Reklama
Rozwiń

Taniec jest piękny jak kwiat

Minęły trzy lata od śmierci ich mistrza, a oni nadal są razem. Nie tylko umacniają jego legendę, ale tworzą nowe spektakle

Publikacja: 05.05.2011 18:11

„Aria”, choreografia Gil Roman, Béjart Ballet Lausanne w Operze Narodowej 7 i 8 maja (fot. Francette

„Aria”, choreografia Gil Roman, Béjart Ballet Lausanne w Operze Narodowej 7 i 8 maja (fot. Francette Levieux)

Foto: Opera Narodowa

Czują się spadkobiercami Maurice'a Béjarta i mają do tego prawo. Genialny choreograf, który w połowie ubiegłego stulecia zrewolucjonizował sztukę baletową, utworzył ten zespół u schyłku lat 80., bo chciał, by nie uległo rozproszeniu to, co uważał za najcenniejsze w swoim dorobku.

Skończywszy sześćdziesiątkę, Maurice Béjart rozwiązał legendarny zespół Balet XX Wieku, z którym odniósł największe sukcesy, i z Brukseli, gdzie była jego siedziba, przeniósł się do Lozanny. Już wcześniej w tym mieście z pewnym szwajcarskim przemysłowcem stworzył konkurs dla młodych tancerzy, który do dziś jest najważniejszą rywalizacją baletową w Europie. Po przeprowadzce powołał także nową grupę – Béjart Ballet Lausanne. A przy niej zorganizował szkołę, Atelier Mudra, w której prowadził zajęcia. W latach 90. zmieniła ona nazwę na Rudra.

Béjart powiedział kiedyś: „Taniec jest sztuką chwili, ma piękno kwiatu. Z biegiem lat układy choreograficzne tracą blask i woń. A kwiat, który nie pachnie, to kwiat zeschnięty". Z zespołem z Lozanny postanowił przywrócić blask wielu swoim dawnym choreografiom. Nie kopiował ich, lecz dzięki nowemu pokoleniu wykonawców dawał im nowe życie.

Przygotowywał też kolejne premiery. Poznawaliśmy w nich nowe oblicze Béjarta: bardziej kameralne i refleksyjne. Jednocześnie jego balety – również te nowe – niezmiennie cechowała elegancja i umiejętność eksponowania piękna ludzkiego ciała. Mogliśmy się o tym przekonać, gdy w 1995 roku Béjart Ballet Lausanne odwiedził nasz kraj. Na występ podczas Krakowskiej Wiosny Baletowej widzowie ściągnęli z całej Polski. A solistą w choreografii do muzyki Adagietta z V symfonii Mahlera był Gil Roman.

Po 16 latach Gil Roman znów przyjeżdża, tym razem nie jako tancerz, ale szef Béjart Ballet Lausanne. Sam mistrz wybrał go na swego następcę, a Gil Roman nie odżegnuje się od więzi z Béjartem. W jednym z wywiadów powiedział, że nauczył się od niego, iż taniec jest badaniem i odkrywaniem samego siebie. Spektakl powinien zaś inspirować widzów, by dzięki wyobraźni chcieli tworzyć sobie z niego własne widowisko.

Tym dewizom stara się być wierny w swej twórczości. Béjart Ballet Lausanne przedstawi w Warszawie „Arię" – choreografię Gila Romana powstałą w grudniu 2008 roku, a więc już po śmierci Béjarta. Przeciwstawia w niej taniec wyzwolony i ten skodyfikowany, klasyczny. – W tańcu dionizyjskim upatruję różnych odbić instynktu – mówi Gil Roman – w tańcu klasycznym apollińskiego racjonalizmu i struktury. Poszukuję jedności obu kierunków, wykorzystując potencjał zespołu. Nasi tancerze dysponują fantastyczną techniką klasyczną, a jednocześnie potrafią być wolni i nieskrępowani.

Zespół z Lozanny pokaże również dwie choreografie Maurice'a Béjarta z lat 70. – pas deux „Le chant du compagnon errant" (Pieśń wędrownego czeladnika) i „Ce que l'Amour me dit" (To, co mówi mi miłość). W obu Béjart wykorzystał muzykę Gustava Mahlera. W premierach brali udział legendarni tancerze ubiegłego stulecia: Rudolf Nurejew i Jorge Donn. Dziś ich miejsca zajęli następcy z Lozanny.

Jacek Marczyński

Czują się spadkobiercami Maurice'a Béjarta i mają do tego prawo. Genialny choreograf, który w połowie ubiegłego stulecia zrewolucjonizował sztukę baletową, utworzył ten zespół u schyłku lat 80., bo chciał, by nie uległo rozproszeniu to, co uważał za najcenniejsze w swoim dorobku.

Skończywszy sześćdziesiątkę, Maurice Béjart rozwiązał legendarny zespół Balet XX Wieku, z którym odniósł największe sukcesy, i z Brukseli, gdzie była jego siedziba, przeniósł się do Lozanny. Już wcześniej w tym mieście z pewnym szwajcarskim przemysłowcem stworzył konkurs dla młodych tancerzy, który do dziś jest najważniejszą rywalizacją baletową w Europie. Po przeprowadzce powołał także nową grupę – Béjart Ballet Lausanne. A przy niej zorganizował szkołę, Atelier Mudra, w której prowadził zajęcia. W latach 90. zmieniła ona nazwę na Rudra.

Taniec
„Prometeusz” żegna dyrektora Waldemara Dąbrowskiego
Taniec
Trzy nosy Pinokia. Premiera Polskiego Baletu Narodowego
Taniec
Josephine Baker: "zdegenerowana" artystka w spódniczce z bananów
Taniec
Agata Siniarska zatańczy na festiwalu w Berlinie
Taniec
Taneczne święto Indii