Hollande na samym dnie

Francuzi nie wierzą już nikomu ani też we własny kraj.

Publikacja: 21.11.2013 07:00

Hollande na samym dnie

Foto: AFP

Opozycja zaciera ręce. Z najnowszego sondażu tygodnika „Journal du Dimanche" wynika, że już tylko 20 proc. wyborców ufa prezydentowi. Taki upadek nie zdarzył się żadnemu poprzednikowi Hollande'a, odkąd w 1958 roku generał de Gaulle ustanowił nową konstytucję kraju.

– Polityka prezydenta nie odpowiada zdecydowanej większości obywateli. Ciągłe podnoszenie podatków nie tylko dusi wzrost, ale już nawet nie ogranicza deficytu budżetu. Potrzebne są reformy strukturalne: obniżenie wydatków, większa elastyczność na rynku pracy, przebudowa systemu emerytalnego. Jeśli Hollande się na to nie zdobędzie, rynki finansowe to wymuszą, tylko w sposób brutalny  – mówi „Rz" Jean-Francois Cope, lider głównej opozycyjnej partii UMP, robiąc aluzję do losu, jaki niedawno spotkał Hiszpanię i Włochy. Radykalnych inicjatyw ze strony Pałacu Elizejskiego raczej jednak nie będzie.

Winny kryzys

– Przechodzimy teraz okres burzy. Naród jest zdezorientowany, ludzie nie wiedzą, gdzie są. Ale właśnie w takim momencie nie wolno zbaczać z obranego celu. Po latach wszyscy zrozumieją, że na tym polegała wielkość prezydenta  – przekonuje „Rz" minister pracy Michel Sapin, jeden z najbliższych współpracowników Hollande'a. I dodaje: do następnych wyborów prezydenckich w 2017 roku nie musimy martwić się o sondaże. Mamy Pałac Elizejski, większość w parlamencie. Nikt nam nie zagraża. Na tym polega siła instytucji francuskiego państwa.

Herve Morin, wieloletni minister obrony, a dziś jeden z liderów francuskich centrystów, uważa, że czas na przeprowadzenie reform strukturalnych dla Hollande'a już się skończył. Trzeba było to zrobić w ciągu pierwszych kilkunastu miesięcy po tryumfalnym powrocie do władzy lewicy w maju 2012 roku, gdy na fali entuzjazmu wyborcy byli w stanie przełknąć bardzo wiele. Dlaczego Hollande nie poszedł tą drogą?

– Francuscy socjaliści są zakładnikami strategicznego sojuszu, jaki przed 30 laty zawarli z komunistami. Dziś co prawda Front Lewicy (nowa emanacja skrajnej lewicy – red.) się od nich odwrócił, ale wśród liderów Partii Socjalistycznej wciąż jest bardzo wielu przeciwników gospodarki rynkowej. To paraliżuje wszelkie inicjatywy prezydenta – uważa Gerard Grunberg, jeden z czołowych francuskich politologów.

Dla Cope problem jest tylko jeden: ten sam sondaż „Journal du Dimanche" pokazuje, że dla 70 proc. Francuzów umiarkowana prawica wcale nie poradziłaby sobie lepiej z kryzysem niż socjaliści.

– Francja uważa, że wymyśliła dwubiegunowy podział na prawicę i lewicę. To jest w każdym razie system, który przynajmniej od lat 60. XX wieku kształtował układ polityczny. Dziś jednak coraz więcej wyborców uważa, że między obiema  głównymi partiami większych różnic nie ma, że ani jedna, ani druga po prostu nie dają rady  – uważa Emannuel Riviere, dyrektor największej francuskiej agencji badania opinii publicznej TNS Sofres.

I rzeczywiście, mimo odważnych deklaracji protekcjonistyczny instynkt i niechęć do reform odzywa się w niemal równym stopniu u liderów UMP co u socjalistów.

– W ubiegłym tygodniu spotkałem się z szefami przedsiębiorstw budowlanych w Perpignan. Narzekają, że teraz wszystkie przetargi wygrywają firmy z Hiszpanii. To rzeczywiście niedopuszczalne. Musimy w Unii wprowadzić wspólne normy socjalne  – mówi Jean-Francois Cope.

Dumy już nie ma

O tym, aby pójść w ślady południowego sąsiada, który dzięki reformom Mariano Rajoya zdołał w ostatnim czasie znacząco poprawić konkurencyjność gospodarki, Cope już nie wspomina. Wobec braku realnej alternatywy wielu Francuzów straciło wiarę w przyszłość. Tak przynajmniej ocenia na podstawie badań TNS Sofres Emannuel Riviere.

– Francuzi ostatni raz byli dumni ze swojego kraju w 2003 roku, gdy Jacques Chirac samotnie stawił czoła Stanom Zjednoczonym w sprawie Iraku. Po poszerzeniu w 2004 roku stracili przekonanie, że Unia jest emanacją potęgi Francji na świecie, że mają wpływ na jej rozwój. A kryzys z 2008 roku przekonał ich, że są ofiarami globalizacji, na którą wpływu także nie mają. Z wizji narodu, którego cywilizacja promieniuje na cały świat, brutalnie przeszli do wizerunku państwa, który jest bezwolną ofiarą globalnych procesów  – tłumaczy Riviere.

Korzysta na tym jedno ugrupowanie: Front Narodowy. To partia, która konsekwentnie lansuje się jako „alternatywa" dla obecnego systemu. I dziś nie tylko prowadzi w sondażach (24 proc. poparcia), ale ma precyzyjny plan, jak dojść do władzy.

– Nie będziemy dziś wchodzili w żadne alianse. Poczekamy, aż nasze poparcie przekroczy 30 proc. Wtedy to my będziemy dyktowali warunki mniejszym ugrupowaniom prawicowym, które zaczną się do nas przyłączać  –  tłumaczy „Rz" Louis Alliot, wiceprezes FN, a prywatnie narzeczony szefowej – Marine Le Pen.

Dalsza część planu, już po dojściu do władzy, jest jeszcze bardziej niepokojąca: wyjście ze strefy euro, prymat prawa krajowego nad unijnym, „odzyskanie" kontroli nad granicami państwa, wstrzymanie imigracji, wzmocnienie władzy prezydenta. – Napoleon wezwał Żydów i powiedział im, co jest kompatybilne w ich religii z regułami francuskiego państwa, a co nie. My zrobimy z muzułmanami to samo  – zapowiada Alliot.

Ale być może najciekawszą zmianę Front szykuje w polityce zagranicznej. Tu tradycyjny tandem francusko-niemiecki ma być poszerzony o dodatkowego partnera: Rosję Władimira Putina. Chyba że Berlin nie będzie chciał współpracować z reżimem w Paryżu, który zbytnio przypomina mu własne upiory z przeszłości. Wtedy powstanie nowy, francusko-rosyjski tandem. Bo Moskwie współpraca z Frontem Narodowym nie będzie przeszkadzać: Marine Le Pen w czerwcu już przyjął szef komisji spraw zagranicznych Dumy, Aleksiej Puszkow.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019