Kontakt z dość dobrymi tekstami Piotra Marka. Pokazali mi, jak być gwiazdą. I jak nie być. Wielu ludzi tęskni do starych Pudelsów. Ja nie. Mam traumę. Uciekając z zespołu, uratowałem sobie życie. Może już bym nie żył. Tyle było wódy i dragów. Nie podobała mi się też grupa trzymająca władzę w zespole. Nazywałem ją szacownym gremium. Żartowałem! A oni potem opowiadali w wywiadach, jakim to są szacownym gremium!
[b]Występ w Jarocinie był ważny?[/b]
Nienawidzę Jarocina. Zapamiętałem wszędobylski smród i rzucanie kamieniami w zespół. Po czym skandowanie: „Przepraszamy! Przepraszamy!”.
[b]Homo Twist.[/b]
Z wielkim żalem musiałem zawiesić tę kapelę. Za mało ludzi przychodziło na koncerty. Może to złe nawyki, ale mam teraz wyższe wymagania. Lubię lepsze restauracje, chcę jeździć dobrym samochodem i nie cierpieć z powodu długów. Nie zamierzam siedzieć w undergroundzie w wieku 50 lat. Moim planem jest zrobienie wszechświatowej, ogólnogalaktycznej kariery.
[b]Był pan pewien, że udział w „Idolu” w niej pomoże?[/b]
Tylko po to tam poszedłem, żeby lansować własną osobę. Miałem nadzieję, że będę miły. Po dwóch godzinach chciałem wszystkich porozstawiać po kątach. Chciałem młodych uratować przed show-biznesem. Mogliby sobie nie dać rady. Popełnić samobójstwo. W show-biznesie trzeba być twardym.
[b]Współpraca z Waglewskim.[/b]
Nagraliśmy płytowy hit 2007 roku. Lubię Wojtka. Jest wiecznym dzieciakiem, choć potrafi być złośliwy, co u niego akurat mi się podoba. Być może będziemy jeszcze pracować.
[b]Już pracujecie. Nagraliście szlagier „Wszyscy muzycy to wojownicy”.[/b]
Wojtek zadął w potężną trąbę! Żeby czasem nie stracił oddechu! Myślałem, że pęknę ze śmiechu, jak usłyszałem tę piosenkę. Zawsze był ironiczny, a teraz zaśpiewał o sztandarze, o buncie.
[b]Można pomyśleć, że to pastisz Perfectu. Waglewski zawsze krytykował Perfect i nagrał coś w jego stylu.[/b]
Możliwe. Ale jak usłyszałem piosenkę, od razu dopisałem słowa: „Bierzcie mnie, nieście, doceńcie mnie wreszcie”. Śpiewam to, żeby złamać pompatyczny nastrój. Litości!
[b]Kompozycja powstała na potrzeby kampanii pewnego browaru.[/b]
Próbują mnie do niej wciągnąć tylnymi drzwiami. Przecież nie będę reklamował piwa!
[b]Dlaczego?[/b]
Bo wolałbym whisky! Piwo to siki.
[b]Waglewski też nie lubi piwa?[/b]
W życiu go z piwem nie widziałem. Woli wino. Ale nie o piwo tu chodzi, tylko o kasę.
[b]A pan dalej niezależny.[/b]
A co? Jestem jednym z nielicznych muzyków, który niczego nie reklamuje. Ale to też jest kwestia czasu. I, prawdopodobnie pieniędzy. Bo przychodzi taki moment, że trudno jest odmówić przyjęcia dużej kwoty. Nawet raperzy chodzą w koszulkach z napisem „Tu jest miejsce na twoją reklamę”.
[b]Zgodził się pan na udział w „Idolu”, a nad reklamą się zastanawia?[/b]
„Idol” rozpropagował moją osobę. Telefon zaczął dzwonić, jak oszalały. Stałem się marką, brandem. I mam reklamować inne marki?
[b]Zaśpiewał pan też ostatnio „Tanich drani”, „Smutny deszczyk” i „Bez ciebie” Przybory i Wasowskiego na płycie „Starsi Panowie”. Oglądał pan ich w dzieciństwie?[/b]
Po pierwsze nigdy nie wydawali mi się starzy, po drugie – chyba wszyscy ich oglądali. Pokazywali przedwojenny sznyt: jacy Polacy byli przed wojną. Ale najważniejsze jest to, i to moja uwaga osobista: Jeremiego Przyborę uważam za najlepszego tekściarza w historii polskiej piosenki. Najbardziej mi się podoba, że potrafił pisać o niczym. Nie musiał mieć tematu ani natchnienia.
[b]Miał pan wpływ na dobór piosenek?[/b]
Powiem szczerze: dostałem zlecenie, jakich mam kilka rocznie. A to, że firmuję płytę z Kukizem, wyszło nagle. Kilka lat temu między mną a Pawłem powstał konflikt. Poszło o sprawę Opola. Mieliśmy o jego przynależności państwowej odmienne zdanie. I na tym bym zakończył. Kiedy się okazało, że z jakichś przyczyn – być może dykcyjnych! – Muniek nie może zaśpiewać ze mną „Tanich drani”, zaproponowałem Kukiza, bo wydawało mi się, że w ten sposób zakopiemy wojenny toporek. A teraz wszyscy uważają, że wymyśliliśmy płytę i jesteśmy najlepszymi kolegami. No, niech wam będzie.
[b]Oglądaliście przed nagraniem „Tanich drani” wykonanie Czechowicza i Michnikowskiego?[/b]
Ja oglądałem! Potem nagrałem pół piosenki i, jak Boga kocha, z Pawłem się nawet nie widziałem.
[b]Dziś nagrywa się tak większość płyt, a w szczególności duety. Czy to ma znaczenie?[/b]
Dla mnie najmniejszego.
[b]Wystąpicie na żywo?[/b]
Obawiam się, że tak! Wcześniej nakręcimy wideoklip.
[b]Jak myśli pan o swoim wizerunku? Pamiętam, jak promował pan w Warszawie płytę „Moniti Revan” Homo Twist. Nosił skórę pomalowaną olejną farbą, a nogi trzymał po amerykańsku – na stole.[/b]
Takiego wtedy miałem „stajla”. Ale to było 15 lat temu!
[b]Wystąpi pan kiedyś we fraku jak Starsi Panowie?[/b]
Dobry frak nie jest zły. Dobrze bym wyglądał. Mam dobrą sylwetkę. Ćwiczę i staram się być w formie.
[b]Myśli pan o starości w stylu Grzesiuka czy Fogga?[/b]
Zadał mi pan niezwykle trudne pytanie. Muszę sobie zrobić drinka... Powiem tak: jak wielu Polaków jestem alkoholikiem i z pewnością bliżej mi do Grzesiuka niż do Fogga. Oczywiście, gdybym miał wybór – wolałbym się zestarzeć tak jak Fogg. Ale chyba będę starzał się jak Grzesiuk.
[b]Skąd ta pewność? Mimo wszystko ustatkował się pan.[/b]
Tak? A Nina Terentiew uważa, że wciąż jestem nieprzewidywalny i chce znać każde słowo, jakie wypowiem na Top Trendach. Są też tacy, którzy chcieliby mnie widzieć w rynsztoku z igłą wbitą w przedramię. Nie miałem prawa żyć inaczej. A jednak! Mój sukces jest dla wielu solą w oku, zwłaszcza w Krakowie. I to sprawia mi nieustanną przyjemność. Jeszcze dziesięć lat temu słyszałem za plecami obelgi i musiałem się bić. Teraz spotykają mnie objawy sympatii. Ludzie machają do mnie. Mówią „dzień dobry”.
[b]Może dlatego, że zaczął pan śpiewać stare dancingowe szlagiery?[/b]
Wiem: jestem idolem starszych pań. Ale zawsze lubiłem dancing. Jeszcze z Pudelsami próbowałem grać taką muzykę, byli jednak za słabi technicznie. Dlatego założyłem Psychodancing. I właśnie ten zespół zagra na Top Trendach. A teraz użyję zwrotu, który uwielbiam: otóż Psychodancing zagra pod kierunkiem kompozytora. Czyli mnie!
[ramka][b]Maciej Maleńczuk[/b]
Na sopockim festiwalu TOPtrendy będzie obchodził jubileusz 25-lecia działalności estradowej. W polskiej muzyce rozrywkowej jest jedną z najbarwniejszych postaci. Jako nastolatek trenował biegi przez płotki. W 1981 roku został skazany na dwa lata więzienia za odmowę służby wojskowej. Po wyjściu na wolność zarabiał, grając na ulicy. Potem związał się z grupą Pudelsi.
W 1993 roku założył zespół Homo Twist. Jednocześnie występował z akustycznym repertuarem pod szyldem Pan Maleńczuk. Publikował m.in. w „bruLionie”, napisał poemat „Chamstwo w państwie”. Przełom w jego karierze nastąpił, gdy pojawił się jako juror w programie telewizyjnym „Idol”. Posypały się propozycje występów. Zagrał tytułową rolę w „Balu u Wolanda” w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Wielki sukces odniósł, nagrywając album „Waglewski/Maleńczuk” z przebojem „Koledzy”. Obecnie kieruje zespołem Psychodancing, z którym wydał już dwie płyty. Znalazły się na nich m.in. nowe wersje dawnych polskich przebojów. W czerwcu 2010 roku ma się ukazać podwójny album koncertowy Macieja Maleńczuka z jego największymi przebojami. Obecnie pracuje nad płytą z songami Włodzimierza Wysockiego we własnym przekładzie. [/ramka]