Wystąpienie amerykańskiego prezydenta na warszawskim placu Zamkowym wyjątkowo głośne brawa przerwały dwa razy. Najpierw, gdy Barack Obama zapowiedział, że „Polska już nigdy nie będzie sama w obliczu zagrożenia", a Stany Zjednoczone z największą powagą wypełnią zobowiązania wynikające z art. 5 traktatu atlantyckiego.
I kilka minut później, kiedy amerykański przywódca zapowiedział, że Ameryka wesprze Ukrainę na drodze do budowy demokracji, gospodarki rynkowej i integracji z Zachodem.
– Nie zaakceptujemy okupacji Krymu i agresji na wschodnią Ukrainę. Ukraińcy muszą mieć prawo do samodzielnego wyboru własnej przyszłości – mówił podniesionym głosem amerykański prezydent.
W ten sposób Obama zakreślił plan konfrontacji, w jaką Ameryka zamierza wejść z Władimirem Putinem. USA nie tyle będą karać Rosję, ile pomagać w budowie nowoczesnego ukraińskiego państwa. Z nadzieją, że stanie się ono przykładem dla innych republik byłego ZSRR, a przede wszystkim samej Rosji. I w końcu rozsadzi imperialne ambicje Putina.
Taki plan podziela Bronisław Komorowski. – Z prezydentem Niemiec Joachimem Gauckiem nadamy autostradzie łączącej Berlin z Warszawą imię wolności. Mam nadzieję, że kiedyś poprowadzi ona dalej na wschód – przyznał polski prezydent.