Bohater sztuki Stanisława Kuźnika – Gustaw (Zbigniew Zapasiewicz) jest emerytowanym sędzią, człowiekiem żyjącym wyłącznie wspomnieniami o zmarłej żonie. Nie radzi sobie z wieloma osobistymi sprawami, choćby wychowaniem chorego psychicznie syna. Czuje się bezbronny wobec wyzwań otaczającego go świata, a własne wątpliwości woli zagłuszać muzyką klasyczną.
W kluczowym momencie spotyka Matyldę (Magdalena Cielecka), przebojową dziennikarkę telewizyjną, goniącą za sensacją, typową reprezentantkę środowiska celebrytów. Pewne tragiczne zdarzenie oraz spotkanie z panem Gustawem każe jej nie tylko zwolnić tempo życia, ale i zweryfikować wyznawaną przez lata hierarchię wartości.
Wielkim atutem spektaklu Macieja Wojtyszki jest aktorstwo. Zbigniew Zapasiewicz to mistrz sceny osadzony w tradycji polskiego teatru, Magdalena Cielecka zaś – jedna z najciekawszych aktorek młodego pokolenia, reprezentantka awangardowego TR Warszawa Grzegorza Jarzyny. Sceny, która wielokrotnie stawała w kontrze do tradycji, poszukując nowych środków wyrazu.
W inscenizacji sztuki Stanisława Kuźnika te dwie silne osobowości działają w niezwykłej symbiozie. Zapasiewicz wnosi mądrość, spokój, doświadczenie starego człowieka, Cielecka zaś urodę młodości i temperament. Ich relacje – nauczyciela i krnąbrnej uczennicy – przechodzą we wzajemne zainteresowanie. Po tym spotkaniu pan Gustaw gotów jest na realizację tak niekonwencjonalnych pomysłów jak choćby… pędzenie jachtem przez pole pełne żyta.
W tym przedstawieniu jest zresztą kilka aktorskich perełek. Choćby Adam Woronowicz jako nieśmiały, romantyczny listonosz czy Olga Sawicka (na zdjęciu) jako pełna liryzmu Milena. Sporym zaskoczeniem jest też Sławomira Łozińska w roli temperamentnej gosposi Marii Magdaleny. Widzowie oglądający dziś ją w serialu „Barwy szczęścia” uświadomią sobie, że do roli w tym spektaklu musiała przytyć co najmniej kilkanaście kilogramów.