Czują się spadkobiercami Maurice'a Béjarta i mają do tego prawo. Genialny choreograf, który w połowie ubiegłego stulecia zrewolucjonizował sztukę baletową, utworzył ten zespół u schyłku lat 80., bo chciał, by nie uległo rozproszeniu to, co uważał za najcenniejsze w swoim dorobku.
Skończywszy sześćdziesiątkę, Maurice Béjart rozwiązał legendarny zespół Balet XX Wieku, z którym odniósł największe sukcesy, i z Brukseli, gdzie była jego siedziba, przeniósł się do Lozanny. Już wcześniej w tym mieście z pewnym szwajcarskim przemysłowcem stworzył konkurs dla młodych tancerzy, który do dziś jest najważniejszą rywalizacją baletową w Europie. Po przeprowadzce powołał także nową grupę – Béjart Ballet Lausanne. A przy niej zorganizował szkołę, Atelier Mudra, w której prowadził zajęcia. W latach 90. zmieniła ona nazwę na Rudra.
Béjart powiedział kiedyś: „Taniec jest sztuką chwili, ma piękno kwiatu. Z biegiem lat układy choreograficzne tracą blask i woń. A kwiat, który nie pachnie, to kwiat zeschnięty". Z zespołem z Lozanny postanowił przywrócić blask wielu swoim dawnym choreografiom. Nie kopiował ich, lecz dzięki nowemu pokoleniu wykonawców dawał im nowe życie.
Przygotowywał też kolejne premiery. Poznawaliśmy w nich nowe oblicze Béjarta: bardziej kameralne i refleksyjne. Jednocześnie jego balety – również te nowe – niezmiennie cechowała elegancja i umiejętność eksponowania piękna ludzkiego ciała. Mogliśmy się o tym przekonać, gdy w 1995 roku Béjart Ballet Lausanne odwiedził nasz kraj. Na występ podczas Krakowskiej Wiosny Baletowej widzowie ściągnęli z całej Polski. A solistą w choreografii do muzyki Adagietta z V symfonii Mahlera był Gil Roman.
Po 16 latach Gil Roman znów przyjeżdża, tym razem nie jako tancerz, ale szef Béjart Ballet Lausanne. Sam mistrz wybrał go na swego następcę, a Gil Roman nie odżegnuje się od więzi z Béjartem. W jednym z wywiadów powiedział, że nauczył się od niego, iż taniec jest badaniem i odkrywaniem samego siebie. Spektakl powinien zaś inspirować widzów, by dzięki wyobraźni chcieli tworzyć sobie z niego własne widowisko.