Dawno, dawno temu, kiedy każdy Polak miał do dyspozycji w swym telewizorze tylko jeden, oficjalny program, te spektakle oparte głównie na zachodniej literaturze kryminalnej, cieszyły się oszałamiającą popularnością. W czwartki cały kraj oglądał „Kobry". Nie dlatego że były wyjątkowym wydarzeniem artystycznym lub przykuwały mrożącą krew akcją. „Kobry" próbowały przede wszystkim pokazać kawałek innego, „zachodniego" świata, w której nie ma milicji zwanej ludową, lecz jest elegancki Scotland Yard, a śledztwa w sprawie popełnionych zbrodni prowadzi się w salonie.
Widowiska Teatru Sensacji największe triumfy święciły w latach 60., w czasach czarno-białej telewizji, choć żywot „Kobry" był znacznie dłuższy. W dekadzie gierkowskiej, gdy władza nieco szerzej uchyliła okno na Zachód i w polskich kinach pojawiło się więcej filmów amerykańskich, produkcje made in TVP zaczęły stawać się z lekka anachroniczne.
„Kobry" były bowiem zdecydowane bliższe teatrowi niż filmowi. Realizowano je w studyjnym wnętrzu, w nader umownych dekoracjach. Firmowali te spektakle jednak najlepsi reżyserzy, a od udziału w nich nie stronili najwybitniejsi aktorzy. Można się o tym przekonać podczas obecnej retrospektywy Teatru Sensacji przygotowanym przez TVP Kultura.
Przegląd zaczął się prawdziwie sensacyjnie, pokazem wydobytego z archiwum spektaklu „Cała prawda" z 1963 roku w reżyserii Janusza Morgensterna, w którym Zbigniew Cybulski zagrał mordercę podszywającego się pod inspektora policji. To jedna z nielicznych kreacji telewizyjnych tego aktora, który rzadko pojawiał się na małym ekranie.