Jestem następny w kolejce, zarobię na Harasimowiczu. Oto zarys mojego scenariusza. W wielkim mieście przez duże W żyją sobie fajnie Ceniony Scenarzysta i Piękna Aktorka. On zajmuje się pisaniem, ona graniem, ale ponieważ ona jest Piękna, a on bywa Ceniony, szybko zaczynają się przebranżawiać.
Ich nową branżą staje się szeroko rozumiany celebrytyzm, a więc: Bankiety w Sobotę, Gdy Łapie Się Robotę, Imprezki z Przytupem Ścielące Się Trupem, Nauka Ostrej Jazdy w cyklu „Gwiazda u Gwiazdy” oraz Garden Party Na Całego „Odkryj Karty Nasz Kolego”. Potem przychodzi czas na telewizyjne programy rozrywkowe, najwyższy poziom celebryckiego wtajemniczenia, gdy trzeba ujawnić, kto w naszym związku głośniej dłubie w nosie, a kto ciszej spuszcza wodę. Po czymś takim każdy by zatęsknił za prawdziwą sztuką. – Dość mam własnego siedzenia! – woła w moim scenariuszu Ceniony Scenarzysta. – Napiszę o krzyżu!
Pisze tak szybko, że trzeba to będzie pokazać na zwolnionych obrotach. Wkrótce scenariusz jest gotowy, a jego autor dostaje zaproszenie do telewizji komercyjnej, gdzie ze swadą opowiada, że jego bohater będzie stał „po stronie prawdziwego krzyża”. Mamy tu do czynienia z klasycznym motywem „krzyża w krzyżu”, bo przecież już w pierwszej scenie mojego scenariusza Ceniony mówi do Pięknej: „Krzyż pański z tymi rachunkami. Skąd na to wszystko brać?”. Dalszy ciąg państwo znacie.
Nie zdradzę zakończenia, bo go nie znam. Dodam tylko, że mój bohater wyruszy na poszukiwania sponsora. Jest rok 2011 i jedynymi firmami, które stać jeszcze na produkowanie filmów, są partie polityczne. W SLD rozmowa jest konkretna: „Macie, kolego, nasze pełne poparcie. Zorganizujcie pieniądze i do dzieła”. Idzie do Platformy. „Damy forsę, jeśli pan wykreśli naszą kapitulację w dniu planowanych przenosin krzyża, wstydliwe wieszanie tablicy i trzy czwarte kwestii Palikota. W zamian proponujemy wzruszającą scenę otwarcia Orlika w Zawichoście”.
W siedzibie PiS nie ma nikogo, kto mógłby odpowiedzieć na pytanie, czy jest prezes, bo go nie ma, więc nie ma komu podjąć decyzji, kto miałby odpowiedzieć na to pytanie, tak by prezesa nie urazić. „Poza tym był już film – mówi anonimowo Beata K. – »Solidarni 2010« i niech się Ceniony skontaktuje z tamtą ekipą, a że nie ma ładnej buzi, może sobie wziąć na pamiątkę pochodnię”. Napisy i do kasy. Wszystko jest dla ludzi, nawet scenariusze.