Oto truizm za truizmem, którym w „Jak niebie” Kaya Pollaka nadano realne kształty i uwiarygodniono konkretnymi sytuacjami, które mogą zdarzyć się wszędzie. Mała osada gdzieś na północy Szwecji. Przybywa tam, by zamieszkać na stałe, dyrygent o międzynarodowej sławie Daniel Daréus, któremu zawał serca przerwał świetnie rozwijającą się karierę.
Wraca do stron, gdzie spędził dzieciństwo (niezbyt udane), by wyciszyć się, odnaleźć równowagę psychiczną i nabrać sił fizycznych. Unika więc ludzi, nade wszystko przekładając samotność. Do czasu. Powróci do społeczności za sprawą muzyki, która jest dla niego wartością najwyższą. Zaproszony przez pastora podejmuje się prowadzenia amatorskiego chóru przy miejscowym kościele.
Pierwsze próby burzą z pozoru uporządkowaną społeczność. Oto pojawia się przywódca, na którego czekali. Ale on nie chce, nie ma siły na podjęcie tej roli. Ujawniają się skrywane konflikty i napięcia, ale także uczucia, których wcześniej sobie nie uświadamiano, bądź nie potrafiono ich wyartykułować. „Jak w niebie” to niezwykle konsekwentna pochwała muzyki, w finale może trochę nazbyt patetyczna, jako siły sprawczej, wpływającej na ludzkie losy.
wtorek | Jak w niebie ***23.35 | tvp 2 | Dramat obyczajowy. Szwecja 2004