Prawnik dzieci Zygmunta Solorza o sporze o sukcesję: do ugody wystarczy dobra wola

To najsmutniejsza sprawa, jaką kiedykolwiek prowadziłem - mówi mecenas Paweł Rymarz, partner zarządzający w kancelarii Rymarz Zdort Maruta, pełnomocnik Tobiasa Solorza.

Publikacja: 15.07.2025 04:37

Mecenas Paweł Rymarz, partner zarządzający w kancelarii Rymarz Zdort Maruta

Mecenas Paweł Rymarz, partner zarządzający w kancelarii Rymarz Zdort Maruta

Foto: materiały prasowe

Pana kancelaria występuje po stronie dzieci Zygmunta Solorza w tzw. sporze o sukcesję w grupie firm, którą zbudował wokół Cyfrowego Polsatu i Zespołu Elektrowni Pątnów–Adamów–Konin. Jaka jest w nim pana rola osobiście?

Nasza kancelaria reprezentuje pana Tobiasa Solorza, Clifford Chance reprezentuje Aleksandrę i Piotra Żaków. Ale pracujemy jako jeden zespół w pełnej koordynacji. Zostałem poproszony o zabranie głosu w interesie wszystkich trojga naszych klientów, by uporządkować kreowany przez otoczenie prezesa Solorza (Zygmunt Solorz formalnie nie jest prezesem w swoich spółkach, jest tak jednak tytułowany – red.) medialny chaos i ukrócić dezinformację.

Poznaliśmy się, gdy reprezentował pan jeden z podmiotów w sporze o sieć komórkową Era z udziałem Elektrimu (w okresie PRL – centrali handlu zagranicznego). To była wieloletnia prawna batalia z udziałem założyciela Polsatu, Deutsche Telekom, Vivendi i Skarbem Państwa. Żyła złota dla kancelarii prawnych. Skończyło się ugodą. W sporze o sukcesję w grupie zbudowanej przez Zygmunta Solorza będzie podobnie?

Nie wiem. W tej chwili nie toczą się żadne poważne rozmowy. Na ugodę liczyły na pewno dzieci.

Czytaj więcej

Giełdowe spółki wolne od pozwów synów Zygmunta Solorza

W oświadczeniach, które dostajemy jako media, zwykle po lub przed którąś decyzją sądową, dzieci za każdym razem podkreślają, że nie jest to konflikt między nimi a ojcem, że się o niego martwią i wskazują osoby trzecie. Co realnie musiałoby się wydarzyć, aby do ugody doszło?

Wystarczy dobra wola.

Czyja?

Obu stron. Nie mam wątpliwości, co do tego, że dzieci chciałyby ugody chociażby ze względów ogólnoludzkich, osobistych. Jednak wszyscy mają coraz mniejsze nadzieje na to, że otoczenie prezesa dopuści do spotkania i pojednania dzieci z ojcem w przewidywalnej przyszłości. Od miesięcy nie odbyło się ani jedno umówione ich spotkanie bez udziału osób trzecich.

Reklama
Reklama

Mówi pan o spotkaniach formalnych?

Nie, o jakichkolwiek.

Rodzina nie usiadła razem przy wigilijnym stole?

Nie usiadła. Piotr widział ojca przelotnie w Polsacie. Aleksandra po przejechaniu połowy Europy zdołała z nim porozmawiać 15 minut i chyba też w obecności małżonki pana Solorza. Pan Solorz od roku nie widział swoich wnuków. Na pewno nie widział Tobiasa. To chyba najsmutniejsza sprawa, jaką kiedykolwiek prowadziłem.

Czytaj więcej

Sukcesja w grupie Polsat. Co po wyroku w Liechtensteinie?

A kto jest po drugiej stronie sporu? Z kim spierają się dzieci, jeśli nie z ojcem?

Myślę, że spierają się z jego otoczeniem. Na pewno najbliższą osobą w otoczeniu ojca jest aktualnie pani Justyna Kulka. Komentując postawę otoczenia pana Solorza jestem zmuszony powiedzieć, że gdy Aleksandra Żak w końcu lipca ubiegłego roku przyjechała na urodziny ojca, zostało jej pokazane pełnomocnictwo do dysponowania całym majątkiem, w tym aktywami grupy Zygmunta Solorza, udzielone prawnikowi pana Solorza i synowi tegoż prawnika. To był powód poruszenia dzieci – pan Solorz nigdy takich pełnomocnictw nie udzielał. W bezpośrednich, trzydniowych rozmowach dzieci z ojcem sprawę udało się wyjaśnić i uporządkować: pan Solorz odwołał te pełnomocnictwa i tego samego dnia, 2 sierpnia 2024 r., domknięto wieloletni proces, którego celem było zaplanowane przez ojca przed laty przekazanie ;dzieciom aktywnej kontroli nad Fundacjami TiVi i Solkomtel. Podjęta przez otoczenie pana Solorza desperacka próba podważenia dokonanej sukcesji i wycofania się z tych decyzji to zapalnik całego sporu.

Co się dzieje dziś w sporze od strony formalnej?

W chaosie dziesiątek doniesień medialnych nie można tracić z oczu podstawowych faktów prawnych. Uporządkujmy je zatem. Zygmunt Solorz od 2 sierpnia 2024 r. nie zarządza zbudowanym przez siebie majątkiem, gdyż aktywną kontrolę nad Fundacjami TiVi i Solkomtel przekazał tego dnia dzieciom. Tymczasowo, na czas trwania sporu, nad zarządzaniem Fundacjami od wielu miesięcy czuwa ustanowiony przez sąd w Liechtensteinie kurator, który działa jako przewodniczący trzyosobowych rad obydwu fundacji. Kurator ma za zadanie ochronić majątek fundacji przed próbami wyprowadzania z niego aktywów i destabilizacją ich funkcjonowania poprzez podważanie uprawnień fundacji.

W maju sąd w Liechtensteinie wydał wyrok oddalający powództwo pana Solorza, przy pomocy którego próbował on odwrócić sukcesję. Pan Solorz pozwał dzieci, ponieważ nie miał innego wyjścia, jeśli chciałby wycofać się z oświadczeń z 2 sierpnia ub.r., gdy przekazał dzieciom kontrolę operacyjną w fundacjach.

Reklama
Reklama

W takich przypadkach ciężar udowodnienia zasadnych powodów zmiany zdania leży po stronie osoby, która zdanie zmieniła. Pełnomocnicy prezesa Solorza wystąpili do sądu o stwierdzenie, że został 2 sierpnia 2024 r. oszukany i o ustalenie, że jego oświadczenia z tego dnia są prawnie bezskuteczne. Żądania pozwu były takie: ustalenie, że wszystko, co zrobił w fundacjach po sierpniu 2024 r., jest ważne, lub – alternatywnie – że oświadczenia z 2 sierpnia 2024 r. są nieskuteczne, w tym akt notarialny wtedy sporządzony. Wszystkie żądania zostały oddalone. Sąd ocenił m.in., że świadkowie strony pozywającej nie do końca są wiarygodni, a zeznania dzieci są spójne i wiarygodne oraz że nie można przyjąć, że pan Solorz został wprowadzony przez nie w błąd.

Czytaj więcej

Sądne dni w sporze o imperium Zygmunta Solorza

Prawnicy ojca oczywiście złożyli apelację, a finału postępowania w drugiej instancji można spodziewać się do końca roku. Niemniej, na dziś sytuacja jest jasna. Jedynym podmiotem uprawnionym do zarządzania majątkiem na czas sporu jest Fundacja kierowana przez wyznaczonego przez sąd kuratora oraz pozostałych dwóch członków rady Fundacji. Nie ma do tego żadnych uprawnień pan Zygmunt Solorz. Twierdzenie, że jest inaczej, jest świadomym wprowadzeniem opinii publicznej w błąd, uzupełnia katalog wielu bezprawnych działań podejmowanych przez otoczenie prezesa Solorza przeciw uprawnieniom Fundacji.

Co zrobił pan Solorz „po sierpniu”?

Po sierpniu podjęto wiele działań, dość chaotycznych, które nie mają jednak znaczenia w świetle orzeczeń sądu w Liechtensteinie. M.in. 24 września 2024 r., pan Solorz próbował wprowadzić daleko idące zmiany do statutów fundacji TiVi i Solkomtel. Próbował wprowadzić Fundację Polsat jako jedynego beneficjenta fundacji oraz usunąć z nich dzieci.

Czy pan Solorz był w maju wysłuchany przez sąd w Liechtensteinie?

Był i sąd stwierdził, że – mówię to ze smutkiem – z trudem powtarza przygotowane wcześniej oświadczenia.

Według pełnomocnika pana Solorza – mec. Radosława Kwaśnickiego – 18 czerwca została złożona apelacja od wyroku. Czy dzieci odpowiedziały już na nią?

Termin na odpowiedź jeszcze nie upłynął, nie jest to jednak żadne istotne wyzwanie.

Reklama
Reklama

Z jednej strony dzieci mówią, że ich ojciec jest pod wpływem osób trzecich, nie mają do niego dostępu i że nie traktują poważnie słów, które padają z jego strony w mediach. „Mój tata jest krzywdzony i nie zostawię go z ludźmi, którzy go otoczyli i nie mają na uwadze jego najlepszego interesu, tylko sami chcą na tej sytuacji skorzystać” – powiedział Piotr Żak, młodszy syn Zygmunta Solorza w wywiadzie dla Wirtualnych Mediów. Czyli dzieci uważają, że ktoś manipuluje ich ojcem i przekazem medialnym. Z drugiej uważają, że z pełną świadomością przekazał im zarządzanie rodzinnymi fundacjami. Jak pan wyjaśni tę sprzeczność?

Po pierwsze, decyzje pana Solorza z 2 sierpnia 2024 r. to nie decyzje podjęte z dnia na dzień, tylko kulminacja bardzo długiego procesu, świadomie zaplanowanego przez samego ojca i realizowanego wspólnie z dziećmi z żelazną konsekwencją od lat.

Po drugie, wśród argumentów podnoszonych przez prawników pana Solorza nie ma nawet cienia sugestii, że pan Solorz 2 sierpnia 2024 r. był w złym zdrowiu i z tego powodu nie był świadomy swoich decyzji. Nikt nie próbuje podnosić takich argumentów. Zamiast tego – całkowicie bezpodstawnie jak stwierdził sąd w Liechtensteinie – zarzuca się dzieciom podstęp i oszustwo.

Dlaczego pana zdaniem nikt nie podnosi argumentów o stanie zdrowia założyciela Polsatu?

Stan zdrowia pana Solorza jest pewną niewiadomą. Nie chcę posuwać się do oceny tego stanu nie będąc na co dzień z panem Solorzem i nie będąc lekarzem. To jest kwestia, o której dyskutować byłoby niestosownie.

Centralną postacią sporu zdaje się być prezes Telewizji Polsat. Pan Piotr Żak powiedział, że próbowano ponad 30 razy odwołać go ze stanowiska. Prawnik Zygmunta Solorza, mec. Radosław Kwaśnicki, uważa, że nie ma podstaw, aby tak twierdzić.

Bezapelacyjnie pan Piotr Żak ma wszelkie podstawy tak twierdzić: próby jego odwołania miały miejsce wielokrotnie. Przecież to próba jego odwołania w ubiegłym roku była powodem banicji pana Jarosława Grzesiaka, który się temu sprzeciwił i jako członek Rady Fundacji TiVi odmówił odwołania pana Żaka. Cyfrowy Polsat próbował m.in. jednostronnie powołać komisję do zbadania rzekomych nagannych zachowań pana Piotra Żaka, fabrykując dyskredytujące go zarzuty i przekazując je Fundacji TiVi. Zgromadzenie wspólników Telewizji Polsat, od miesięcy przerywane, zwoływane jest z punktem w porządku obrad przewidującym zmiany w zarządzie. Przecież nie chodzi o odwołanie Edwarda Miszczaka.

Dlaczego pana zdaniem do odwołania nie dochodzi?

Moim zdaniem dlatego, że Fundacja TiVi stoi na twardym stanowisku, że to fundacja ma wyłączne prawo powoływania prezesów Telewizji Polsat, Cyfrowego Polsatu, Polkomtela czy Netii (co zresztą nie budzi niczyich wątpliwości) i zapewne natychmiast powołałaby go z powrotem. Z pewnością bez ustalenia faktów oraz rzeczowej i niezależnej analizy zarzutów, jakie formułuje się przeciwko panu Piotrowi Żakowi, nie zgodziłaby się z decyzją o jego odwołaniu.

Reklama
Reklama

Tymi samymi zarzutami próbowano już zresztą dezawuować pana Piotra Żaka w jednym z pism procesowych prawników pana Solorza złożonych do sądu w Liechtensteinie w zasadzie bezpośrednio po rozprawie i przed wydaniem wyroku. W wyroku sąd nie poświęcił im najmniejszej uwagi. Zresztą pochodzą one od osób z wewnątrz organizacji oraz zależnych od pana Solorza i jego otoczenia – z tego względu trudno je uznać za wiarygodne.

Próby odwołania Piotra Żaka wynikają z rozbieżności wizji dla Telewizji Polsat?

Wydaje mi się, że powody prób jego odwołania są czysto personalne. Pan Piotr Żak jest prezesem zarządu i nie odpowiada za pojedyncze aspekty działalności telewizji, ale za całokształt strategii. Na pewno walczyłby jak lew przeciwko jakiemukolwiek upolitycznieniu Telewizji Polsat. Poza tym nie sądzę jednak, aby w zarządzie był jakikolwiek spór co do spraw telewizji. O ile wiem, stacja pod każdym względem, w tym finansowym, radzi sobie dobrze.

„Próba odwołania prezesa jednej z największych telewizji w Polsce na kilkanaście dni przed wyborami prezydenckimi powinna zapalić w głowach czerwone lampki, bo to nie są przypadkowe działania. Mamy do czynienia z grupą ludzi, która chce wykorzystać telewizję w celu politycznym lub osobistym – a ja na to nie pozwolę” – mówił także Piotr Żak. Co miał na myśli wedle pana wiedzy?

O to trzeba by zapytać jego samego.

Chętnie, ale nie zgodził się do tej pory na rozmowę z nami. Pan Piotr Żak powiedział także, że widziałby synergie między Polsatem a TVN. Dzieci są zwolennikami sprzedaży stacji, czy przeciwnie – przejęcia lub połączenia sił z TVN?

Nie mam wiedzy, jakie są relacje Cyfrowego Polsatu z TVN. Nie jest intencją dzieci sprzedaż jakiejkolwiek części grupy.

A dlaczego pana zdaniem walne zgromadzenie Telewizji Polsat z tym samym punktem w porządku obrad jest przesuwane w czasie?

Myślę, że Cyfrowy Polsat, jako jeden z dwóch oprócz Fundacji TiVi udziałowców Telewizji Polsat, z jednej strony boi się naruszyć uprawnienia fundacji, a z drugiej trochę liczy na to, że oszczerstwa pod adresem pana Piotra Żaka zniechęcą fundacje do powołania go ponownie. Zresztą fundacja od powołania kuratora w październiku 2024 r. zachowuje się w ogóle bardzo ostrożnie, więc Cyfrowy Polsat może badać granice cierpliwości fundacji i kuratora.

Reklama
Reklama

Czy dzieci Zygmunta Solorza chciałyby zmian w strategii ZE PAK lub Cyfrowego Polsatu? Gdy spór wyszedł na światło dzienne, inwestorzy giełdowi stawiali sobie pytanie, jaki finał byłby dla mnie lepszy: przejęcie władzy przez dzieci czy status quo. W latach 2021–2024 akcje Cyfrowego Polsatu potaniały przecież z 35 zł nawet poniżej 10 zł.

Dzieci były przeciwne sprzedaży elektrowni gazowej przez ZE PAK na rzecz PGE. Uważają, że to dobry, perspektywiczny biznes. Fundacja zgodziłaby się na to, aby banki finansowały ten projekt i wspiera ZE PAK w pozyskiwaniu tego finansowania. Podobnie pod uchwałą w sprawie wsparcia finansowania projektów energii odnawialnej podpisały się wszystkie trzy osoby zasiadające w radzie fundacji . Kurator był w Polsce i spotykał się m.in. z bankami. Stara się, aby aktywa będące pod jego opieką nie ucierpiały.

ZE PAK wycofał się z transakcji z PGE i ogłosił, że elektrowni tej nie sprzeda. A mógł pana zdaniem w ogóle to zrobić w obecnym stanie prawnym?

Sądy na Cyprze zakazują sprzedaży majątku fundacji TiVi i Solkomtel , czyli udziałów we wszystkich spółkach należących m.in. do Cyfrowego Polsatu i Elektrimu. Mimo tych zabezpieczeń sprzedano np. akcje Asseco Poland.

Zabezpieczenia te nadal obowiązują, na Cyprze zostały ograniczone tylko w taki sposób, aby TiVi i Solkomtel mogły wprowadzić do spółek cypryjskich po dwie nowe osoby, co zrobiły w ostatnim czasie w czterech spółkach kontrolujących bezpośrednio lub pośrednio Cyfrowy Polsat i ZE PAK. Teraz zarządy tych podmiotów – Reddevu, Stasalco, Karswellu i WBM – składają się z czterech osób, tak aby żadna ze stron nie mogła sama przeprowadzić żadnej transakcji.

A co na to druga strona?

To pytanie do drugiej strony, ale zakładam, że nie jest zadowolona, mimo że istotą powołania nowych dyrektorów w tych spółkach cypryjskich jest zwiększenie nad nimi kontroli przez Radę Fundacji TiVi i Solkomtel. Prawdopodobnie druga strona będzie dalej starała się uniemożliwić Fundacjom sprawowanie kontroli nad tymi dwiema grupami spółek. Liczba tzw. spraw wpadkowych, wytoczonych w Liechtensteinie i na Cyprze, aby osiągnąć ten cel, jest dwucyfrowa. Został złożony wniosek o odwołanie kuratora i pana Jarosława Grzesiaka (wieloletni doradca Zygmunta Solorza, obecnie reprezentuje dzieci w radzie TiVi Foundation – red.) z funkcji członka rady obu Fundacji. W Polsce złożono absurdalny – pod względem prawnym i faktycznym – pozew przeciwko panu Grzesiakowi tylko po to, aby go dołączyć do wniosku w Liechtensteinie jako dowód, że on i pan Solorz są w sporze, a w rezultacie pan Grzesiak nie może pełnić funkcji członka rady obu Fundacji. Sąd w Liechtensteinie nie dał jednak temu wiary i oddalił już prawomocnie wnioski o odwołanie pana Grzesiaka z rady obu Fundacji. Co istotne, decyzje te nie zostały zaskarżone przez pana Solorza i jego otoczenie. W Polsce natomiast nadal toczy się wspomniana przeze mnie kuriozalna sprawa z powództwa pana Solorza przeciwko panu Grzesiakowi o – w uproszczeniu – naruszenie tajemnicy adwokackiej przy pełnej wiedzy drugiej strony, że od lat pan Grzesiak zawodu adwokata nie wykonuje. Zarzuty w tej sprawie są tak absurdalne, że ogólnie możemy się spodziewać się wszystkiego.

Chwali pan w naszej rozmowie kuratora TiVi Foundation i Solkomtel Foundation, a jak rozumiem druga strona nie jest zadowolona z jego działań i dąży do jego odwołania.

Prawdę mówiąc, ja też nie jestem do końca zadowolony. Uważam, że zbyt ostrożnie korzysta ze swoich uprawnień i fundacje już dawno powinny odwołać prezesów spółek jawnie współpracujących z otoczeniem pana Solorza lub np. wykonujących jego polecenia wyrzucania dzieci z rad nadzorczych. Na razie kurator zdaje się też tolerować próby odwołania pana Piotra Żaka. Nie reaguje także na razie na dość czytelny – naszym zdaniem – plan przeniesienia aktywów fundacji w Liechtensteinie pod kontrolę rodzinnej fundacji pana Solorza zakładanej w Polsce.

Reklama
Reklama

Mówi pan o kilkunastu spółkach założonych przez mecenasa Kwaśnickiego dla Zygmunta Solorza, co do których mają państwo podejrzenia, że posłużą do pozbawienia fundacji w Liechtensteinie efektywnej kontroli nad majątkiem w Polsce.

Na przykład w stosunku do Polkomtela, Telewizji Polsat i Netii może to zrobić Cyfrowy Polsat poza kontrolą fundacji. Po wprowadzeniu między niego a spółki zależne dodatkowych podmiotów utraciłby możliwość głosowania na walnych zgromadzeniach tych firm, ale nadal pośrednio byłby ich właścicielem. Czy to jest możliwe? Jest. Czy jest grubymi nićmi szyte? Jest. Jest nawet groteskowe. Podejrzewam jednak, że w przypadku podjęcia bezprawnej próby wyprowadzania majątku którejkolwiek Fundacji, na pierwszy ogień poszłaby mało znana spółka Embud (należy do grupy Elektrim – red.), gdzie powinno być kilkaset milionów gotówki w wyniku raportowanej publicznie w lutym tego roku sprzedaży akcji w spółce Modivo. Mamy nadzieję, że panowie Kaliszyk i Walkiewicz tworzący zarząd Embudu będą działać zgodnie z prawem.

Podczas walnego zgromadzenia Cyfrowego Polsatu, który sprzedał akcje Asseco, interesowała państwa głównie cena za te akcje, a nie sam fakt sprzedaży. Dlaczego?

Zabezpieczenia cypryjskie są ignorowane w sposób jawny przez zarządy polskich spółek, które uważają, że ich nie dotyczą. Szkoda więc czasu na jałowe dyskusje prawne.

Będą państwo dążyć do wyciągnięcia konsekwencji wobec zarządu Cyfrowego Polsatu?

Nie chciałbym zdradzać taktyki procesowej. Nie zostawia się jednak takich rzeczy samym sobie. Oczywiście zdarzają się transakcje dobre, mądre, ale chyba nie da się tego powiedzieć o sprzedaży akcji Asseco po cenie dużo niższej niż obecna czy ówczesna cena rynkowa. Zabezpieczenie uzyskane przez Cyfrowy Polsat mówiące o wyrównaniu ceny, gdy kupujący nabędzie kolejne akcje drożej oceniamy jako niepoważne i amatorskie.

Zgłosili państwo sprzeciw do uchwał dot. sprawozdań finansowych Cyfrowego Polsatu. Dlaczego?

We wszystkich sprawozdaniach jako główny beneficjent TiVi Foundation widnieje pan Solorz, który nijak głównym beneficjentem już nie jest. To nasz główny zarzut.

Według prawa beneficjentami rzeczywistymi są osoby wchodzące w skład rady fundacji : pan Schierscher, pan Szeląg i pan Grzesiak, oraz pan Solorz jako jej założyciel. Pod względem prawnym jesteśmy zasadniczo w stanie z 2 sierpnia 2024 r., bo żadna próba zmiany tego stanu nie powiodła się. Czyli pan Solorz nie jest beneficjentem rzeczywistym. Tymczasowo, do wyroku drugiej instancji w Liechtensteinie, kontroli nie sprawują również nasi klienci, lecz kompromisowa rada z kuratorem powołanym przez sąd jako przewodniczącym. Z tego punktu widzenia prawnicy pana Solorza mają paradoksalnie rację mówiąc, że wyrok majowy sądu w Liechtensteinie nic nie zmienił. Nadal obowiązuje stan z 2 sierpnia 2024 r. Jeśli w apelacji pan Solorz nie wygra, to proces zakończy się na dobre i dalsze próby jego podważenia przed Sądem Konstytucyjnym Liechtensteinu będą miały co najwyżej wymiar publicystyczny. Jak my przegramy, mamy jeszcze prawo merytorycznego odwołania się do Sądu Najwyższego.

Co wtedy?

Jeśli sprawa zakończy się po naszej myśli, na co odpowiedzialnie liczymy, kontrola nad grupą przejdzie w ręce dzieci. Obecny kurator sądowy przestanie funkcjonować, pan Solorz odzyska uprawnienia kuratora fundacji , ale nadal obowiązywać będzie statut z 2 sierpnia 2024 r. i pan Solorz będzie mógł jedynie konsultować kandydatury do władz spółek z grupy. Dzieci będą decydować o obsadzie władz w spółkach z grupy od góry do dołu. Zapewne też Tobias Solorz zostałby prezesem Cyfrowego Polsatu i Polkomtelu. Miał objąć te funkcje od 1 stycznia 2025 r.

To dla mnie zaskoczenie. Szereg osób, z którymi rozmawiałam, wskazywało , że to Piotr Żak typowany jest na nowego prezesa Cyfrowego Polsatu, a Tobias Solorz za powrotem na to stanowisko nie tęskni.

Może tęskni, a może nie, ale z całą pewnością taka była propozycja pana Solorza przekazana w 2024 r., z którą panowie Tobias Solorz i Piotr Żak się wtedy godzili. Przyjdzie czas, w którym dzieci pana Solorza o tym i innych sprawach dotyczących zarządzania spółkami samodzielnie zdecydują.

Mecenas Radosław Kwaśnicki zapowiedział na łamach prasy (wywiadu udzielił „Pulsowi Biznesu”) kontrofensywę w obronie swojego klienta – założyciela Polsatu. Podnosi zarzuty działania pana i nowego pełnomocnika TiVi Foundation – mec. Jarosława Kołkowskiego – w sytuacji konfliktu interesów, a także doprowadzenia do spadku notowań akcji.

Twierdzenie, że konflikt interesów wynika z faktu, że mecenas Kołkowski był przed wieloma laty partnerem naszej firmy, jest groteskowe. Kreowanie fikcji medialnej traktowałbym jako zasłonę dymną braku merytorycznych argumentów.

Na pewno poważniejszy zarzut można formułować przeciwko prawnikowi, który reprezentuje pana Solorza, jak twierdzi, wyłącznie osobiście i w tej roli de facto atakuje fundacje, będąc nadal, zgodnie z informacjami w KRS, partnerem kancelarii RKKW, która obsługuje Cyfrowy Polsat. Wygląda na to, że zarząd Cyfrowego Polsatu finansuje batalie prawną przeciwko swojemu właścicielowi.

Jeśli chodzi o spowodowanie przez naszych klientów spadków notowań akcji, to bzdury , trudno to komentować. Akcje Cyfrowego Polsatu nie są własnością pana Solorza, tylko fundacji, która rozumie sytuację. Akcje Cyfrowego Polsatu ma także Tobias Solorz, który na pewno nie chce ponosić strat.

Pozostaje podziękować panu mecenasowi Kwaśnickiemu za ostrzeżenie nas o planowanym „kontrataku” we wspomnianym przez panią wywiadzie. Wzmogło to naszą dociekliwość i przyjrzeliśmy się bliżej kilkunastu nowym spółkom i fundacji rodzinnej pana Solorza.

Po publikacjach medialnych nt. sporu rząd wpisał Telewizję Polsat w ub.r. na listę spółek pod ochroną państwa. Słusznie?

Rozumiem, że Polsat znalazł się na tej liście, ponieważ wpisano na nią TVN. Z punktu widzenia naszych klientów nie ma się jednak na co obrażać, bo nie ma planu sprzedaży Telewizji Polsat.

CV

Paweł Rymarz

Paweł Rymarz jest radcą prawnym i partnerem zarządzającym kancelarii Rymarz Zdort Maruta (wcześniej Weil, Gotshal & Manges – Paweł Rymarz sp.k.). Współkieruje praktyką prawa korporacyjnego, fuzji i przejęć. Jest także arbitrem w Sądzie Arbitrażowym przy Krajowej Izbie Gospodarczej w Warszawie. Wykształcenie prawnicze zdobył na wydziale prawa i administracji Uniwersytetu Warszawskiego w 1985 r. Wpis na listę radców prawnych uzyskał w 1992 r. Jest członkiem rady nadzorczej Gremi Media, wydawcy m.in. „Rzeczpospolitej” i „Parkietu”.  

Pana kancelaria występuje po stronie dzieci Zygmunta Solorza w tzw. sporze o sukcesję w grupie firm, którą zbudował wokół Cyfrowego Polsatu i Zespołu Elektrowni Pątnów–Adamów–Konin. Jaka jest w nim pana rola osobiście?

Nasza kancelaria reprezentuje pana Tobiasa Solorza, Clifford Chance reprezentuje Aleksandrę i Piotra Żaków. Ale pracujemy jako jeden zespół w pełnej koordynacji. Zostałem poproszony o zabranie głosu w interesie wszystkich trojga naszych klientów, by uporządkować kreowany przez otoczenie prezesa Solorza (Zygmunt Solorz formalnie nie jest prezesem w swoich spółkach, jest tak jednak tytułowany – red.) medialny chaos i ukrócić dezinformację.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Media
Magda Jethon: Radio Nowy Świat powstało z marzenia, a dziś to stabilna firma
Media
Donald Trump: Mamy nabywcę dla TikToka. Na sprzedaż musi zgodzić się Pekin
Media
Szefowa wyszukiwarek Google’a: AI stworzy wiele możliwości, ale trzeba być ostrożnym
Media
Donald Trump odsuwa termin sprzedaży TikToka. „Nie chce, by aplikacja zniknęła”
Media
Disney broni Dartha Vadera przed AI. „Midjourney to bezdenna studnia plagiatu”
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama