Usta nie przylegają już do zębów

Bogate Chiny i biedna Korea Północna mają odmienne interesy. Kim tego nie rozumie. To może go zgubić.

Publikacja: 10.04.2013 02:51

Baterie antyrakietowe Patriot stanęły wczoraj w centrum Tokio

Baterie antyrakietowe Patriot stanęły wczoraj w centrum Tokio

Foto: AP, Koji Sasahara Koji Sasahara

Korea Północna po raz pierwszy nie może już liczyć na pomoc w każdych okolicznościach od swojego ostatniego sojusznika: Chin. Prezydent Xi Jinping w ostrych, jak na chińskie zwyczaje, słowach skarcił koreańskiego dyktatora Kim Dzong Una. Jeśli młody przywódca zlekceważy ostrzeżenie, ryzykuje wyrok śmierci na samego siebie, a być może i zagładę reżimu w Pjongjangu.

– Nikomu nie wolno destabilizować całego regionu, a nawet całego świata dla własnych korzyści. Nasza globalna wioska nie może stać się areną gladiatorów walczących ze sobą – ostrzegł Xi.

Chiny, które w trakcie wojny koreańskiej w latach 1950-53 wysłały trzy miliony „ochotników" w obronie komunistycznej północy i przez kolejne sześć dziesięcioleci pozostały wierne przykazaniu Mao o tym, że oba kraje są tak blisko związane jak „usta i zęby", teraz mogą zasadniczo zrewidować swoje stanowisko.

Kolejne prowokacje Kima zagrażają strategicznym interesom Pekinu: bliskiej współpracy gospodarczej ze Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową, a także forsowanej od lat chińskiej strategii budowy pozycji supermocarstwa dzięki pokojowemu rozwojowi gospodarki, a nie brutalnej sile zbrojnej.

– Od 30 lat Chiny bardzo szybko się rozwinęły, podczas gdy Korea Północna pozostała krajem nędzy. Interesy obu państw znacząco się w tym czasie rozeszły – wskazuje Lee Chung-min z uniwersytetu Yonsei w Seulu.

Zang Liangui z Centralnej Szkoły Partii Komunistycznej w Pekinie wskazuje z kolei, że po przeprowadzeniu trzeciego próbnego wybuchu jądrowego władze Korei Północnej poczuły się pewniej i usztywniły swoje stanowisko.

Pierwszym sygnałem zmiany chińskiej strategii było przyłączenie się w lutym Pekinu do sankcji wobec reżimu w Pjongjangu. Do tej pory Chińczycy albo blokowali takie rezolucje, albo ich firmy nie respektowały wprowadzonego przez ONZ embarga.

Teraz restrykcje rzeczywiście znacząco ograniczają współpracę gospodarczą i transakcje finansowe między komunistycznym państwem a resztą świata.

Mimo wszystko Xi Jiping musi bardzo ostrożnie przebudowywać politykę Chin. Przywiązanie do idei bezwzględnego poparcia dla Pjongjangu jest w aparacie władzy ChRL silne, szczególnie w armii. Właśnie dlatego w swoim przemówieniu chiński prezydent na wszelki wypadek nie wymienił z nazwy ani Korei Północnej, ani samego Kima. Z drugiej jednak strony samo społeczeństwo chińskie jest coraz bardziej zirytowane postawą koreańskiego dyktatora – twierdzą eksperci.

Na razie presja Chin nie przynosi zresztą efektów: koreański komunistyczny reżim wczoraj w dalszym ciągu eskalował napięcie. Pjongjang ostrzegł cudzoziemców mieszkających w Korei Południowej, aby jak najszybciej wyjechali, bo szykuje się wojna jądrowa.

Zamknięta pozostaje także specjalna strefa ekonomiczna w Kaesong na terenie Korei Północnej, gdzie działają przedsiębiorstwa z południa. Dla ekspertów to kluczowy miernik determinacji Kima, bo właśnie tu znajduje się jedno z najważniejszych źródeł dewiz dla Pjongjangu.

Kolejne groźby Kima na poważnie traktują już nie tylko władze USA i Korei Południowej, ale także Japonii. Minister obrony Itsunori Onodera wydał rozkaz zestrzelenia każdego pocisku, który byłby wystrzelony przez armię północnokoreańską. To odpowiedź na decyzję Pjongjangu przesunięcia części wyrzutni rakietowych na wschodnie wybrzeże.

Wczoraj w centralnej dzielnicy Tokio Ichigaya oraz w miejscowościach Asaka i Narashino na obrzeżach stołecznej metropolii Japończycy rozlokowali baterie antyrakietowe Patriot. Od zakończenia drugiej wojny światowej to niespotykany widok w takim miejscu.

W przeciwieństwie do swoich poprzedników, Barack Obama do tej pory nie zareagował jednak na wzrost napięcia ustępstwami wobec Korei Północnej. Amerykanie tym razem mają nadzieję, że to Chiny wezwą Kima do opamiętania.

Korea Północna po raz pierwszy nie może już liczyć na pomoc w każdych okolicznościach od swojego ostatniego sojusznika: Chin. Prezydent Xi Jinping w ostrych, jak na chińskie zwyczaje, słowach skarcił koreańskiego dyktatora Kim Dzong Una. Jeśli młody przywódca zlekceważy ostrzeżenie, ryzykuje wyrok śmierci na samego siebie, a być może i zagładę reżimu w Pjongjangu.

– Nikomu nie wolno destabilizować całego regionu, a nawet całego świata dla własnych korzyści. Nasza globalna wioska nie może stać się areną gladiatorów walczących ze sobą – ostrzegł Xi.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021