W telewizji widzimy kampanię informacyjną o tym, co nas czeka po wprowadzeniu naziemnej telewizji cyfrowej. Dla przeciętnego telewidza ma być lepiej i taniej – lepsza jakość obrazu i dźwięku, bezpłatny dostęp do większej liczby kanałów, możliwość uruchomienia języka migowego bądź napisów dla niesłyszących i wiele innych.
Pełne przejście z telewizji analogowej na cyfrową ma nastąpić w połowie przyszłego roku, już dziś jednak część widzów przełącza się na cyfrową telewizję. Ma to swoje konsekwencje nie tylko dla nich, ale i dla nadawców. Widz analogowy różni się bowiem od tego cyfrowego.
Firma AtMedia zajmująca się sprzedażą czasu reklamowego dla kanałów tematycznych przeanalizowała wyniki oglądalności różnych programów i stacji telewizyjnych za trzeci kwartał tego roku, biorąc pod uwagę właśnie różnice między „widzem analogowym" i „cyfrowym".
Okazuje się, że widzowie, którzy wcześniej mieli dostęp wyłącznie do czterech – pięciu głównych stacji i dzielili tylko pomiędzy nie swój czas przeznaczony na oglądanie telewizji, coraz częściej wybierają nowe stacje, do których właśnie zyskali dostęp. I tak, jeśli widzowie analogowi aż 90 proc. swojego czasu poświęcali na oglądanie czterech głównych stacji (TVP 1, TVP 2, TVN, Polsat), to cyfrowi poświęcają już tylko 55 proc.
Najwięcej tracą stacje Telewizji Polskiej, na które widzowie analogowi przeznaczają 46,2 proc. czasu oglądania, a cyfrowi już zaledwie 22,9 proc. Polsat z wynikiem 31,4 proc. wśród analogowych spada do 18,3 proc. wśród cyfrowych. Jedynie TVN odnotowuje niewielki wzrost z 12,2 proc. czasu, jaki poświęcali mu widzowie analogowi, do 13,6 proc. czasu, jaki poświęcają mu widzowie cyfrowi. Beneficjentami dostępu do większej ilości kanałów są zaś nowi gracze, którzy nadają w ramach cyfrowych multipleksów, jak choćby Polo, ATM Rozrywka, Eska TV czy inne mniejsze stacje już istniejące, jak np. TV 4.