Choć debata w tej sprawie trwa od lat, wróciła z nową siłą w połowie lutego, gdy organizacja Kobiety Ściany Płaczu zorganizowała masową modlitwę dla pań. Policja zatrzymała wówczas 10 Żydówek.
Kompromisową propozycję wspólnej modlitwy dla kobiet i mężczyzn złożył Natan Sharansky, przewodniczący Agencji Żydowskiej, popieranej przez rząd organizacji, która umożliwia emigrację żydom do Izraela.
„Jedna Ściana Płaczu dla jednego żydowskiego narodu" - powiedział Sharansky wyrażając nadzieję, że „ponownie miejsce to stanie się symbolem jedności Żydów". Reuters powołując się na źródła w izraelskim rządzie podał, że premier Beniamin Netanjahu „rozważy propozycję".
Przyjęcie jej wymagałoby jednak zmian prawnych. 10 lat temu Sąd Najwyższy Izraela zdecydował, że pod Ścianą Płaczu, jedynym zachowanym fragmentem muru Świątyni Jerozolimskiej, należy przestrzegać ortodoksyjnych zasad, by uniknąć sporów między wiernymi.
Choć liberalny judaizm zezwala kobietom na bycie rabinami, modlenie się razem z mężczyznami, ubieranie tałesów, czy śpiewanie w synagogach, to nie mogą one wykonywać tych czynności w miejscach świętych, gdzie obowiązują najbardziej rygorystyczne zasady judaizmu. Ich obecność pod Ścianą Płaczu najczęściej wywołuje oburzenie ortodoksyjnych Żydów, którzy drwią z kobiet lub głośno się modlą, by ich nie słyszeć.