W dyrygenckim fachu uznanie zdobywa się zazwyczaj w wieku dojrzałym, tymczasem on ma 29 lat, a już stał się tak sławny, że niewielu artystów może się z nim równać. Świat ogarnęła choroba zwana dudamelmanią, jej objawy polegają na tym, że bilety na występy młodego Wenezuelczyka rozchodzą się błyskawicznie, a po koncertach zachwytom nie ma końca.
Zrobił karierę wręcz niespotykaną, skoro w tym wieku jest szefem trzech orkiestr – w Göteborgu, Los Angeles oraz tej, z którą łączą go najdłuższe związki,
Simon Bolivar Youth Orchestra w ojczystej Wenezueli. Z nią właśnie w niedzielę wystąpi w Warszawie.
Gustavo Dudamel i wenezuelscy muzycy są wychowankami niezwykłego systemu edukacyjnego, wprowadzonego w Wenezueli przed 35 laty. Takich szkół nie ma w żadnym innym kraju. Nie tylko dlatego, że nauka jest w nich bezpłatna, a prawie 300 tys. uczniów rekrutuje się z najbiedniejszych środowisk. W Wenezueli lekcje muzyki nie stają się przykrym obowiązkiem, przypominają zabawę, a wszyscy uczniowie są uśmiechnięci. Opowiada o tym film dokumentalny „El Sistema” (piątek, godz. 21.30). Poznamy w nim człowieka, który wymyślił ten system, będziemy uczestniczyć w lekcjach oraz próbach. Najciekawsze są jednak zwierzenia rodziców, którzy wiedzą, że muzyka ochroniła ich dzieci przed narkotykami i wejściem na drogę konfliktu z prawem.
Najzdolniejsi wychowankowie zostają członkami Simon Bolivar Youth Orchestra. W sobotę (godz. 22) i niedzielę (godz. 21.50) podpatrzymy, jak przebiegał jej pobyt na festiwalu w Salzburgu w 2008 roku. Wenezuelscy muzycy wzbudzili tam sensacje, wykupiono wówczas bilety nawet na ich próby. A z młodzieżową orkiestrą koncert potrójny Beethoevna zagrali: Martha Argerich oraz bracia Renaud i Gautier Capucon.