Hannibal na AXN

Mads Mikkelsen w jednym z najgłośniejszych tegorocznych seriali "Hannibal" gra doktora Lectera – pisze Barbara Hollender

Publikacja: 05.04.2013 19:59

– To było duże ryzyko – mówi „Rz" aktor. – Scenariusz bardzo mi się spodobał, ale kto może wejść w buty Anthony'ego Hopkinsa? Dlatego wahałem się, czy tę propozycję przyjąć. Jednak scenarzysta i producent Bryan Fuller przekonał mnie. Poprosił, żebym dał mu 10 minut. Zaczął mówić o swoim serialu i po dwóch godzinach nadal siedzieliśmy przy stole, a on opowiadał i opowiadał.

Zobacz galerię zdjęć

Z powieści na ekran

Hannibal Lecter pojawił się w 1981 roku w powieści Thomasa Harrisa „Czerwony smok". Pierwszą ekranową twarz dał mu pięć lat później Brian Cox w filmie „Łowca" Michaela Manna. Ale legenda intelektualisty-kanibala narodziła się dopiero w 1991 roku, gdy Jonathan Demme zekranizował drugą książkę Harrisa z tego cyklu – „Milczenie owiec". Sukces przeszedł wszelkie oczekiwania.

Amerykańska Akademia Filmowa obsypała film Oscarami we wszystkich najważniejszych kategoriach (najlepszy film, reżyseria, scenariusz, dwie główne role), a widzów zafascynował demon zła ucieleśniony przez genialnego Anthony'ego Hopkinsa. Brytyjczyk powtórzył swoją kreację w dwóch kolejnych tytułach – „Hannibalu" (2001) i „Czerwonym smoku" (2002). Cztery lata później Harrisowski morderca odżył w kinach raz jeszcze w „Hannibalu. Po drugiej stronie maski", gdzie przybrał twarz Francuza Gaspara Ulliela. Nas ten obraz Marka Webbera interesował o tyle, że scenografię zrobił do niego Polak Allan Starski.

Powrót kanibala

Dzisiaj Hannibal Lecter znów wraca na ekrany. Tym razem małe. Współczesny świat coraz częściej widzi złożoność życia i historii, analizując genezę zła. A zło potrafi bardziej fascynować niż lekko nudnawe dobro. W telewizjach królują więc seriale unikające oczywistości, których bohaterowie bywają antypatyczni czy groźni, jak choćby seryjny zabójca z „Dextera". Ale Lecter różni się od nich zasadniczo.

– Oni mają jakieś powody, dla których stali się demonami – tłumaczy Mikkelsen. – Hannibal pewnie uznałby ich za banalnych. On jest piekielnie inteligentnym sztandarem zła. W śmierci odnajduje piękno. Delektuje się nią. To nie jest psychopata, lecz szatan. W przygotowanym przez Bryana Fullera „Hannibalu" Lecter jest wciąż na wolności. Jako psychiatra pomaga agentowi FBI rozwikływać trudne sprawy morderstw. Mads Mikkelsen dodaje mu coś, czego nie dostał od Hopkinsa: uczucia. Bardzo tłumione, ale jednak. A poza tym jego kanibal jest facetem tajemniczym i bardzo seksownym.

Bond to Bond

Ostatnie lata to dobry czas Mikkelsena. Duński aktor zagrał kilka znakomitych ról. Przystojny i błyskotliwy, po Stellanie Skarsgardzie i Viggo Mortensenie jest kolejnym Skandynawem, który podbił Amerykę. Ale jednocześnie nie zapomina o Europie. Za oceanem grywa głównie złoczyńców, na Starym Kontynencie tworzy bardziej złożone kreacje. Jedna z nich – w „Polowaniu" Thomasa Vinterberga – przyniosła mu nagrodę aktorską na ostatnim festiwalu w Cannes.

Mikkelsen ma 48 lat. Urodził się w Kopenhadze. Jego ojciec jest aktorem, który – choć sam nie odnosił wielkich sukcesów – swoją pasją zaraził nie tylko Madsa, ale też swojego starszego syna Larsa. Mads na początku kariery przez osiem lat pracował jako tancerz. W 1996 roku skończył Arhus Theatre School i wdarł się na ekran przebojem dzięki roli skina i handlarza narkotykami w „Dealerze" Nicolasa Windinga Refna. Na arenie międzynarodowej zaistniał przed dekadą, gdy w „Królu Arthurze" wcielił się w Tristana. To wtedy spotkał się po raz pierwszy na planie Hugh Dancy'ego, który w „Hannibalu" gra agenta Willa Grahama.

– Nie mieliśmy wtedy wielu wspólnych scen, a czas spędzaliśmy głównie na koniach, ale ta znajomość pomogła nam podczas kręcenia serialu – przyznaje Mikkelsen. – Nie zaczynaliśmy wszystkiego od nowa, szybko się zaprzyjaźniliśmy. Nie jest to bez znaczenia dla naszych serialowych postaci, które nasycone są wzajemną fascynacją.

Na szczyty show-biznesu wyniosła Madsa Mikkelsena rola czarnego charakteru Le Chiffre'a w „odnowionym" Bondzie „Casino Royal". Uwagę mediów przykuwał tam oczywiście nowy agent 007 Daniel Craig, ale geniusz matematyczny i pokerzysta finansujący światowy terroryzm stworzony przez Mikkelsena też intrygował. I szeroko otworzył Duńczykowi drzwi do kariery międzynarodowej. Do hollywoodzkich hitów w stylu „Starcia tytanów" czy wielkich koprodukcji jak „Chanel i Strawinski" czy „Trzej muszkieterowie" Paula W.S. Andersona, gdzie zagrał kapitana Rocheforta. – Bond to Bond – śmieje się aktor. – Odkąd mnie zobaczono w tym filmie, jestem zasypywany scenariuszami. Dostaję stale propozycje ze Stanów, ale też stałem się bardziej popularny we własnym kraju.

Wierny Europie

Mikkelsen jest wierny swoim korzeniom. Tak naprawdę najciekawsze role zagrał w filmach skandynawskich.

– „Dogma 95" propagująca skromne kino skupione na ludziach odcisnęła piętno na naszej sztuce – mówi. – Dzisiaj duńscy reżyserzy odeszli od zasad tego manifestu, używają sztucznego światła i nie stronią od przemocy, ale szacunek dla prawdy w nich pozostał. Może dlatego nawet skandynawskie kryminały mają w sobie coś zwykłego. Szarość, jakiej nie dopatrzy się widz w sensacyjnym kinie amerykańskim. Nasze komedie też nie niosą ani francuskiego romantyzmu, ani amerykańskiego zwariowania. Są trochę smutne i tylko trochę śmieszne.

W ostatnim czasie rodacy zaoferowali Mikkelsenowi ciekawe role. W „Valhalli. Mrocznym wojowniku" Nicolasa Vindinga Refna stworzył surową postać wyzwolonego z niewoli, niemego i jednookiego wojownika. W nominowanym w tym roku do Oscara „Kochanku królowej" Nikolaja Arcela wcielił się w doktora Struensee, który w XVIII wieku leczył duńskiego króla Christiana VII, romansował z jego żoną, ale też stał się w państwie szarą eminencją, wprowadzając wiele demokratycznych reform. A nagrodzona w Cannes rola nauczyciela niesłusznie oskarżonego o molestowanie seksualne pięciolatki z „Polowania" Thomasa Vinterberga to kreacja wyważona, a jednocześnie bardzo poruszająca.

– Superprodukcje są dla mnie powrotem do chłopięcych marzeń – przyznaje aktor. – Zabawą w rycerzy, muszkieterów, piratów. Dramaty – poważną rozmową. W życiu jest miejsce na jedno, i na drugie.

Od 10 kwietnia Madsa Mikkelsena można oglądać w telewizji AXN, gdzie jako Hannibal Lecter z kamienną twarzą będzie przyrządzał bardzo wyrafinowane, wytrawne potrawy.

 

 

– To było duże ryzyko – mówi „Rz" aktor. – Scenariusz bardzo mi się spodobał, ale kto może wejść w buty Anthony'ego Hopkinsa? Dlatego wahałem się, czy tę propozycję przyjąć. Jednak scenarzysta i producent Bryan Fuller przekonał mnie. Poprosił, żebym dał mu 10 minut. Zaczął mówić o swoim serialu i po dwóch godzinach nadal siedzieliśmy przy stole, a on opowiadał i opowiadał.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 93% artykułu
Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu