Za sukces można już uznać, że impreza, mimo kryzysu, nie tylko doszła do skutku, ale w konkursie zaprezentowanych zostanie nawet nieco więcej niż w ubiegłym roku spektakli i słuchowisk. –Polski Teatr TV wciąż jest zjawiskiem bez precedensu –mówi „Rz" Renata Czarnkowska-Listoś, dyrektor Agencji Filmowej TVPSA. – Brytyjczycy, czy Rosjanie realizowali swoje spektakle w sposób bardziej tradycyjny, bliższy teatrowi.
W Polsce od początku wyglądało to inaczej – wystarczy przypomnieć "Appolla z Bellac" w realizacji Hanuszkiewicza. Nasi twórcy od zawsze poszukiwali oryginalnego, telewizyjnego języka. Kolejne pokolenia twórców ten język ożywiało i wzbogacało. Tak jest i teraz.
W tym roku w konkursie będziemy świadkami niezwykłej rywalizacji, jaka nigdy nie miała miejsca w historii Dwóch Teatrów. Oto o festiwalowe laury walczyć będą trzy jednoaktówki Aleksandra Fredry, które telewidzowie oglądali na żywo w pamiętny wieczór 22 kwietnia z trzech ośrodków telewizyjnych w Krakowie, Katowicach i Warszawie. Ciekawe, jak ocenią je jurorzy, bo przecież 1,2 miliona widzów, którzy obejrzeli tę niezwykłą transmisję, ma już swoje typy.
Stale powiększa się publiczność radiowego teatru wyobraźni.
– Ostatnie badanie słuchalności mówi o 500 tysiącach słuchaczy – wylicza Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia. – Poprzednie wyniki informowały o 300-tysięcznym audytorium każdego słuchowiska. Ten duży wzrost nas bardzo cieszy, mówi bowiem o rosnącym zainteresowaniu sztuką radiową. Staramy się to zainteresowanie pogłębić, opowiadając historie, które bawią, uczą i skłaniają do refleksji.