Reklama

Astana Ballet na występach w Polsce

Astana Ballet dowodzi, że europejska klasyka to azjatycka specjalność.

Aktualizacja: 22.11.2016 18:16 Publikacja: 22.11.2016 17:06

Freski scytyjskie, choreografia Mukaram Avakhri

Foto: Fotorzepa

Gdy w świecie zachodnim coraz bardziej dominuje taniec nowoczesny, osłabieniu musiały ulec reguły baletu klasycznego. Najbardziej perfekcyjne i najwierniejsze tradycji „Jezioro łabędzie" można zatem dziś łatwiej zobaczyć na przykład w Seulu niż w Moskwie.

Korea Południowa, Chiny czy Japonia to kraje, w których balet klasyczny kwitnie. Ambicje dołączenia do nich ma Kazachstan, gdzie z inicjatywy prezydenta Nazarbajewa w 2012 roku utworzony został Astana Ballet. I niemal z miejsca stał się sprawą narodową, bo zyskał siedzibę, jakiej może mu pozazdrościć wiele zespołów na świecie.

Podstawy do stworzenia zespołu oczywiście były, bo Kazachstan przez dziesięciolecia pozostawał w orbicie radzieckiego szkolnictwa baletowego, które uważane było za najlepsze. Astana Ballet to zatem ponad 30 tancerek, głównie absolwentek Szkoły Choreograficznej w Ałmatach, o ładnej sylwetce i z gracją poruszających się na pointach. Co ciekawe, podczas występu w Warszawie na scenie pojawiło się zaledwie pięciu tancerzy. Taka przewaga kobiet musi oczywiście wpływać na repertuar.

Dla każdego zespołu ważne jest jednak nie tylko kto, ale i co tańczy. Na pierwsze występy w Polsce Astana Ballet przywiózł trzyczęściowe widowisko będące wyborem różnych choreografii. Chciał pokazać, że potrafi wyjść poza klasyczny standard, ale jednak nie zawsze to bywa łatwe.

Zapowiadany jako rzecz o Edith Piaf balet „Love Fear Loss" okazał się więc zestawem trzech starannych, ale bardzo konwencjonalnych pas de deux. „Gaja" w choreografii Brazylijczyka Ricardo Amarante, od lat pracującego w Belgii, w zamyśle miała być rozwinięciem romantycznego baletu dla żeńskiego corps de ballet, ale ta rozbudowana opowieść o ziemi rozpadła się na monotonne popisy poszczególnych grup tancerek.

Reklama
Reklama

Ciekawsza okazała się inna praca tego choreografa „A fuego lento", zrealizowana pierwotnie dla zespołu w Antwerpii, bo była przykładem uwspółcześnienia baletowej neoklasyki. Astana Ballet, tym razem wzbogacony o mężczyzn, poradził sobie z tym zadaniem bardzo dobrze.

Najciekawsze okazały się próby połączenia europejskiego baletu z folklorem i tradycją kazachską, pokazane we fragmencie „Akkyz", a zwłaszcza w miniaturze choreograficznej „Freski scytyjskie". Był to dowód, że dobrze znana konwencja lat może być inspirująca.

Podobnym zderzeniem w sztuce tańca odmiennych tradycji Europy i Azji fascynują dziś widzów na świecie zespoły Korei, Tajwanu czy Chin. W Kazachstanie tego zadania podejmują się rodzimi choreografowie Aigul Tati i Mukaram Avakhri, co dobrze rokuje dla rozwoju Astana Ballet.

Taniec
Potencjał medialny tańca teraz warty 750 mln zł. Dorównuje żużlowi, wyprzedza MMA
Taniec
„Prometeusz” żegna dyrektora Waldemara Dąbrowskiego
Taniec
Trzy nosy Pinokia. Premiera Polskiego Baletu Narodowego
Taniec
Josephine Baker: "zdegenerowana" artystka w spódniczce z bananów
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Taniec
Agata Siniarska zatańczy na festiwalu w Berlinie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama