Borgiowie

Serial HBO „Rodzina Borgiów” opowiada o dziejach jednego z najważniejszych rodów Europy. Ile w nim prawdy historycznej, a ile fantazji scenarzystów?

Aktualizacja: 26.05.2013 17:04 Publikacja: 25.05.2013 01:01

Serial HBO „Rodzina Borgiów” to filmowa megaprodukcja ze świetnie dobranymi aktorami. Od lewej: Jere

Serial HBO „Rodzina Borgiów” to filmowa megaprodukcja ze świetnie dobranymi aktorami. Od lewej: Jeremy Irons jako Aleksander VI, Holliday Grainger w roli córki papieża Lukrecji oraz Franc,ois Arnaud jako Cezar Borgia

Foto: HBO

Artykuł z archiwum tygodnika Uważam Rze

"Ecce Homo", „Oto człowiek" – miał rzec Poncjusz Piłat wydający sąd nad Chrystusem. Tak zatytułował stworzony przez siebie wizerunek Syna Bożego w koronie cierniowej Elias Garcia Martinez, mizernej raczej sławy artysta hiszpański z początku XX w. Swój obraz umieścił na ścianie kościoła w malowniczym aragońskim mieście o średniowiecznym rodowodzie. Dzieło nie miało większej wartości artystycznej ani kultowej i pozostałoby zapewne nieznane, gdyby nie dobre chęci Cecilii Gimenez, 80-letniej miejscowej malarki amatorki, która postanowiła dokonać jego restauracji i tym samym ocalić je od zapomnienia. Ocaliła. W 2012 r. zniszczony przez sędziwą konserwatorkę fresk, teraz wyobrażający coś na kształt małpy w pozie kontemplacyjnej, stał się jedną z internetowych ikon. Społeczność użytkowników sieci wyposażyła „nową wersję" w znaczenia, uznała za symbol współczesnej kondycji ludzkiej i duchowości, zaraziła fenomenem inne media i w ogóle znakomicie się bawiła. Dzięki temu świat usłyszał o Sanktuarium Łaski, na którego murze widnieje owo malowidło, oraz poznał nazwę miasta, gdzie się to wszystko zdarzyło – Borja. Rzecz w tym, że piękna miejscowość jest źródłem innej opowieści, znacznie ważniejszej i bardziej intrygującej, która znalazła swe miejsce w dziejach Europy, a której tłem był rozkwit nowej epoki. Opowieści o żądzy władzy, pisanej krwią, zbrodnią, występkiem, lubieżnością i pychą. Senna Borja bowiem, wyobraźcie sobie, była kolebką potworów.

Przybysze z Walencji

Trzeba przyznać, że Borgiowie, przybysze z hiszpańskiej Walencji, wtedy części Korony Aragońskiej, na to miano solidnie sobie zapracowali. Pierwszym, o którym usłyszały całe Włochy, a potem cała Europa, był Alfons, syn Dominga, jednego z najznamienitszych panów w Borji. Choć zasiadł na Tronie Piotrowym i wyznaczał ścieżki Kościoła jako Kalikst III, jego imię nie przetrwało w powszechnej pamięci. Być może dlatego, że nie wpisał się w sposób znaczący do czarnej legendy Borgiów – jego najpoważniejszą przywarą był nepotyzm, w swoich czasach zatem (ani w żadnych innych) nie miał czym imponować. Ale przetarł drogę: jako troskliwy wuj uczynił kardynałem swego protegowanego, Rodriga, najmroczniejszego z przedstawicieli rodu.

Zobacz zwiastun serialu  "Rodzina Borgiów"

Rodrigo, urodzony w 1431 roku, poszedł w ślady swego dobroczyńcy: konsekwentnie zdobywał kolejne tytuły i zaszczyty w hierarchii duchownej i świeckiej, by zostać wybranym na papieża w przesławnym 1492 r. Gdy Kolumb odkrywał Amerykę, nie zdając sobie z tego sprawy, gdy z Hiszpanii wypędzano Żydów, gdy w Wenecji powstawał pierwszy doskonale zorganizowany system monetarny, słowem – gdy rodziła się nowożytna Europa, w Stolicy Apostolskiej przejmował władzę człowiek, który miał zasłynąć jako najnikczemniejszy wśród przywódców Kościoła katolickiego. Aleksander VI, bo takie imię przyjął, nie zaprzeczał wielu zarzutom bądź nawet je potwierdzał. A oskarżano go o znacznie więcej. Miał kochanki i choć się tym nie chwalił, nie czynił też z tego wielkiej tajemnicy. Uwielbiał rozwiązły tryb życia: urządzane przez niego orgie stawały się wydarzeniem towarzyskim w kręgach zepsutej do szpiku kości arystokracji i powodem głębokiego oburzenia niższych warstw społecznych oraz tych spośród dobrze urodzonych, którzy kwestii sumienia i moralności nie traktowali wyłącznie instrumentalnie.

Dla Borgii libertynizm był nie tylko sposobem na życie, ale i stylem uprawiania polityki, a ta była jego drugą pasją. Własne słabości są doskonałym narzędziem poznawania cudzych – uczciwi i prawi często nie doceniają nieograniczonej głębi ludzkiego upadku – a stąd już tylko krok do korupcji, szantażu i opartych na strachu sojuszy. Rodrigo nie miał skrupułów, osiągał więc zamierzone cele ze skutecznością, która mogłaby inspirować Machiavellego. Oplótł siecią intryg cały Rzym, jemu też w rezultacie przypisywano uczynienie ze Świętego Miasta przedsionka piekieł, a nawet odpowiedzialność za desperackie wystąpienie Lutra. Gdy wymagało tego wzmocnienie własnego autorytetu, nie cofał się przed okrucieństwem i zbrodnią – ci, którzy go zawiedli lub stanęli mu na drodze, ginęli w nurtach Tybru lub konali otruci. Ilu z przeciwników Hiszpana zmarło śmiercią nienaturalną, historycy nie zdołają zapewne dokładnie ustalić już nigdy.

O występkach Borgiów pisano powieści i sztuki teatralne. I kręcono filmy

Aleksander VI był bodajże pierwszym papieżem, który oficjalnie przyznał, że ma dzieci. Co więcej, zadbał o ich kariery i odpowiednią pozycję w świecie dworów i koronowanych głów. Nie wahał się jednak równocześnie wykorzystać swoich potomków w realizacji własnych rozgrywek politycznych, a nawet, jak głosi wieść z epoki, w zaspokajaniu swych wszelakich pragnień. Wskazywał im drogę, którą sam uważał za najlepiej służącą budowaniu potęgi domu Borgiów. Nic więc dziwnego, że spadkobiercy Rodriga odziedziczyli po swoim rodzicielu nie tylko nieposkromioną żądzę władzy, ale i przekonanie, że żądza ta usprawiedliwia i uświęca środki.

Cesare Borgia, ukochany syn papieża, nie odnajdywał się w roli kościelnego hierarchy. Śnił o bardziej uniwersalnej i perspektywicznej jego zdaniem władzy świeckiej. Dowództwo nad armiami papieskimi i sukcesy wojenne oraz dyplomatyczne miały posłużyć spełnieniu jego największego marzenia – zdobycia własnego księstwa w Italii. Ktokolwiek przeszkodził mu w urzeczywistnianiu tej wizji, tracił wpływy, a czasem życie. Podobno ten zrodzony z konkubinatu młodzieniec zabił nawet swojego brata. Wielu badaczy odnosi się do tego punktu w jego biografii ze sceptycyzmem, bo źródła nie dostarczają niepodważalnych dowodów, ale rozpowszechnianą przez dekady pogłoskę uwiarygodniała liczba jej zwolenników, a poza tym pasowała do historii rodu. Po śmierci Aleksandra majestat utalentowanego intryganta zaczął blaknąć, marzenia się oddalały, aż w końcu przepadły pod murami jednego z zamków Nawarry, gdzie cieszący się sławą mistrza sztuki wojennej, butny hiszpański szlachcic poległ. Pozostała opowieść o synu równie bezwzględnym jak ojciec.

Córka papieża

Kolejną postacią, której warto poświęcić uwagę, była córka papieża Lukrecja. Równie ambitna jak męscy przedstawiciele rodziny, chciała zdobyć wszystko, co w owym czasie zdobyć mogła kobieta z warstwy uprzywilejowanej. Oczywiście w jej przypadku zdobyciu władzy służyły inne metody. Lukrecja była trzykrotnie zamężna, a chociaż każdy z tych związków został zaaranżowany przez jej ojca, zawierała je coraz bardziej świadoma możliwości, jakie ze sobą niosły. Mężowie dawali nazwiska, tytuły i alianse potrzebne rodzinie. Małżonka odwdzięczała się im na modłę Borgiów: pierwsze małżeństwo zakończyło się rozwodem, kiedy wybranek z linii Sforzów przestał być politycznie użyteczny. Nie obyło się przy tym bez skandalu. Lukrecja powiła dziecko, a cały Rzym zastanawiał się, czy to owoc romansu z jednym z zaufanych ludzi Aleksandra, czy może nawet gorzej, dziedzic zrodzony z kazirodczej pokusy. Drugi mariaż przetrwał jedynie kilkanaście miesięcy, bo mąż został zamordowany. I znowu ulica szeptała, że pożegnał się z tym światem nie bez pomocy szwagra i za wiedzą teścia. Trzecie małżeństwo okazało się najtrwalsze. Lukrecja obdarzyła Alfonsa d'Este licznym potomstwem i, jak się mogło wydawać, dojrzała do roli statecznej towarzyszki życia swojego męża i przykładnej renesansowej damy. Romanse jednak wcale się nie skończyły, a zła sława kobiety rozwiązującej problemy za pomocą własnych wdzięków i trucizny – zależnie od tego, które z narzędzi mogło się w danej sytuacji okazać bardziej efektywne – kładła się cieniem na życiorysie pięknej księżnej. To istotne, że pięknej. Takie wyobrażenie córki papieża jest charakterystyczne i dla plebejskiego podania, trwalszego niż przekaz historyczny, i dobrze oddaje atmosferę włoskiego renesansu. Zło musi być piękne, aby było pociągające.

Taką pozostała Lukrecja jako ikona kultury. Zmysłowa piękność, a zarazem „patronka" trucicielek i zimnokrwistych wszetecznic, symbol niewierności, podstępu i chciwości. A przecież tak niewiele o niej wiemy – po najpopularniejszej z Borgiów w wyobraźni zbiorowej pozostało zadziwiająco mało śladów pisanych i wiarygodnych relacji. I w naszej ignorancji, skonfrontowanej z nieprzychylną bajdą ludu, opartą na uproszczeniu, wyolbrzymieniu, autorytecie anonimowego tłumu i potrzebie posiadania jednoznacznego obrazu rzeczywistości, tkwi być może klucz do zrozumienia czarnej legendy Borgiów.

Zbrodnie i intrygi

Bo ród ten w apogeum swego rozkwitu był reprezentatywnym wytworem swojej epoki. Ówczesna Italia, podzielona, niestabilna politycznie i równocześnie przyciągająca szansą szybkiego sukcesu dla jego ambitnych i zdeterminowanych poszukiwaczy, była ziemią obiecaną. A do tego tutaj właśnie, jak w dziejowym kotle czarownic, spotykały się i nabrzmiewały do cyklopowych rozmiarów najważniejsze napięcia i konflikty ówczesnej Europy.

Agresywny, wbrew podręcznikowym laurkom, humanizm renesansu wypierał relikty średniowiecza, ale na fundamencie przejętych po poprzednim okresie zasad: idei wojny i idei umowy uzależniającej od siebie obie strony w niebezpieczny, bo niepozostawiający kompromisowych rozwiązań sposób. Mieszczaństwo pragnęło zająć miejsce szlachty, lecz wciąż nie nauczyło się nie zazdrościć jej tej niepowtarzalnej lekkości bytu. Reformatorzy Kościoła, pełni wiary w konieczność jego naprawy, przyczynili się do uwikłania Starego Kontynentu w koszmar wojen religijnych.

Walka i siła były argumentami ostatecznymi. Włochy doby narodzin nowoczesności nie były schronieniem dla słabych i wahających się. Kto pragnął zdobywać, musiał porzucić zahamowania. Zbrodnią i intrygą posługiwały się wszystkie możne rody włoskich republik: Visconti, Orsini, Malatesta, Sforzowie, wielcy Medyceusze... Borgowie nie stanowili wyjątku. Może o tym, że ich występki w pamięci pokoleń przesłoniły całkowicie ich niemałe zasługi, zadecydowało ich obce pochodzenie. A może fakt, że, paradoksalnie, unikali hipokryzji. Grzeszyli więc ostentacyjnie, spektakularnie, można by uznać, że czasami na pokaz. Wtedy skazywało ich to na klęskę. Później na dwuznaczne zwycięstwo: zostali bohaterami opowieści, a gdy opowieści zmieniły medium w czasach nam bliskich, zawładnęli umysłami odbiorców w dwójnasób.

Pisano o nich powieści i sztuki teatralne. Śpiewano. I kręcono filmy. Jeden z najnowszych to imponujący poziomem realizacji i głębią fabuły serial telewizyjny, emitowany w Polsce na antenie HBO. Już od soboty 25 maja (godz. 22.00) będziemy mogli obejrzeć kolejny, trzeci sezon. Wkrótce znowu spotkamy Borgiów.

Artykuł z archiwum tygodnika Uważam Rze

"Ecce Homo", „Oto człowiek" – miał rzec Poncjusz Piłat wydający sąd nad Chrystusem. Tak zatytułował stworzony przez siebie wizerunek Syna Bożego w koronie cierniowej Elias Garcia Martinez, mizernej raczej sławy artysta hiszpański z początku XX w. Swój obraz umieścił na ścianie kościoła w malowniczym aragońskim mieście o średniowiecznym rodowodzie. Dzieło nie miało większej wartości artystycznej ani kultowej i pozostałoby zapewne nieznane, gdyby nie dobre chęci Cecilii Gimenez, 80-letniej miejscowej malarki amatorki, która postanowiła dokonać jego restauracji i tym samym ocalić je od zapomnienia. Ocaliła. W 2012 r. zniszczony przez sędziwą konserwatorkę fresk, teraz wyobrażający coś na kształt małpy w pozie kontemplacyjnej, stał się jedną z internetowych ikon. Społeczność użytkowników sieci wyposażyła „nową wersję" w znaczenia, uznała za symbol współczesnej kondycji ludzkiej i duchowości, zaraziła fenomenem inne media i w ogóle znakomicie się bawiła. Dzięki temu świat usłyszał o Sanktuarium Łaski, na którego murze widnieje owo malowidło, oraz poznał nazwę miasta, gdzie się to wszystko zdarzyło – Borja. Rzecz w tym, że piękna miejscowość jest źródłem innej opowieści, znacznie ważniejszej i bardziej intrygującej, która znalazła swe miejsce w dziejach Europy, a której tłem był rozkwit nowej epoki. Opowieści o żądzy władzy, pisanej krwią, zbrodnią, występkiem, lubieżnością i pychą. Senna Borja bowiem, wyobraźcie sobie, była kolebką potworów.

Pozostało 85% artykułu
Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu