TVP Kultura jest najczęściej przeze mnie nagrywanym kanałem. Systematyczny telewidz rzeczywiście ma szansę zobaczyć tu kawał dobrego kina, za co wielka nagroda należy się zespołowi. Ale nieuchronnie pojawia się pytanie: skoro jesteście tak dobrzy, dlaczego nie ogląda Was znacznie, znacznie więcej telewidzów?! Jeśli odrzucimy odpowiedź, że publiczność jest najzwyczajniej głupia, mamy problem. Jego pierwsza część polega na zbyt archaicznym rozumieniu kultury, co w wydaniu zespołu zawiera się między biegunami „albo albo".

Tak więc albo pokazywana jest sztuka/kultura wysoka, a telewizja stanowi zaledwie kanał przekazu, niewiele dodając od siebie. Albo dominuje nieliczna „awangarda", przez co rozumie się skrajne odłamy popkultury. Tymczasem cały środek nie jest objęty refleksją. Mam tu na myśli kulturę codzienności, nasz stosunek do audiowizualności i rozmaite próby tworzenia artystycznego lub quasi-artystycznego przez większość użytkowników mediów. Chciałbym na przykład zobaczyć poważne (co nie znaczy nudne) programy o istotnym problemie, jaki stanowią celebryci rożnych skal i odłamów. Nie interesować się tym, to znaczy oddać walkowerem mediom tabloidowym to, co jest zbyt ważne, żeby go właśnie w ten sposób traktować.

Moja druga wątpliwość dotyczy właśnie traktowania. Chciałbym, żeby TVP Kultura propagowała kulturę dyskusji i dialogu – zapomnianych jakości codzienności. Tymczasem zbyt często – a szczególnie wtedy, gdy w studio są ponad trzy osoby – słyszę kakofonię wielogłosową. Co gorsza: nie istnieją inne zdania i poglądy – liczą się te tylko moje, pod warunkiem że je wykrzyczę i zdołają się przebić. TVP Kultura na jej urodziny trzeba więc życzyć braku samozadowolenia – bardzo się przyda.