, że nogi odmówiły posłuszeństwa, a w głowie była tylko jedna myśl: uciec! I niestety – posłuchał jej. Przez 12 lat z powodu nadmiernej tremy nie koncertował wybitny pianista Vladimir Horowitz.
– Najtrudniejsze są ostatnie kroki. Za kulisami artysta jeszcze jest bezpieczny – tłumaczy jeden z muzyków występujących w filmie. Chodzi „tylko” o to, by w decydującej chwili opanować strach i nie wpaść w panikę. Organizm wysyła wtedy wiele niepokojących sygnałów: podwyższone są tętno i ciśnienie krwi, ręce – zimne i spocone, zdarzają się skurcze mięśni, a do tego – pustka w głowie. Nic dziwnego, że problem ten dotyka głównie solistów, bo to na nich koncentruje się uwaga słuchaczy.
Badania naukowe wykazują jednak, że nawet muzycy orkiestrowi mają więcej problemów zawodowych niż pracownicy straży granicznej. Nie tylko potrafią im drżeć smyczki w dłoniach, ale nieustanne przesłuchania i duża konkurencja powodują, że trema odbiera im wiele radości życia. Badacze problemu szacują, że 30 procent muzyków ratuje się łykaniem tabletek uspokajających albo szklaneczką trunku na rozluźnienie. Na dłuższą metę metody te okazują się zgubne.
[i]Trema